Właśnie mija jeden z pierwszych dni naszej podróży. Już jest ciemno, gwiazdy zaczynają wschodzić, migają nam tylko pzydrożne latarnie co chwilę. Jedziemy przez niemiecką aytostradę, już w stronę naszego celu podróży: Italii. Samochód przedziera się przez powietrze już z niesłychaną łatwością, jak po maśle. W pewnym momencie zwalniamy. Jedziemy jakoś dziwnie wolno...Spoglądam na wskaźnik prędkości- jedynie 120 km/h. Jak to się stało? Dlaczego te 120 km/h, niesamowita w sumie prędkość to nagle tak mało? Apetyt rośnie w miare jedzenia, im więcej-tym więcej...i w tej właśnie chwili przyszło mi do głowy określenie MOMENTUM.
Tak naprawdę najwięcej energii potrzeba nam żeby się rozpędzić, a kiedy osiągniemy już bardzo wysoką prędkość, poruszanie się wcąż do przodu pochłania dużo mniej energi. A co się dzieje teraz jeśli zwolnisz, nawet nieznacznie? Wydaje i się, że się wleczesz, leedwooo jedziesz, mimo, że prędkośc wciąż jest bardzo wysoka.
Tak samo jest przecież w życiu, zawsze najtrudniej jest na początku. Mówi się "trudne dobrego początki". Rozpędzić się, napisać plan działania, spisać cele, napisać w końcu tego odładanego maila do osoby, która "wie", a czasem też powiedzieć "nigdy więcej".
To przecież takie proste! Więc dlaczego tego nie robisz? Na co czekasz? Pierwszy krok jest najważniejszy, potem już leci jak z płatka, biegniesz wciąż do przodu i coraz szybciej i szybciej, ani się obejrzysz jak będziesz pomykać z niewyobrażalną prędkością. I wiesz co? Nawet jeśli w pewnym momencie zwolnisz, tak jak my na autostradzie, przypomnij sobie tą historię- jedziesz i tak bardzo szybko!
Znajdź swoje momentum, korzystaj z życia i pamiętaj, że DZIŚ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY TWOJEGO ŻYCIA!