Nie ma nic bardziej modne niż „naturalne wsparcie układu nerwowego”. I nic bardziej pustego niż obietnice, że szczypta ashwagandhy uratuje ci psychikę po dwunastu godzinach przy monitorze i trzech kawach na czczo. Adaptogeny – brzmią egzotycznie, pachną ajurwedą, sprzedają się lepiej niż proteiny.