Nie chcę tu powtarzać argumentu, że śmierć jakiegokolwiek śmiertelnego człowieka nie wystarczyłaby do zmazania nieskończonej obrazy Boga. Wiem, że taki argument do zwolenników unitarianizmu nie trafia. Zajmijmy się czym innym – kwestią odpowiedzialności za grzech człowieka. Kto mianowicie może być odpowiedzialny za występki całej ludzkości?
Nawet za grzechy swoich najbliższych krewnych nie jest człowiek odpowiedzialny. W Księdze Ezechiela czytamy: „Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec – za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie.” (Ez 18,20). Przez swoich proroków, Jeremiasza i Ezechiela, Bóg zabrania Izraelitom powtarzać przysłowie: „Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby” (jr 31,29b), „lecz: każdy umrze za swoje własne grzechy; każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody, zdrętwieją zęby.” (Jr 31,30).
Tak sprawiedliwie Bóg traktuje każdego człowieka! Tymczasem Chrystusa – jakby zupełnie inaczej. Już Czwarta Pieśń o Słudze Jahwe zapowiada: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. (…) Pan obarczył Go winami nas wszystkich.” (Iz 53,5a.6b). I choć prorok zaraz wyjaśnia, że Sługa Pański „sam pozwolił się gnębić” (Iz 53,7a), to jednak trudno tu nie zauważyć głębokiej niesprawiedliwości Boga, przy założeniu, że Chrystus jest, podobnie jak my wszyscy, tylko człowiekiem. Dlaczego w takim razie miałby być przez Boga traktowany gorzej niż inni ludzie?
Nowy Testament wyraża to jeszcze dosadniej. Św. Jan pisze: On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.” (1J 2,2). Również św. Paweł przyznaje, „że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy” (1Kor 15,3b). Jeżeli żaden człowiek – co wykazaliśmy poprzednio – nie ponosi w oczach Bożych odpowiedzialności za grzechy swoich krewnych, to tym bardziej za grzechy całego świata!
Jest jednak Ktoś, Kto taką odpowiedzialność może przyjąć. Jeżeli Bóg – jak wierzymy – jest Stwórcą człowieka, to przyjmuje za niego odpowiedzialność jak ojciec za swoje dzieci. Sam Bóg poczuwa się więc do odpowiedzialności za grzechy całego świata! Jeżeli zatem Chrystus jest Drugą Osobą Trójcy Świętej, Bogiem, Który stał się Człowiekiem, to Jego śmierć za ludzkość nie jest już niesprawiedliwością, lecz tejże odpowiedzialności wypełnieniem.
A że tak jest naprawdę, poucza nas znów św. Paweł. Pisze on o Chrystusie: „On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi.” (Flp 2,6-7a). Skoro „stając się”, to musiał istnieć już wcześniej jako integralna Osobowość, gdyż w normalnych warunkach człowiekiem „stają się” jedynie – w momencie zapłodnienia – dwie pozbawione osobowości ludzkie komórki rozrodcze.
Tym sposobem udowodniliśmy pośrednio – w oparciu o teksty biblijne – nie tylko Preegzystencję Chrystusa, ale i Jego Bóstwo. Widzimy bowiem, że jedyną logiczną alternatywą byłoby przyjęcie tezy o niesprawiedliwości Boga, co jest przecież nie do zaakceptowania nie tylko dla nas, ale i dla unitarian.
Chyba, że zaproponują oni jakieś inne argumenty w zamian.