Szkodzą nam błędy dietetyczne – zbyt dużo tłuszczów nasyconych i soli, mało urozmaicona dieta, mało owoców i warzyw. Lecz to niestety nie wszystko. Spożywana powszechnie żywność jest w dodatku zanieczyszczona i zafałszowana.
Z powodów ekonomicznych stosuje się chemiczne dodatki do żywności, które tanim kosztem dają efekt wagowo-objętościowy lub smakowy. Powoduje to oszczędność surowca, ale tak sporządzony produkt jest niepełnowartościowy. Wystarczy wspomnieć, że z jednego kilograma mięsa uzyskuje się tradycyjnym sposobem 80 dekagramów szynki, a metodami przemysłowymi – półtora do dwóch kilogramów. Mięso się rozmnożyło? Rzecz jasna nie, ale naszpikowane chemią zaczęło po prostu chłonąć wodę...
Pieczywo na bazie chemicznych „ulepszaczy” dłużej zachowuje świeżość – jednak kosztem naszego zdrowia. Także świeżość innych produktów w sklepach jest zasługą chemii – tym razem konserwantów. Nawet surowe warzywa i owoce spryskuje się środkami przeciw gniciu, by zminimalizować naturalne straty. Wszystkie te środki potem spożywamy, co jest przyczyną nowotworów i innych chorób „cywilizacyjnych”.
Pakowanie żywności chemią zaczyna się zresztą znacznie wcześniej niż na etapie jej przetwarzania. Już glebę pod uprawy traktuje się sztucznymi nawozami i środkami chwastobójczymi, pozbawiając ją przy okazji naturalnej żyzności związanej z niszczonymi w ten sposób mikroorganizmami. Ziarno zbóż i inne nasiona zaprawia się do siewu wysoce toksycznymi środkami grzybobójczymi. Także później, podczas wzrostu roślin, stosuje się biobójcze opryski przeciw szkodnikom. Nic dziwnego, że w organizmach konsumentów tak potraktowanej żywności znaleziono około 600 rodzajów toksyn jeszcze 50 lat temu zupełnie nieznanych!
Zwierzęta nie są lepiej traktowane. Nie tylko jedzą zatrutą chemikaliami paszę, ale też aplikuje się im antybiotyki i hormony w celu przyspieszenia wzrostu. Oczywiście wszystkie te toksyny gromadzą się potem w mięsie przez nas spożywanym.
Osobnym zagadnieniem jest żywność transgeniczna, czyli pochodząca od organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO). Sprawa jej szkodliwości jest wciąż dyskutowana, jednak czynniki polityczne naciskają na jej wprowadzanie pomimo braku dowodów bezpieczeństwa. Chodzi oczywiście o pieniądze zarabiane przez producentów GMO.
Jakie jest wyjście z tej tragicznej sytuacji? Ratunek widzę jedynie w rolnictwie ekologicznym, o którym piszę w osobnym rozdziale. Produkuje ono żywność zdrową, wolną od toksyn, a bogatą w witaminy i składniki mineralne. W Polsce rynek takiej żywności nie przekracza 1 do 2%, podczas gdy na zachodzie Europy dochodzi już do 10%. Niestety, jest ona droższa, a jeśli chodzi o żywność, wciąż patrzymy głównie na cenę, a nie na jej walory zdrowotne czy nawet smakowe. Może gdy zaczniemy więcej zarabiać, to się zmieni? Tylko że stan naszego zdrowia wpływa też na nasze dochody, wpływając na zdolność do pracy...