Nie ma miasta na mapie Polski, w którym nie postawiono już choć jednego supermarketu. Popularne dyskonty zdają się wypierać z rynku lokalnych sklepikarzy i być powodem upadku osiedlowych ryneczków i targowisk.

Data dodania: 2012-08-02

Wyświetleń: 1222

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

I choć często w hipermarkecie ze świecą szukać warzyw i owoców z krajowych upraw, to i tak częściej zdarza się nam robić zakupy w galerii handlowej aniżeli na straganie.

Duża przestrzeń, dostępność większości produktów codziennego użytku i nie tylko w jednym miejscu, klimatyzacja i przyjemna dla ucha muzyka to tylko część z zalet, jakie przemawiają na korzyść zakupów w hipermarkecie. Dodając do tego częste promocje i rabaty, otrzymujemy wymarzone miejsce na cotygodniowe zatowarowanie się. Tego samego zdania jest również większość polskiego społeczeństwa, które najczęściej w okolicach weekendu tłoczy się na marketowych parkingach, przed półkami z nowościami i przecenami oraz przy kasach. Następnie z pełnym po brzegi koszykiem udaje się do restauracji w tym samym centrum handlowym, by wrócić do domu najedzonym do syta i z prowiantem na najbliższy tydzień.

Patrząc jednak na hipermarkety od strony dostawców, sytuacja nie jest już tak kolorowa, jakby się mogło wydawać. Powodem są tak zwane opłaty półkowe, które spędzają sen z powiek wielu liczących się na rynku firm. Cóż to takiego? Opłaty półkowe w świetle prawa traktowane są jako aspekt nieuczciwej konkurencji. W praktyce oznacza to nic innego, jak opłaty pobierane od dostawców przez markety z tytułu prezentacji, a docelowo możliwości odsprzedaży ich produktów w danym centrum handlowym. Wspomniane opłaty naliczane są w momencie dostawy produktów do sieci. W przypadku braku ich uiszczenia nie możemy nawet pomarzyć o tym, by nasz asortyment znalazł się na sklepowych półkach.

Jak się okazuje, radca prawny ma także swoje zdanie w tym temacie. Powołując się bowiem na artykuły ustawy o nieuczciwej konkurencji, dowodzi on, że tego rodzaju koszty, narzucane dostawcom przez sieci handlowe, to w rozumieniu przepisów prawa utrudnianie im dostępu do rynku zbytu. Jedyną bowiem opłatą, jaką winno się pobierać, jest marża handlowa. By więc uniknąć odpowiedzialności, hipermarkety traktują opłaty półkowe jako zupełnie inne koszty związane z przyjęciem towaru, definiując je chociażby jako opłaty marketingowe czy opłaty z tytułu upustu wyprzedażowego. Trzeba więc fachowca z prawdziwego zdarzenia w kwestiach prawnych oraz silnych argumentów, by wygrać odwieczny spór o opłaty półkowe i mieć pewność, że nasz towar zostanie należycie wyeksponowany na sieciowej półce.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena