Się działo
Od 3 grudnia 2014 SkyDive Dubai i hotel Novotel Al Barsha przez kilka dni przyciągały uwagę nie tylko miłośników spadochroniarstwa (w tym samym miejscy rozgrywano zawody i w tej dyscyplinie), ale i pasjonatów szaleństw nad wodą z uwiązanym do stóp 18-metrowym wężem. Grono flyboardzistów jest wprawdzie niewielkie – zawody zgromadziły „tylko” 90 uczestników, ale biorąc pod uwagę, że do tej pory sprzedano raptem koło 8 czy 9 tysięcy flyboardów, jest to liczba cokolwiek znacząca. Zresztą nie liczba zawodników, ale ich poziom zadecydował o tym, jak zostały odebrane całe zawody.
Popularyzacja sportu czy tylko zabawa?
O sportach dziś mówi się różnie: ostatecznie jako sport kwalifikuje się też na przykład rajdy samochodowe. Zabawa to może niezła, ale sport żadne, a założymy się też, że niewielu kierowców kiedykolwiek byłoby w stanie osiągnąć poziom mistrzowski w flyboardingu. A poprzeczka została ustawiona naprawdę wysoko. Na pewno tego rodzaju imprezy mają charakter komercyjny, bo wszak grupa miłośników flyboardingu nie jest szczególnie liczna, ale nie da się ukryć, że właśnie dzięki pokazywaniu, jakich cudów można dokonać, kiedy się odpowiednio dużo ćwiczy, flyboard zyska większą popularności wcale nie chodzi o to, żeby zwiększyć sprzedaż – jest to sport naprawdę emocjonujący, a przy tym wymagający całkiem sporego wysiłku fizycznego, chociaż siły w gruncie rzeczy potrzeba tu stosunkowo niewiele.
Atmosfera zawodów odbiega od normy
Mistrzostwa świata we flyboardingu na tle innych „ogólnoświatowych” imprez są dość specyficzne. Jasne, że liczy się zwycięstwo, bo przecież po to każdy ćwiczy, ale cała impreza odbyła się w genialnej atmosferze, widać było, że flyboard to nie gra o złote kalesony, ale przede wszystkim świetna zabawa. Potwierdzała to uprzejmość gospodarzy i sponsorów imprezy – do tej pory flyboardziści, jako że te zawody tłumów nie przyciągają, nie mogą raczej liczyć na pomoc hojnych sponsorów, ale ma to swoje zalety – dzięki temu właśnie zawody są nadal sportową zabawą, a nie tchnącą komerchą wielką przerwą na reklamę.
Ewolucje nie zawsze udane
Mistrzostwa świata w Dubaju były dla wielu flyboardzistów przede wszystkim okazją do wypróbowania możliwości sprzętu i własnych. Jasne – każdy ćwiczył, jak mógł, ale w SkyDive Dubai nie ma dobrej trasy – jest tylko genialna, która pozwala na wykonywanie technicznie niemożliwych ewolucji. Niestety – ich przygotowanie wymaga treningów, więc wielu zawodników kończyło swoje popisy przedwcześnie, wpadając do wody. Jednak trzeba przyznać, że nawet samo podejście do jakiegoś innowacyjnego tripla powoduje skok adrenaliny nieporównywalny z niczym innym. Flyboardy mają to do siebie, że poruszają się z niezwykłą gracją, a wyrzucana z olbrzymia prędkością woda tworzy wspaniałe, efektowne pióropusze, przez co każdy, nawet najmniejszy podryg na flyboardzie eksploduje ekstazą ruchu. Nie wszystkie ewolucje się udają i nie każdy popis kończy się sukcesem, ale każdy kończy się burzą braw. Zresztą trudno się dziwić – flyboarding jest za młodą dyscypliną, żeby się przejeść. Jak znamy życie, większość możliwych do wykonania akrobacji dziś pozostaje w sferze marzeń. Ostatecznie nawet najlepsi mieli tylko trzy lata na trening, a przecież w wielu dyscyplinach sportu to czas wręcz śmieszny. Na szczęście w 2014 obok „ligowych” kategorii pojawiła się wreszcie kategoria seniorów (40+), więc ćwiczyć można naprawdę długo.