A Ty co zamierzasz robić w wieku 72 lat? Tak Ernestine Sheperd, bohaterka tego filmiku (po angielsku ale sens mam nadzieję pozostał) biega 130 km tygodniowo. I tak – ta 72 letnia pani prawie codziennie podnosi ciężarki. Zobacz tutaj filmik, na którym pokazanesą jej codzienne zajęcia
I kolejna refleksja- Katsusuke Yanagisawa – najstarszy człowiek Everestu. Tu z kolei 71 lat. W tym wieku to powinni (powinni?) siedzieć w fotelu i oglądać seriale. Jednak nie. Postanowili Żyć do ostatniego dnia swojego życia. Zdobywać więcej i wymagać od siebie więcej niż świat od nich wymaga. Postanowili mocniej żyć, żyć INACZEJ niż wszyscy naokoło ich. Nie szli z prądem, ale spełniali się, realizowali swoje marzenia. A przede wszystkim pracowali nad sobą – żadna z tych osób nie stała się przypadkowym gościem „Kawy czy herbaty” – to ludzie, którzy już od dawna, zanim się pojawili na pierwszych stronach gazet, pracowali nad sobą, ćwiczyli. Pewnie nieraz dużym kosztem. A przede wszystkim wiesz co? CHCIAŁO IM SIĘ. Nie użalali się nad sobą, własną niedolą i niedołężnością, mało tego, nie dopuszczali do siebie nawet myśli o niej bo nie mieli na to czasu. Byli zbyt zajęci DZIAŁANIEM.
Właśnie skończyłam czytać książkę Martyny Wojciechowskiej „Przesunąć Horyzont”. Swoją drogą też o wspinaczce na Everest i Koronę Ziemi. Martyna, pewnie to wiesz, miała wypadek, złamała kręgosłup. Wielu ludzi mówi – „a, pewnie na jednym z rajdów albo spadła podczas wspinaczki”. Nie. Złamała kręgosłup podczas wypadku samochodowego kiedy jako pasażer jechała na zdjęcia do swojego programu na Islandii. I leżąc w szpitalu, nie mając siły ani ochoty na nic zapowzięła decyzję że wejdzie na Everest, zdobędzie Koronę Ziemi. Mimo, że lekarze mówili jej że musi zrezygnować z dotychczasowego trybu życia. Że musi pomyśleć o innych sportach, że nie powinna biegać. Konsekwentnie dążyła do celu, który pojawił się przed jej oczami. Było ciężlo? Było. Bolało czasem? A jakże! A jednak! Weszła na Everest. Książka o sukcesie, o przezwyciężaniu siebie. O wspinaczce, która stała się nie tyle techniką dojścia na szczyt ile sposobem myślenia. Sposobem myślenia, że jeśli jest ci ciężko i już nie możesz dalej iść, musisz tylko przesunąć sobie horyzont. I będzie prościej.
A w życiu, na codzień? Żeby nie było tak pięknie i zagranicznie opowiem Wam o swoim jednym treningu. I jestem z tej historii i z obojga bohaterów bardzo dumna. W czerwcu postanowiłam, że będę biegać minimum co 2-3 dni. Zazwyczaj biegałam wieczorem, w nocy, jako że jestem „sową” ale ktoś mi powiedział, że rano biega się znacznie lepiej i wydajniej. Hm… czemu nie? – pomyślałam. Następnego dnia poszłam biegać o 6 rano (ledwo na oczka widziałam... ) Mniej więcej po 40 minutach wyprzedziła mnie dwójka panów (średnia wieku 70). I wiecie co? Wyprzedzili mnie! I wogóle biegli szybciej, dalej i byli w świetnej, godnej pozazdroszczenia formie. Mnie! Panowie koło siedemdzieciątki. Powodzienia Panowie, oby tak dalej.
Miałam nauczkę żeby biegać. Żeby biegać jak najwięcej. Tak, aby w ich wieku biegać jeszcze szybciej i być zdrową jak ryba.
Tego Wam wszystkim też szczerze życzę! Bo jak się ma zdrówko, ma się i siłę i możliwości do tego żeby spełniać swoje nawet najbardziej wymyślne marzenia.
Zdrowego weekendu! I zadbaj o siebie jeszcze bardziej!
„Nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawajcie!” Winston Churchil
Przez pryzmat współczesnych Japonek zobaczmy, jak sztuka staje się sposobem wyrażania siebie. Pomimo presji społecznych oczekiwań, kobiety te odnajdują siłę w realizacji swoich pasji. Jeśli pragniesz odkryć tajemnice pełnego radości życia i wewnętrznej satysfakcji, serdecznie zapraszam do dalszego czytania – czeka Cię podróż po fascynującym świecie japońskiej kobiecości.