Siedzieć czy wyjść, spojrzeć przez okno, by zobaczyć te same budynki. Zakładam sandały, wychodzę. Zbiegam po klatce szeleszcząc spodenkami. Chcę wyjść.
Siedzieć czy wyjść, spojrzeć przez okno, by zobaczyć te same budynki. Zakładam sandały, wychodzę. Zbiegam po klatce szeleszcząc spodenkami. Chcę wyjść.
Siadasz wygodnie, uśmiechnięty. Kochasz swoją maszynę, te chwile możliwości, jakie Ci ona daje. Tę moc, której jako zwykły człowiek nie masz możliwości poczuć. Przekręcasz kluczyk, wciskasz starter. Mruczysz wraz z Nią.
Chyba garb mi urośnie, szepnął pod nosem. Rozejrzał się w koło, choć nikogo przy nim nie było, a następnie przeciągnął mocno. Poskutkowało - przebudził się.