Łukasz Grzeszczuk na niedawno zakończonych MP w lekkiej atletyce w Bydgoszczy zajął 2. miejsce. Nasz reprezentant w rzucie oszczepem nie ma jeszcze zapewnionego biletu do Rio - aby pojechać do Brazylii musi jeszcze raz uzyskać 83 metry. Polak znalazł chwilę wolnego czasu i opowiedział o kolejnych planach, odczuciach po MP oraz sportowych celach i walce o igrzyska w Rio.
Karolina Snowarska: Na MP w Bydgoszczy zajął Pan 2. miejsce. Czy jest niedosyt, że nie udało się wygrać?
Łukasz Grzeszczuk: Na pewno każdy na starcie walczy o zwycięstwo. Jednak moim celem nadrzędnym było osiągnięcie minimum na Igrzyska w Rio de Janeiro, czyli rzucenie 83 metry.
Karolina Snowarska: 82,99 - to Pana wynik z MP. Do minimum na IO zabrakło zaledwie jednego centymetra. Co Pan czuje w tym momencie?
Łukasz Grzeszczuk: Z jednej strony to dobry wynik, z drugiej gdybym rzucił tylko 1 centymetr dalej, miałbym spokojną głowę i nie musiałbym walczyć już o bilet na Olimpiadę. Byłem trochę zły na siebie zaraz po starcie, ale teraz emocje już trochę opadły.
Karolina Snowarska: Jakie emocje biorą górę? Te bardziej pozytywne, że jest coraz bliżej złamania tej magicznej bariery, czy jednak negatywne, że wciąż nie ma Pan tego minimum?
Łukasz Grzeszczuk: 83 metry to nie jest moja magiczna granica, a jeśli tak to już ją niedawno przekroczyłem. Jestem oczywiście zły, że na razie tylko raz. Jednak wierzę, że stać mnie w tym roku na poprawienie rekordu życiowego. Jak będzie, zobaczymy.
Karolina Snowarska: Jakie ma Pan kolejne plany? Gdzie teraz będzie Pan próbował wywalczyć bilet do Rio?
Łukasz Grzeszczuk: Następny start to Mistrzostwa Europy w Amsterdamie. Postaram się tam powalczyć o jak najlepszy wynik.
Karolina Snowarska: Czego możemy życzyć na ten czas intensywnej pracy? Przede wszystkim zdrowia, czy może czego innego?
Łukasz Grzeszczuk: Tak, zdrowia przede wszystkim, i może trochę więcej szczęścia w następnych startach.