Siedzę na parapecie. Piję zieloną herbatę. Liście bawią się w chowanego z promieniami zachodzącego słońca. Patrzę na niebo i wiem, że teraz znaczy nigdy więcej. Bo chociaż może nawet jutro usiądę znowu na parapecie i znowu będę piła herbatę, to będzie już zupełnie inna herbata, inne niebo i inna ja - z innymi myślami w głowie.