Na stronie Empiku nie ma na niej ani jednej wzmianki o OYO. Na Allegro pojawiają się sporadycznie pojedyncze egzemplarze, które ludzie wygrali w konkursie organizowanym przez Empik. Sprzedawcy do niczego ich nie potrzebują, bo nie za bardzo jest co na nich czytać. Z tego samego powodu nikt też ich nie kupuje.
A miało być tak pięknie
Czytnik OYO miał zrobić to, co nie udało się eClicto – podbić serca użytkowników dużymi możliwościami, przystępną ceną i dużą liczbą dostępnych na czytnik książek w języku polskim. OYO miał szansę stać się przebojem i dosłownie szturmem podbić polski rynek czytników. Szczególnie biorąc pod uwagę popularność sklepów Empik i możliwości, jakie dawał sojusz z niemiecką firmą Thalia, francuską Chapitre.com i holenderską Selexyz (czytniki i książki miały się jednocześnie pojawić w czterech krajach). Oczami serca widziałem możliwość legalnego pobierania i czytania książek w jezyku niemieckim i francuskim, co w tej chwili jest niemożliwe, mimo, że już od jakiegoś czasu jesteśmy w Unii Europejskiej.
Specyfikacja i dane techniczne miały bić na głowę eClicto i dorównywać gigantowi zza oceanu:
• Obsługa książek w formatach: PDF, ePub, HTML, TXT (w tym Adobe Digital Editions!)
• Obsługa plików graficznych: JPEG, PNG i BMP (wyświetlane w skali szarości)
• Odtwarzacz MP3
• Złącze MicroUSB
• Czytnik kart MicroSD (do 32 GB)
• Wejście słuchawkowe 3,5mm (pamiętacie 2,5mm w eClicto?)
• Wbudowany moduł łączności bezprzewodowej WiFi (obsługa wyłącznie sklepu empik.com w zakresie ebooków, aktualizacja oprogramowania oraz rejestracja Adobe ID)
• Pojemnościowy ekran dotykowy o przekątnej 15,2 cm / 6“
• Czarno-biały wyświetlacz z 16-stopniową skalą szarości, rozdzielczość 800x600 pikseli
• Bateria litowo-jonowa 1200 mAh
• 2GB pamięci wewnętrznej
• Wymiary/waga 154 mm x 124 mm x 11 mm / ok. 240 g
Co się stało?
Tego nie wie nikt. Internet jak długi i szeroki, milczy. Skrzynka pocztowa Empiku również. Pozostaje nam czekać i patrzeć, jak inne czytniki stopniowo podbijają nasz rynek do takiego momentu, kiedy wejście z czymkolwiek nowym będzie całkowicie niemożliwe. Cena Kindle'a coraz bardziej spada, kolejni polscy autorzy podpisują umowy z Amazon na publikowanie swoich książek w wersji cyfrowej. Nie twierdzę, że obiektywnie jest w tym coś złego, po prostu szkoda mi, że kolejna próba wprowadzenia rodzimego czytnika spełzła na niczym.