Niedawny wypadek, mający miejsce w Poznaniu, podczas wyścigu supernowoczesnych samochodów, wstrząsnął Polską. Pytania, pojawiające się, niejako przy okazji, a może raczej – w cieniu tragedii, dotyczą nie tylko bezpieczeństwa organizacji podobnych wyścigów, winy samego kierowcy ale również, prawnych możliwości rekompensaty

Data dodania: 2016-10-03

Wyświetleń: 1024

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Copyright - zastrzeżona

 

Pojawia się bowiem pytanie o to, czy w związku z tą sprawą można by wykorzystać regulacje prawne ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym. Warto się nad tym pytaniem pochylić i rozważyć możliwość zastosowania polskiego odpowiednika class action do sytuacji poznańskiego Gran Turismo.

 

Najpierw zastanówmy się nad możliwym składem podmiotowym grupy, która mogłaby dochodzić swoich roszczeń w ramach pozwu zbiorowego. Przypomnijmy, że, zgodnie z wymogami prawa, pozew zbiorowy może być złożony tylko i wyłącznie przez grupę liczącą co najmniej dziesięć osób. Powróćmy teraz do przypadku poznańskiego Gran Turismo.

 

Zgodnie z informacjami podawanymi zarówno przez lekarzy działających w tej sprawie, jak i nagłaśnianych przez lokalne i ogólnokrajowe media, liczba szczególnie poszkodowanych rannych wynosi około czterech osób. Ucierpiało, w fizycznych czy psychiczny sposób, oczywiście, dużo więcej. W związku z powyższym, pomimo, że do najcięższego uszczerbku na zdrowi doszło w stosunku do mniej niż dziesięciu osób, to wydaje się jak najbardziej uzasadnionym, aby grupę na potrzeby ewentualnego procesu zbiorowego mogli stanowić również ludzie, którzy odnieśli mniejsze lub pośrednie obrażenia. Tak więc, przyjmując jako pierwsze kryterium dopuszczalności kryterium podmiotowe, możemy dojść do przekonania, że w przypadku poznańskiego wypadku pozew zbiorowy byłby możliwy.

 

Stronę powodową możemy, mniej lub bardziej precyzyjnie, określić. Są to osoby, które odniosły, ujmowane w sposób szeroki lub nieco węższy, uszczerbek spowodowany wypadkiem samochodowym. Z racji podstawowej zasady procesu cywilnego, jaką jest zasada dyspozycyjności (rozporządzalności), nie może być mowy o problemie z określeniem grupy powodowej – będzie to bowiem jasne z chwilą ukształtowania się grupy, która następnie wniesie pozew do właściwego sądu. Bez inicjatywy grupy proces bowiem w ogóle nie może się rozpocząć, a żaden sędzia nie może go poprowadzić „z urzędu”.

 

Więcej problemów może nastręczyć ustalenie strony pozwanej. Od kogo przedstawioną powyżej grupa może domagać się odszkodowania? Od kierowcy? Od jego zespołu technicznego? Od organizatorów wyścigu? Zdania są tutaj podzielone i bynajmniej nie jest to łatwe pytanie. Od właściwego określenia strony pozwanej zależy w głównej mierze zasadność, a co za tym idzie – również skuteczność całego procesu. Strona powodowa powinna pamiętać o tym, aby jasno określić i zdefiniować zarówno szkodę, która wystąpiła, jak i związek przyczynowy pomiędzy szkodą a działaniem lub zaniechaniem pozwanego. Związek przyczynowy musi być przy tym, jak stanowi prawo, adekwatny, a więc – usprawiedliwiający przypuszczenie, że dane zdarzenie faktycznie wystąpiło w związku i z powodu danego zachowania pozwanego. Cóż zatem po pilnym wszczęciu procesu, jeżeli zostanie źle zdefiniowane, kto właściwie powinien odpowiadać za szkodę wyrządzoną widzom – kibicom motoryzacyjnego widowiska? Zaznaczam w związku z tym trudność, jaką może rodzić pozew zbiorowy w tej sprawie – i to trudność zasadniczą, ponieważ związaną z samym określeniem podmiotu, od którego domagamy się odszkodowania.

 

Ano właśnie, skoro jesteśmy przy temacie odszkodowania – pojawia się kolejne fundamentalne zagadnienie. W postępowaniu grupowym można dochodzić roszczenia tylko i wyłącznie jednego rodzaju. Jest to jedna z podstawowych zasad, umożliwiająca w ogóle skuteczne prowadzenie procesu grupowego. W sytuacji GT w Poznaniu można mówić oczywiście o roszczeniach jednego rodzaju. Za podstawowy czynnik łączący przypadek wszystkich osób poszkodowanych można uznać fizyczność uszczerbku, jego powiązanie z wypadkiem samochodowym oraz jedność czasu, miejsca i zdarzenia. Pod tym względem nie pojawiają się trudności. Kłopoty pojawiają się jednak przy okazji kolejnego wymogu, który musi być spełniony, aby w ogóle mówić o procesie grupowym, a mianowicie: wysokość roszczeń powinna być ujednolicona. Skoro strona powodowa to nie luźno zainteresowani członkowie, ale faktycznie jednolita grupa, to i przedmiot tego, czego dochodzą w procesie powinien być w jak najwyższym stopniu uwspólniony, jednolity. Jak jednak ujednolicić roszczenia, kiedy, z oczywistych względów, uszczerbek na zdrowiu jednej osoby nie jest równy uszczerbkowi drugiej. Takie, naturalne w sytuacjach deliktowych problemy wymagają przede wszystkim doświadczenia, najlepiej profesjonalnego pełnomocnika, który będzie potrafił uzasadnić prawidłowe ujednolicenie roszczeń, lub podejmie się próby rozbicia roszczeń grupy na poszczególne pod-grupy, co nie jest wcale wykluczone.

 

Podsumowując, przypadek poznańskiego wypadku, choć niewątpliwie tragiczny, rodzi pytanie nie tylko o lepsze zabezpieczenie podobnych wydarzeń pod względem ochrony, ale również o skuteczność mechanizmów prawnych w obliczu ludzkiej tragedii. Najważniejsze, aby instytucje prawa były jak najbardziej „ludzkie”, tj. – przystawały do typowo ludzkich przypadków, a nie nadawały się tylko do uczenia w uniwersyteckich katedrach prawa. Czas pokaże, czy instytucje pozwu zbiorowego można wykorzystać w sprawie GT. Po bliższym przeanalizowaniu, widać bowiem zarówno szanse, jak i problemy stojące na drodze ewentualnych powodów.

Licencja: Copyright - zastrzeżona
0 Ocena