Zacznijmy od tego, że nie wierzę w żaden „kalifat europejski“, czy ogólnie – islamizację Europy. Obawy tego rodzaju są aż nadto prostackie. Owszem, na tle ogólnej rozlazłości, tolerancji, lenistwa i temu podobnych przywar współczesnych Europejczyków, muzułmanie mogą się wydawać zagrożeniem poważnym po prostu dlatego, że ciągle jeszcze wierzą w Boga. Co oznacza również i to, że nie traktują własnego życia jako najwyższego dobra – gotowi są zatem np. dać się zabić na wojnie, co dla większości mężczyzn we współczesnej Europie jest całkowicie nie do pomyślenia!
Bez przesady jednak. Ciągle jeszcze więcej niż muzułmanów jest w Europie rodzimego, „białego“ lumpenproletariatu – którego pacyfizm i zwątpienie europejskich elit raczej nie dotyczą. Jak by co dresiarze spokojnie wyrżną mzułmanów, zgwałcą muzułmanki i pozabijają muzułmaniątka. Wyrzutów sumienia mieć nie będą, bo to raczej przekracza ich zdolności umysłowe…
O ile wcześniej nieuchronne w raczej bliższej niż dalszej perspektywie bankructwo europejskiego socjalu nie sprawi, że przynajmniej najbardziej hałaśliwi spośród osiadłych w Europie wyznawców islamu nie wyjadą jednak w strony rodzinne swoich ojców i dziadów – gdzie cieplejszy od europejskiego klimat czyni tańszym i łatwiejszym utrzymanie, kiedy trzeba na to utrzymanie pracą własnych rąk zarobić. To bankructwo zresztą może być doskonałym powodem do owej przeraźliwej rzezi: zrobi się chłodno i głodno, a ktoś musi być temu winien! Pytanie: do kogo jeszcze dobiorą się „dresiarze“, „blokersi“, „leppery“..?
Pytanie też, czy do kogokolwiek będą się dobierać – zrobią to pospólnie, kontynentalnie i europejsko, a więc – po nowemu; czy jednak każdy u siebie i po swojemu, czyli po staremu..? Jeśli po staremu, to będzie to oczywiście koniec Jewrosojuza. Przy okazji „przeszłości ślad dłoń nasza zmiecie“ – i wrócimy do Barbarzyńskiej Europy plemion. Neopogańskiej oczywiście, co do tego raczej nie mam wątpliwości. Jednak plemienna Europa (terytoria plemienne wcale nie muszą się z granicami obecnych państwa pokrywać – raczej będą mniejsze…), to coś, co już kiedyś było. Nie taka znowu najgorsza perspektywa, mimo dewastacji, milionów zapewne ofiar i ogólnej nędzy. W 1945 roku startowaliśmy z całkiem podobnego punktu wyjścia – i jakoś żyjemy, choć łatwo po drodze nie było. To i taki powrót świadomości plemiennej też przeżyjemy.
Ciekawiej, czyli gorzej będzie, jeśli jednak nasi dresiarze dadzą się zeuropeizować, nim po bejsbole i scyzoryki sięgną. Nie jest to niemożliwe. Żyjemy w czasach „manipulacji totalnej“ – a zdychający eurosocjalizm nie będzie miał nic do stracenia. Zmanipulowanie zatem lumpenproletariatu do jednoczesnego wystąpienia przeciw „winnym“ kryzysu we wszystkich prowincjach Jewrosojuza naraz i przechwycenie w ten sposób władzy – może być całkiem dobrym, z jego punktu widzenia, pomysłem. I nietrudnym w realizacji. Kto jeszcze nadaje się na „winnego“, oprócz Semitów (bo to nie tylko muzułmanów, ale i resztek europejskich Żydów prawie na pewno dotyczyć będzie…)? No cóż, pierwszym kandydatem są tu „narodowe“ elity polityczne: to naturalne, bo one będą najbardziej skompromitowane! W końcu „dobra Unia“ od lat tylko daje, buduje, wspiera, wyrównuje, podnosi, Nieba przychyla – a podatki na to wszystkie zbierają póki co tubylcze urzędy skarbowe i celne…
Efektem takiego spisku byłaby zatem Tyrania Europejska. Z Heliogobalem na czele!
Dlaczego z Heliogobalem..?
Oczywiście nie mam tu wcale na myśli realnego Imperatora Marka Auereliusza Antonina Augusta, zwanego także Heliogobalem (żył w latach ok. 203 – 11 marca 222 r. n.e., panował 218 – 222) – bo o tym młodym człowieku tak naprawdę niewiele wiadomo. Koniec końców wszystkie relacje jakie do nas dotarły, pochodzą w najlepszym razie od protegowanych jego następcy, kuzyna i mordercy, Aleksandra Sewera – i nie można ich posądzać o obiektywizm!
Mam na myśli ikonę Heliogobala, jego wyolbrzymioną i spotworniałą zapewne karykaturę, którą znaleźć można np. w I tomie Edwarda Gibbona „Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego“. Wedle tej karykatury łączył on kilka cech, które z punktu widzenia potencjalnych władców Tyranii Europejskiej, niezmiernie są pozytywne:
- był religijnym fanatykiem, bez reszty oddanym kultowi „czarnego kamienia“ z Emesy; był to oczywiście fanatyzm całkowicie pogański, tj. otaczający kultem jedną z sił natury („Słońce Niezwyciężone“), ucieleśnioną w dodatku w formie konkretnego obiektu materialnego (owego „czarnego kamienia“, który „spadł z Niebios“: zapewne był to meteoryt…) i nie do końca rozdzielną w stosunku do osoby samego Heliogobala (utożsamiał się z bóstwem, któremu służył, imię „Heliogobal“ jest wersją imienia samego boga); razem tworzy to strukturę na tyle prymitywną, a zarazem widowiskową i działającą na emocje, że da się wokół takiego kultu zjednoczyć bez używania przekazów werbalnych różnojęzyczną i różnonarodową masę wyznawców;
- był biseksualnym rozpustnikiem o niewyobrażalnym podobno stopniu zepsucia; tak daleko posunięty sensualizm, umonstrualniony niejako, doprowadzony do ekstremum, odpowiada także najbardziej prymitywnym, a zarazem najbardziej podstawowym instynktom najszerszych mas konsumentów; w dzisiejszych czasach miałby szanse na piękną karierę popularnego idola!
- był uległy wobec matki i babki; ta ostatnia z nie do końca znanych powodów postanowiła go jednak zastąpić innym wnukiem, synem drugiej ze swoich córek; dlaczego to takie istotne, o tym poniżej.
Tyrania Europejska podburzając lumpenproletariat całego kontynentu przeciw „winnym“ kryzysu Semitom i lokalnym elitom politycznym, musi jakoś ten ruch przekuć w trwałą siłę polityczną. Jest to dość trudne zadanie. Lumpenproletariat łatwo podburzyć do gwałtownych działań, ale element ten kiepsko się organizuje i jest bardzo mało wytrwały. Trzeba nieustannie utrzymywać go w stanie ekscytacji. Któż mógłby to zrobić lepiej niż ogólno-europejski ludowy bohater: Nowy Heliogobal? Manieryczny i teatralny – co robi wrażanie na słabych umysłach. Epatujący niezwalczoną witalnością i chucią – co imponuje. Zarazem – łatwo poddający się manipulacji prawdziwych, pozostających w cieniu władców..?
Patrzcie: może w którymś z niezliczonych reality show już się casting do tej roli odbywa..?
Jak powszechnie wiadomo, mężczyźni i kobiety nie różnią się przeciętnym ilorazem inteligencji. Jednak w populacji mężczyzn i w populacji kobiet, inteligencja jest inaczej rozdystrybuowana. Że zacytuję p. Krzysztofa Szymborskiego („Polityka“ nr 6/2005 z 12 lutego 2005 roku: Wśród mężczyzn rozrzut indywidualnych cech (dotyczy to nie tylko inteligencji) jest większy niż wśród kobiet, co oznacza, że przy podobnej przeciętnej inteligencji mężczyźni są liczniej reprezentowani w skrajnych obszarach. Mówiąc inaczej: więcej jest matołków i geniuszów.
Ta większa różnorodność męskich mózgów ma przypuszczalnie podłoże biologiczne i wynika z faktu, że chromosomy decydujące o męskiej płci stanowią niesparowaną dwójkę XY, podczas gdy u kobiet są parą XX.
Jeśli przyjąć, że istnieje pewna korelacja pomiędzy ilorazem inteligencji a zamożnością, statusem społecznym, dostępem do władzy – to efekt tej różnicy powinien być taki, że w „górnym“ stratum społeczeństwa mężczyźni (wśród których jest statystycznie więcej geniuszy) raczej górują umysłowo nad kobietami. Natomiast w „dolnym“ stratum społeczeństwa, sytuacja jest odwrotna. Tam bowiem przeciętne umysłowo kobiety górują nad mężczyznami, wśród których jest wielu idiotów.
Efektem „amputacji“ elit powinno być zatem społeczeństwo zdominowane przez kobiety. Co dobrze się zgadza z danymi obserwacyjnymi odnośnie Polski. Polacy generalnie nie są zbyt mądrzy – o czym może jeszcze kiedyś napiszę. Od ponad 200 lat prawie co pokolenie „amputują“ sobie przy tym własną elitę. Ostatnia taka amputacja, w czasie II wojny światowej, była wcale gruntowna! Jaki mamy efekt? Taki, że od 200 lat Polki uchodzą za rozsądniejsze od Polaków – a przez ostatnie 60 lat, abstrahując już od spostrzeżenia jednej z moich koleżanek, że „socjalizm wychowywał silne kobiety i zniewieściałych mężczyzn“, osiągnęliśmy w tej dziedzinie nowe wyżyny. Niech nie zmyli obserwatora brak „parytetu“ płci w Sejmie i stereotyp wiecznie pijanego brutala, katującego swoją żonę i molestującego córki! Brak płci pięknej w Sejmie dowodzi tylko tego, że nie tam się lokuje rzeczywista władza w tym kraju. Zaś pijany brutal katuje i molestuje z powodu kompleksów: bo na trzeźwo dobrze wie, że i żona i córki są od niego o wiele mądrzejsze! Polska nie tylko jest kobietą – Polską niewątpliwie rządzą kobiety.
Nie umiem powiedzieć, na ile ten sam proces matriarchalizacji dotknął już inne społeczeności europejskie. Jednak Tyrania Europejska po „amputacji“ dotychczasowych elit nie może nie być matriarchalna. Nowy Heliogobal będzie zatem zapewne młodzieńcem nad wyraz wręcz seksualnie atrakcyjnym – a przy tym: androgynicznym na tyle, by w pełni uwidoczniła się też i jego kobieca natura. Która to cecha właśnie z karykaturą jego pierwowzoru nasunęła mi porównanie…