Tymczasem sam Jezus dał nam inną, prawidłową wykładnię tych swoich słów. Stało się tak, kiedy sam został spoliczkowany na krótko przed swoją Męką. Tak to opisuje św. Jan Ewangelista: „Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: «Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem». Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?»” (J 18,19-23).
Wyjaśnienia wymaga pierwsza wypowiedź Jezusa, Jego słowa do arcykapłana. Z pozoru wygląda bowiem na arogancką. W rzeczywistości jednak Jezus staje tutaj w obronie ówczesnego prawa, które przewidywało, że w rozprawie sądowej przemawiają świadkowie, a nie osoba postawiona przed sąd. Z punktu widzenia praworządności więc odpowiedź Jezusa jest jak najbardziej uprawniona i nie powinna uchodzić za nieuprzejmą. Przeciwnie – to sługa arcykapłana zachował się niegrzecznie, policzkując Jezusa bez racji.
Wówczas Jezus staje w obronie swojej godności – ryzykując w ten sposób, że może oberwać drugi raz. Sługa bowiem zaprezentował już swoją gotowość do bicia i brutalność. Ktoś powinien mu jednak uświadomić zło jego postępowania, i Jezus nie uchyla się od tego obowiązku. Na tym właśnie polega w rzeczywistości ewangeliczne nadstawianie drugiego policzka – na spokojnym, rzeczowym przeciwstawianiu się złu, ale bez stosowania przemocy, tylko na gotowości samemu narażenia się na nią.
Nadstawianie drugiego policzka jest to bowiem w istocie metoda walki. Tak właśnie rozumiał je Gandhi, który podczas studiów prawniczych w Londynie zetknął się bliżej z chrześcijaństwem. Zainspirowało go ono na resztę życia, mimo że pozostał przy hinduizmie jako swojej religii i nie nawrócił się na nie.
Walkę metodą nadstawiania drugiego policzka rozpoczął Gandhi w Południowej Afryce, dokąd hinduski klient wezwał do jako adwokata. Celem było poszanowanie ludzkiej godności osób spoza białej rasy. W biograficznym filmie Richarda Attenborougha Gandhi wyjaśnia zaprzyjaźnionemu pastorowi swoje postępowanie właśnie cytatami z Ewangelii. Chrześcijanin jest zaskoczony ich tak dosłownym odczytaniem…
Jednak walka Gandhiego – do której współprowadzenia zjednał sobie ogromną rzeszę ludzi dotąd przez białych pogardzanych – okazała się zwycięska. Kontynuował ją potem w Indiach, gdzie razem z rodakami doprowadził do odzyskania przez Indie niepodległości. Takie bezkrwawe prowadzenie walki politycznej nie umarło wraz z nim, ale inspirowało wielu ludzi przez cały XX wiek. Przypomnijmy sobie chociażby „rewolucję goździków” w Hiszpanii – a to tylko jeden z przykładów.
Oczywiście jako chrześcijańska metoda walki, nadstawianie drugiego policzka nie ogranicza swojej przydatności tylko do sfery politycznej czy narodowowyzwoleńczej. Wręcz przeciwnie – większość chrześcijan powinna ją stosować po prostu w codzienności, kiedy ich prawa są łamane. Czy to wobec rodziny, czy szefa w pracy, czy znajomych – wszędzie gdzie Bóg ich stawia. I pozwolę sobie na sugestię, że takie odważne a uprzejme zarazem bronienie swoich racji może wymagać od nich takiego samego męstwa i hartu ducha, jak od innych polityczna walka.