Skuteczność psychoterapii potwierdzona została wieloma badaniami klinicznymi. Ich wyniki bazują na efektach terapii zgłaszanych przez samych pacjentów. Widoczne i dające się opisać zmiany funkcjonowania i przeżywania niezbicie dowodzą, że psychoterapia działa. Co dzieje się jednak w mózgu człowieka w procesie psychoterapii?

Data dodania: 2013-02-18

Wyświetleń: 2112

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pracując jako psychoterapeuta psychodynamiczny, często zadaję sobie pytanie: co takiego dzieje się, na poziomie biologicznym w mózgach pacjentów, z którymi pracuję? Widziałem zmiany, które zachodzą w ich sposobie przeżywania siebie i świata, budowania relacji z innymi ludźmi, wyjaśniania spotykających ich zdarzeń i sytuacji. Kończąc proces terapii, zawsze rozmawialiśmy o tym, jak zmieniło się ich rozumienie samych siebie, jakie nowe, adaptacyjne zachowania włączyli w swój wachlarz umiejętności a z czego zrezygnowali, jak zmieniło się ich samopoczucie i w końcu, jaki ma to wpływ na ich subiektywne poczucie własnej wartości. Miałem świadomość zmian, o których napisano już wiele w literaturze przedmiotu, a które są wynikiem podejmowanych różnych działań i interwencji psychoterapeutycznych w procesie terapii. Zmian na poziomie zachowania, funkcji poznawczych, przekonań i afektu. Zastanawiało mnie jednak, jakie zmiany zachodzą na poziomie psychofizjologicznym a ściślej co dzieje się w mózgu człowieka, który najpierw pozostaje w procesie terapii, a później, osiągnąwszy postawione sobie cele, go kończy. Czy zmienia się coś na poziomie neuronalnym? A może zmienia się aktywność mózgu? Może uaktywniają się różne, do tej pory nie funkcjonujące obszary? Czy też funkcja tych obszarów ulega poprawie lub swoistemu wyciszeniu? Czy tworzą się nowe połączenia, ścieżki neuronalne czy też jest to jedynie zmiana ilości i aktywności neuroprzekaźników bez zmiany fizycznej struktury mózgu? Jeśli więc coś ulega zmianie to co? I jak to sprawdzić? Czy da się to zobaczyć? 

Poszukując odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, należałoby zacząć od krótkiego opisu, czym jest terapia psychodynamiczna i jakie są jej założenia. Kiedy Freud ponad sto lat temu rozpoczynał swoje słynne prace analityczne, zapewne nie spodziewał się tego, co odkryje. Był pierwszym badaczem, który zauważył wpływ ludzkiej nieświadomości na ludzkie przeżywanie i działanie. Jego zdaniem, wszystko to, co ludzie robią, jak przeżywają czy jak myślą nawet, ma swoje źródło w nieuświadomionej, nieustannej walce wewnętrznych popędów i konfliktów. I ta właśnie walka ma bezpośredni wpływ na podejmowane decyzje. Według Freuda, zupełnie nieświadomie. Jak Freud (i jego następcy) rozumieli pracę terapeutyczną? 

Według psychoterapeuty freudowskiego, praca taka polega na stopniowym przenoszeniu tego co nieświadome do świadomości. Zatem wgląd oraz w konsekwencji przepracowanie wynikających z tego emocji i uczuć jest kluczem do poprawy sposobu przeżywania i jakości życia. Uczynienie tego co nieświadome świadomym, ma według psychoanalityków istotne znaczenie terapeutyczne. Praca nad własną nieświadomością w połączeniu z innymi czynnikami leczącymi (np. dobrą relacją terapeutyczną) jest więc kluczem do ustąpienia objawów, do wyleczenia pacjenta. Zarówno Freud (choć z wykształcenia był neurologiem) jak i idący jego śladami, raczej nie zadawali sobie pytania o to, co dzieje się w mózgu pacjenta na poziomie funkcjonalnym i fizjologicznym. Interesowały ich wyłącznie procesy psychiczne zachodzące w trakcie terapii, procesy, które mogli badać i analizować za pomocą tzw. wolnych skojarzeń i swobodnie błądzących myśli pacjenta. 

Choć Freudowi znane były zapewne badania Parkinsona, Broca, Golgiego, Cajana czy Loewiego dotyczące budowy i funkcjonowania mózgu, raczej nie wydawał się być zainteresowanym biologiczną, fizjologiczną stroną procesu psychoterapii. Nie przypuszczam, by interesował się ewentualną zmianą struktury czy funkcjonowania mózgu pod wpływem leczenia, w jego obszernych pracach trudno doszukać się dociekań dotyczących tego tematu. Analizując pacjenta, Freud nie wiedział o istnieniu neuroprzekaźników. Nie mógł więc zatem także rozpatrywać ich wpływu na mózg człowieka. Ani neuroprzekaźników, ani hormonów, nad którymi badania dopiero w czasach Freuda się rozpoczynały a sama nazwa "hormon" powstała w roku w 1905, i została nadana przez angielskiego fizjologa Ernesta Starlinga.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena