Temat ten nasunął mi się z obserwacji ludzi. Najczęściej zdarza się on w związku partnerskim, czy małżeństwie, że jest strona dominująca i strona zdominowana. I wcale tak nie powinno być. Oczywiście nie każdy jest autorytetem w każdej dziedzinie i warto zastanowić się nad pytaniem czy taki związek, gdzie wciąż ma miejsce szantaż emocjonalny ma sens (jeżeli tego nie zrobisz to…). Mogłoby tak być, gdyby ci partnerzy żyli sami, ale zazwyczaj mają oni dzieci, które te sytuacje i stosunki obserwują, a w efekcie stają się mimowolnymi uczniami niewłaściwych zachowań, zaś te najpierw przekazują swoim rówieśnikom, a potem stosują podobnie we własnych związkach.
Często w powyższym przypadku nasze zachowanie tłumaczymy miłością. Ale przede wszystkim warto się zastanowić, czy taki związek ma cokolwiek wspólnego z miłością? Miłość jest czysta, nie wymaga poświęceń, prezentów, wyrzeczeń. Będąc w takich związkach sami siebie krzywdzimy, a jeszcze bardziej krzywdzimy nasze dzieci.
Jeden z nieżyjących już kapitanów żeglugi wielkiej Eustazy Borkowski, przedstawiony nam piórem Karola Olgierda Borchardta w książce „Szaman Morski” (piszę z pamięci więc mogłem coś pomylić) zwykł mawiać: „Boję się tylko własnej żony i czasami Pana Boga”. Gdyby to nie był dowcip, sytuacja mogłaby zakrawać na żałosną.
Jednak wielu ludzi niezależnie od wieku zapomina o własnej wartości i biega za kimś, kto zupełnie się nim nie interesuje lub wykorzystuje miłość tej osoby dla osiągnięcia własnych celów. Konsekwencje dążenia do czegoś, co zaczyna się w ten sposób, nawet gdy do czegoś w końcu dojdzie, skazują na z góry ustaloną sytuację.
Każdy związek powinien opierać się na równowadze. Na wzajemnym zrozumieniu i wspólnym dążeniu do osiągania celów. Często w takiej sytuacji nie widzimy nie tylko własnej krzywdy, ale krzywdy, jaką wyrządzamy swoim dzieciom, które od nas się uczą. Jeżeli w domu nie ma miłości, to gdzie tej miłości mają nauczyć się dzieci? W dużej mierze jesteśmy tym, co wynosimy z domu rodzinnego. W późniejszym życiu robimy tak samo, bo wydaje nam się słuszne takie wówczas postępowanie. Padamy wówczas ofiarami szantażu emocjonalnego zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.
Co z tego, że dziewczyna, która mi się podoba jest fajna, atrakcyjna, towarzyska itd., gdy zupełnie nie jest mną zainteresowana? Może z czasem się mną zainteresuje — tak, „nadzieja jako ostatnie ze wszystkich uczuć umiera w sercu człowieka”, jak pisał Aleksander Dumas.
Nie wygrasz wtedy, gdy osiągniesz cel zainteresowania sobą dziewczyny, która dziś zupełnie nie ma dla ciebie czasu. Przegrasz, bo pokażesz jej kim jesteś. Natomiast jeżeli w porę zauważysz co jest granę i porzucić złudne nadzieje, przede wszystkim nie dasz nikomu żadnej satysfakcji, ale też będziesz miał możliwość dostrzec kogoś, kto może jest tobą od dawna zainteresowany.
Dlatego każdy z nas powinien pamiętać o własnej wartości. O tym, że każdy związek opiera się na równowadze, zrozumieniu i wspólnym budowaniu przyszłości. Jeżeli jeden się przewróci drugi go podniesie — jak czytamy w Biblii.
Dziś możemy zauważyć wiele prób imponowania innym, ukazaniu siebie innym niż jesteśmy w rzeczywistości. Jednak prawdy nigdy nie da się ukryć. Można natomiast zacząć nad sobą pracować, podnosić własną asertywność i samoocenę. Czekając na to, że ktoś nas zauważy i doceni nie pracując nad sobą tracimy jedynie czas. Wszystko ma swoją przyczynę i skutek, co efekcie prowadzi do celu. Wielu ludzi zadowala się czymkolwiek, nie ma własnego zdania na dany temat i poddaje się rzeczywistości, a w tym także wpływowi innych. Ale do czego prowadzi taka droga? Jest drogą do nikąd. Zauważenie tego we właściwym czasie pozwala na wprowadzanie zmian w życiu we właściwym czasie. Pokazanie siebie takim, jakim naprawdę jesteśmy, bo nie ma ludzi bez wartości, są tylko głupie nabyte myśli na swój temat. Jeżeli myślisz o sobie, że jesteś nieudacznikiem, nic nie wychodzi, niczego nie osiągniesz, idziesz złym tropem, bo z jakiegoś powodu, który musisz odkryć sam, urodziłeś się w tym kraju, w tej miejscowości i w tej rodzinie, bo nic na świecie nie składa się z przypadków.
Aby zmienić swoje życie musisz dostrzec błędy i zacząć pracę nad sobą. Nie potrzeba do tego ani drogich terapii, ani żadnych specjalistów. Wystarczy tylko tego chcieć, a wtedy możliwości ujawniają się same. Gdybyś miał wybór, co byś wybrał: bieganie za kimś, czy żeby za tobą biegano? Znamy odpowiedź. Więc jaki cel ma bieganie za kimś, kto tobie się podoba, tylko dlatego, że takie działanie podpowiada ego? Jeżeli nawet zdobędziesz dziewczynę, za którą biegasz, twoi koledzy zobaczą jaką masz fajną partnerkę, dalej będziesz tym, kim byłeś wcześniej, ona będzie wskazywać palcem, a ty będziesz wykonywał polecenia jak robot, a kiedy tego nie zrobisz przeżyjesz kolejne zaskoczenie. Tak działa świat.