Sanatorium. Przyjechałem.
Busem „Płock” sobie kazałem.
Sanatorium zwie się „Gracja”.
Będzie mi, jak na wakacjach.
Do recepcji pierwsze kroki.
A w recepcji – Boże drogi! –
Kwiat niewieści, jak na łące:
Stoi lat ze trzy tysiące.
Każda kufer ma i zadek…
O! I stoi jeden dziadek.
Sto dwadzieścia tak na oko.
Staję z boku. Tylko spoko!
- Pokój jedno, dwu czy trójka?-
- Aa… Ja nie wiem… - No to dwójka. –
- Syn mnie przywiózł przez to błoto… -
- A ja szedłam tu piechotą
Taki kawał z autobusu… -
- Są też trójki. Nie ma musu. –
- Pani szuka skierowania,
Bo to do rejestrowania.
- Proszę o chwilę spokoju!
Dokąd!? A klucz od pkoju?! –
- Nie ma, nie ma! Co ja zrobię?!... –
- Poradzimy sobie obie. –
- Formalności taka masa… -
Po recepcji zaraz kasa.
Płacisz. Idziesz na stołówkę,
By uzgodnić żarcia dniówkę.
Wreszcie idziesz na pokoje,
Aby zająć miejsce swoje.
Babcie ciągną swe bagaże,
Chociaż wszystkie ledwo łażą –
Dwie walizy, torba, siatka –
Sanatorium! Taka gradka:
Można na każdy posiłek
W co innego ubrać tyłek!
Geriatryczna rewia mody –
Czy korytarz to, czy schody
Wokół damy wloką nogi
Wypindrzone w ciuszek drogi.
W mym pokoju dwaj faceci
Gadu, gadu, a czas leci:
- Że, rozumiesz, to ja w szkole… -
- W woju, opowiedzieć wolę… -
- Co tam w woju, ale w pracy
Zrobiliśmy to na cacy!
- Dobry numer, taka heca… -
- Dołożylim mu do pieca… -
Ja chcę spać. Oni gadają.
Ja do sracza. Oni wstają –
Muszą też. Natychmiastowo
Zrobić teraz to i owo.
Drzwi dopadam jako pierwszy,
Bom jest młodszy to i lepszy.
Siedzę i się właśnie skupiam,
A tu jeden z nich już puka:
- Ej! Kolego! Długo jeszcze?
Bo ja się tu zaraz zejszczę! –
- A ja właśnie tutaj siedzę
I się nad zrobieniem biedzę. –
Wreszcie spokój. Już zrobione.
Teraz w karcie wyznaczone
Mam zabiegi. Nogi, ręce,
Trochę się w basenie kręcę,
Masaż, krijo, gimnastyka,
Leżę, siedzę lub pomykam
I jeszcze jeden wysiłek
A już czas na odpoczynek.
Potem zejdę na posiłek.
Zjem. Następnie rzucę tyłek
W fotel przed telewizorem.
Po kolacji zaś, wieczorem,
Zrobię sobie dziś wychodne.
W jakimś barku piwko dziobnę.
Wrócę. Legnę na tapczanie
I do rana będzie spanie.
A od rana znów od nowa
Będę tutaj się kurował.
Ciechocinek
26.01.2014 r.