Bardzo lubię korzystać na początku roku z chińskich horoskopów. Czytam je tylko raz i potem wracam w styczniu nastepnęgo roku, żeby zobaczyć co się sprawdziło. Zawsze udaję, że jestem zdziwiona,bo sprawdza się dla mnie wiele rzeczy. (ale staram sie czytać tylko to, co pozytywne)

Data dodania: 2018-01-20

Wyświetleń: 670

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

OPOWIADANIE

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zmienia mnie się karma

ZMIENIA MNIE SIĘ KARMA

Kombinacja skwaru słońca, blasku księżyca i moja aktorska umiejętność głębokiego oddychania przeponą sprawia, że posiadłam zdolność lewitacji i przepowiadania przyszłości z numerków (wybieram losowo).

   Wspominałam już kiedyś, że według chińskich horoskopów jestem wężem, któremu zawsze w lutym zmienia się karma, bo trzeba się dostosować do zmian i wchodzących na astrologiczny rynek innych znaków. W zeszłym roku był to kogut. W tym roku pora na innego zwierzaka. Będzie nim pies.

- Pies?

- Piesek.

- Jaka rasa?

Nie wiem, nie bądź małostkowy.

   Do czwartego lutego będę zajęta zrównoważaniem tych energii.

W postaci człowieczej jestem miła(do czasu), obowiązkowa(do bólu), w miarę atrakcyjna (kiedy o tym pamiętam)i zabawna (ale proszę tego nie wykorzystywać). Jako wąż miotam się i prześlizguję między tematami, sytuacjami, miłościami, między blokami, a spulchnienie przez wiek coraz bardziej mi to utrudnia. Nie widziałam nigdy starego węża, a starego psa tak.

   Teraz robię wdech, żeby wrąbać ciacho i zająć was rozmową. Właśnie stanął przede mną mój pies. Patrzy na mnie jako ten żywioł Ziemi i czuję na swojej nodze jego wibracje. Prześlizgnęłam nogę w prawą stronę. Patrzy tylko i wibruje dalej. Z tego, co wiem energia psa jest raczej ugodowa, ale nie ufamy sobie. Patrzymy.

Przeczytałam, że pokojowe nastawienie i utrzymanie dialogu będzie w tym roku na topie. Więc mówię do niego.

- A pójdziesz ty!

Oboje zrobiliśmy wdech. Czuję, że wchodzimy na wyższą częstotliwość. Popieścił mnie przez chwilę wzrokiem, ale nie łyknął bajeru. W jednej sekundzie uniósł się ponad podłogę, rozdziawił gębę i ledwo wykrzyczałam.

- Wydech!!! - tak ma na imię - Kurwa!

Wiję się właśnie i wykrzywiam ciało, żeby zrzucić z siebie nadgryzioną skórę, by zmaterializowała się na nowo.

Nie będę się chwalić, ale przepowiedziałam ten dzień adoptując psinę w roku walecznego koguta.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena