Wśród wielu małżeństw młodych stażem pierwszy poważny kryzys często prowadzi do rozwodu. Trochę inaczej wygląda to w starszych małżeństwach, co dowodzi wprost, że kryzys nie musi oznaczać rozwodu.

Data dodania: 2016-09-07

Wyświetleń: 1272

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kryzys przyjdzie na pewno

Jeśli czegoś można być pewnym, to tego, że kryzys w związku kiedyś nadejdzie. Może on mieć różną skalę i różny charakter, ale na pewno przyjdzie. Wiele osób żyje w przekonaniu, że od dnia ślubu życie zmienia się w drogę usłaną płatkami róż. Tak nie może być – zmienia się wiele, ale zasady gry zwanej życiem pozostają bez zmian. Zresztą nie bez powodu przyrzekaliście sobie dzielić nie tylko radości, ale i troski. Nie brzmi to zbyt optymistycznie, ale jest też druga strona medalu. Zobaczcie, jak wiele przeżyli ludzie, którzy mają większy staż małżeński – czasem poważna choroba, wypadek, śmierć członków rodziny czy choćby zwykły kredyt, który potrafi przysporzyć wielu trosk. Tak naprawdę właśnie na kryzysach buduje się wspólną siłę – przejście łatwą drogą nie wymaga żadnych umiejętności. To tak, jakby porównać przebycie drogi z Zakopanego na Hel autobusem albo pieszo. Odległość jest taka sama, ale autobusem łatwiej. Małżeństwo to taka sama droga, tyle że pokonywana na piechotę. Odciski więc są gwarantowane. Sam kryzys nie jest tu największym problemem, ani tym bardziej to, co będzie po nim – sztuką jest samo dogadanie się w chwilach, w których układa się źle.

Nie chodzi o szukanie winy

Prawda jest taka, że większość kryzysów, nawet tych najpoważniejszych, winę dzieli na dwoje. Może nie zawsze po równo i może nie zawsze na części o tej samej wadze, ale rzadko zdarza się, żeby za kryzys odpowiadała tylko jedna strona. Dlatego przerzucanie odpowiedzialności to kiepski pomysł – to się nigdy nie kończy, a na rozważania tego typu czas będzie i później. Najpierw trzeba rozwiązać problem, a w tym może pomóc terapia małżeńska.

Terapia małżeńska w kryzysie, czyli z czym iść do terapeuty

Nie ma czegoś takiego, jak niewielki problem – jeśli nie radzicie sobie z jakimś zagadnieniem, to jest ono skomplikowane. To zawsze subiektywna ocena – kryzys widziany z zewnątrz zawsze jest mniejszy niż oglądany od środka, musicie więc zdać sobie sprawę z tego, że czasem nawet pozornie błahe sprawy mogą stać się zarzewiem konfliktu. Aby nie prowadził on do rozwodu, jeśli nie umiecie dogadać się sami, powinniście skorzystać z pomocy terapeuty małżeńskiego. Nie chodzi tu tylko o przypadki zdrady czy nadwątlenia zaufania w inny sposób. Czasem powodem konfliktu mogą być relacje z bliskimi, zachwiana równowaga między życiem prywatnym i zawodowym, a nawet drobne niesnaski związane na przykład z domowym budżetem, przeprowadzkami czy jeszcze drobniejszymi sprawami. Jedno jest pewne – jeśli natknęliście się na zagadnienie, z którym nie radzicie sobie samodzielnie, to po pierwsze nie jesteście wyjątkowi: prędzej czy później dotyka to prawie każdego małżeństwa, a po drugie możecie poszukać pomocy na zewnątrz. Terapia małżeńska nie rozwiązuje problemów, ale uczy to robić – po serii zajęć będziecie umieli spojrzeć na konflikt inaczej i być może łatwo go rozwiążecie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena