Zacznijmy od najważniejszego – wyboru auta. Wchodzisz do biura wynajmu i widzisz te wszystkie błyszczące samochody. „Chcę to, to i to!” krzyczysz w myślach, a na zewnątrz słońce świeci jakby chciało ci przypomnieć, że jesteś w raju. Ale zaraz, co to? Na umowie widnieje „klasa ekonomiczna”? Zamiast marzeń o sportowym aucie, dostajesz małą, skromną „ciuchcię”, która ma więcej wspólnego z kosiarką niż z Ferrari. Cóż, przynajmniej zaoszczędzisz na paliwie!