O nieszczęśliwej miłości. Bardzo krótko i melancholijnie.
O nieszczęśliwej miłości. Bardzo krótko i melancholijnie.
Kryzys miał się skończyć i trwa (a może dopiero przyjdzie). Energii miało przybywać, a jakoś jej nie widać. I w tym natłoku różnych coachingów i samodoskonaleń, może czas sięgnąć po pomoc tak starą, jak świat, czyli po wesołe piosenki? Wcale nie musisz kupować poradników, żeby zyskać energię!
Czy sprawdzałeś, jakie obecnie e-booki najlepiej się sprzedają? Jeśli nie, to już ci mówię: wszystkie te, które mówią o motywacji i relaksacji. Pytanie tylko, ile trzeba mieć motywacji, żeby przeczytać stustronicowy poradnik motywujący (nieskutecznie zresztą motywujący).
Wiesz, ja to już nawet radia nie słucham, żeby się nie zdołować rano, nie oglądam telewizji w obawie, że rzucę pilotem w telewizor i nie czytuję gazet, żeby nie poznawać zła. Ale może jest coś ze mną nie tak? Może właśnie powinienem zacząć słuchać czegoś, żeby mieć energię na odważną wędrówkę przed siebie?
Ten artykuł jest inny niż wszystkie. Jeśli wydaje ci się, że to tekst o Jacku Bąku, to przeczytaj go po raz drugi – ten artykuł zawiera uniwersalną, ponadczasową receptę na szczęście. Bo przecież każdy ma prawo do szczęścia osiąganego tak, jak lubi, do wszystkich małych i dużych radości, które razem składają się na fenomen zwany życiem.
Każdy dobry wiersz wymaga skupienia uwagi, wymaga przeskoku świadomości z poziomu codzienności na poziom "ważności". Z horyzontu naszego myślenia i postrzegania uciekła dawno już metafizyka, żyjemy tak, jakby nie było śmierci, jakbyśmy nie uczestniczyli dzień po dniu w tanecznym korowodzie dobra i zła
Siedzieć czy wyjść, spojrzeć przez okno, by zobaczyć te same budynki. Zakładam sandały, wychodzę. Zbiegam po klatce szeleszcząc spodenkami. Chcę wyjść.