Akcje spółek zajmujących się windykacją raz po raz przynoszą znaczne zyski dla inwestorów (dość powiedzieć, że potentat, KRUK S.A., w przeciągu ostatniego roku zyskał na giełdzie 60,22%, a w przeciągu 5 lat – 330,14%) co bezpośrednio przekłada się na rozwój całej branży. Nie oznacza to jednak, że dłużnicy muszą opłacać każdy rachunek i reagować na każde wezwanie, jakie wyślą windykatorzy. Nierzadko bowiem zdarza się, że dłużnik może uniknąć spłacenia długu podnosząc zarzut przedawnienia.
Na początek warto wyjaśnić, czym jest przedawnienie i związany z nim zarzut, którym może ratować się dłużnik. Sam bowiem fakt, iż windykator dochodzi istniejącego długu, w którym minął już termin przedawnienia, nie oznacza ani stosowania przez niego praktyk niezgodnych z prawem ani nawet prób wyłudzenia pieniędzy od dłużnika. Jest to działanie jak najbardziej dopuszczalne. Na temat przedawnienia krąży wiele mitów i legend, które wynikają z braku wiedzy uprawnionych. Taki brak świadomości jest wykorzystywany przez windykatrów, którzy chcą zarobić jak najwięcej.
Przede wszystkim należy pamiętać, iż przedawnienie wierzytelności nie oznacza, że on przestaje istnieć. Zgodnie z treścią art. 117 § 2 Kodeksu Cywilnego (dalej KC.) konsekwencją przedawnienia roszczenia jest bowiem możliwość uchylenia się od jego zaspokojenia. Wierzytelność istnieje dalej w obrocie prawnym, natomiast nie może być ona dochodzona i egzekwowana przy udziale przymusu państwowego. W takim wypadku dłużnik nie może być przymuszony do spłaty długu, którego domaga się wierzyciel. Upraszczając, wierzyciel może prosić, ale dłużnik nie musi się do tego nawet ustosunkować. Drugą, często pomijaną kwestią jest to, że mimo, iż przedawnienie następuje z mocy prawa, to sądy nie kontrolują tej kwestii. By skutecznie uchylić się od spełnienia świadczenia na mocy przedawnienia, konieczne jest podniesienie go w formie zarzutu. Oznacza to, że dłużnik musi zakomunikować to, że doszło do przedawnienia i to, że z niego korzysta. Można przekazać tę informację wierzycielowi. Jeżeli mimo to zdecyduje się on na pozew o zapłatę, do podniesienie zarzutu przedawnienia przed sądem doprowadzi do umorzenia tego postepowania.
Windykatorzy, co oczywiste, mają pełną świadomość tego, co oznacza i w jaki sposób dokonuje się przedawnienie długu. Dlatego też stosują zabiegi, które mają danego dłużnika doprowadzić do zrzeczenia się zarzutu przedawnienia. Nie są to jednak zabiegi takie, jak miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu, tj. stosowanie rozwiązań siłowych lub stalkingu. Dziś windykacja wygląda zupełnie inaczej, a całą sprawę załatwia się w sposób pozornie przyjazny dla dłużnika, który z radością spłaca długi po terminie przedawnienia z myślą, że ktoś go nareszcie zrozumiał.
Na początku należy pamiętać, że dłużnik ma prawo, jednak dopiero po upływie terminu przedawnienia, zrzec się korzystania z zarzutu przedawnienia, co w konsekwencji sprawia, że jego bieg rozpoczyna się od nowa. Tutaj należy zaznaczyć bardzo ważną kwestię, mianowicie zrzeczenie się korzystania z zarzutu przedawnienia nie musi przybierać formy pisemnej i podlega rygorom zwyczajnego oświadczenia woli. Oznacza to, iż stosuje się w tym przypadku art. 60 k.c., zgodnie z którym wola osoby dokonującej czynności prawnej może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny, a więc np. poprzez dokonanie wpłaty na poczet przedawnionego długu (choć tutaj sprawa jest dyskusyjna) lub poinformowanie konsultanta w rozmowie telefonicznej o zrzeczeniu się zarzutu przedawnienia. Firmy windykacyjne doskonale zdają sobie z tego sprawę i potrafią z tego korzystać. Dzieje się to, zwykle, na kilka sposobów.
Pierwszym działaniem firm windykacyjnych, następującym po przejęciu danej wierzytelności, jest przesłanie listu, w którym informuje się dłużnika o dokonanej cesji i zachęca do kontaktu w celu „dogadania się” w sprawie spłaty zadłużenia (czasem nawet wysyłana jest propozycja zawarcia ugody, która, co oczywiste, zawiera klauzulę zrzeczenia się korzystania z zarzutu przedawnienia). Informacja taka jest obowiązkiem nowego wierzyciela, i wynika nie tylko z obowiązków dotyczących samej skuteczności przeniesienia wierzytelności, ale także z obowiązków informacyjnych wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych. W takiej sytuacji dłużnik zyskuje ważną wiedzę, ma bowiem świadomość kto stał się jego wierzycielem i kto będzie w dalszym ciągu dochodził spłaty wierzytelności. Zaleca się jednak, by na listy takie nie reagować wcale, lub, w liście zwrotnym, poinformować wierzyciela, iż minął już termin przedawnienia (jeśli rzeczywiście minął), a ewentualne wniesienie sprawy do sądu będzie skutkowało podniesieniem zarzutu przedawnienia. Windykatorzy zwykle nie reagują na takie listy i dalej wzywają do zapłaty, niemniej wysłanie informacji przez dłużnika, że ten jest świadom przedawnienia i z niego korzysta, z miejsca polepsza jego sytuację w sądzie. Nie można bowiem bronić skutecznie argumentu, że dłużnik zgodził się na „ugodę” poprzez odpowiedź na list, skoro w liście poinformował o przedawnieniu.
Kolejnym krokiem windykacji jest najczęściej próba kontaktu telefonicznego. Oczywiście, na początku każdej rozmowy dłużnik jest informowany, iż ta jest nagrywana, a następnie rozpoczynają się próby uzyskania od dłużnika „uznania długu” i zrzeczenia się korzystania z zarzutu przedawnienia. Technik jest całe mnóstwo, dlatego najlepszym sposobem jest… niepodejmowanie rozmowy w ogóle. Doświadczenie pokazuje, iż najprostszym i najbardziej skutecznym sposobem pozbycia się dzwoniącego akwizytora (co z resztą tyczy się nie tylko windykacji) jest niewyrażenie zgody na nagrywanie rozmowy. W większości przypadków dzwoniący odpuści, bowiem najczęściej nie ma on fizycznej możliwości wyłączenia nagrywania danej rozmowy. Możliwy jest jeszcze jeden scenariusz – mianowicie odmowa prowadzenia rozmowy, jednak tutaj należy być ostrożnym, bowiem świetnie przeszkolony „telefonista” wie, jak ma się zachować. Nie warto jednak wdawać się w polemikę dot. wymagalności roszczenia, przedawnienia etc. Łatwo bowiem popełnić w takiej rozmowie błąd, który będzie bezwzględnie wykorzystany w sądzie.
Trzecim krokiem dzisiejszej windykacji jest skierowanie sprawy do windykacji bezpośredniej. Tutaj również należy być bardzo ostrożnym. Windykator bezpośredni nie przedstawi się bowiem na korytarzu w bloku lub przed płotem, a poprosi o wpuszczenie go do domu czy biura. Najlepiej, co oczywiste, odmówić wpuszczenia takiej osoby do środka i odmówić rozmowy. Jeśli jednak windykator znajdzie się już w środku, to nadal dłużnik ma prawo go wyprosić, a on nie może się temu sprzeciwić (byłoby to, przedstawiając sprawę w dużym uproszczeniu, karalne naruszenie miru domowego). Również i w tym miejscu nie należy podejmować polemiki z kwestią wymagalności roszczenia, nie należy także nic podpisywać ani, tym bardziej, nie wpłacać pieniędzy (na co często windykatorzy bezpośredni naciskają).
Czy to oznacza, że nie należy w ogóle kontaktować się z firmą windykacyjną i prowadzić z nią rozmów? Jeśli dług jest przedawniony to oczywiście – nie należy. Koniecznie jednak trzeba kontrolować przychodzącą pocztę i czytać każdy list. W pewnym bowiem momencie zostanie dostarczony listem nakaz zapłaty (wydany przez tzw. e-sąd) lub informacja o wniesieniu pozwu o zapłatę. W takiej sytuacji należy w piśmie procesowym skierowanym do sądu albo odpowiedzi na pozew podnieść zarzut przedawnienia i to już na samym początku postępowania. Często zdarza się, że firma windykacyjna w momencie podniesienia zarzutu przedawnienia wycofa pozew, bo wie, że roszczenie jest w takiej sytuacji bezzasadne i prowadząc sprawę dalej naraża się na przegraną oraz związaną z nią koniecznością ponoszenia kosztów sądowych i utratą wizerunku – w takim wypadku należy dopilnować, by w przypadku złożenia kolejnego pozwu po raz kolejny podnieść zarzut przedawnienia.
Cała problematyka brzmi dość prosto, jednak w praktyce można spotkać wiele komplikacji, zarówno związanych z liczeniem terminów przedawnienia jak i korzystania z jego dobrodziejstwa. Firmy windykacyjne stosują również rozmaite techniki handlowe, którymi usiłują skusić dłużnika do zawarcia ugody i rozpoczęcia spłat, najczęściej przybierając maskę dobrotliwego pomocnika, który chce tylko pomóc dłużnikowi wydostać się z problemów takich, jak istniejące zadłużenie. Nie wolno jednak dać się zwieść. Należy pamiętać, iż w przypadku zbyt częstych kontaktów ze strony przedstawicieli firm windykacyjnych lub w przypadku prób zastraszania, wymuszania, stosowania przemocy (czy to słownej czy fizycznej), stosowania technik takich jak wykonywanie połączeń telefonicznych o bardzo późnej lub wczesnej porze dnia zawsze można zwrócić się o pomoc na Policję lub do Prokuratury. Stosowanie takich środków jest bowiem bezwzględnie zabronione i może nawet stanowić czyn karalny (tj. tzw. stalking).