Nie każda dusza słyszy ten sam dźwięk, choć gra ta sama melodia. Literatura, jak każda sztuka, jest tworem osobistym – a przez to subiektywnym. Rozmowa z Tomaszem Marzeckim, wybitnym aktorem i znawcą słowa, uświadomiła mi prostą prawdę: sztuki nie trzeba poprawiać. Nie po to powstała. Nie po to mówi. Dzieło literackie nie musi trafiać do wszystkich, by być prawdziwe i warte zapamiętania.

Data dodania: 2025-04-14

Wyświetleń: 76

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie każda dusza słyszy ten sam dźwięk

W epoce recenzji wystawianych szybciej niż obiad w restauracji, zapominamy o podstawowym fakcie: sztuka nie podlega demokracji tłumu. To nie konkurs popularności, lecz próba dotknięcia tego, co w człowieku najcichsze i najprawdziwsze. W świecie, gdzie wszystko oceniamy gwiazdkami, lajkami i recenzjami pisanymi w pośpiechu, zapominamy o jednym: sztuka jest subiektywna z natury, a nie z przypadku. Nie można mierzyć jej wartością rynkową ani szybkością, z jaką się ją czyta w pociągu.

Czy „Sto lat samotności” autorstwa Gabriela García Márqueza jest arcydziełem? Dla jednych – bezdyskusyjnie. Dla innych – przegadanym snem o Ameryce Południowej. I nikt z nich nie musi się mylić. Bo prawdziwa literatura działa jak lustro: pokazuje tyle, ile człowiek jest gotów w sobie zobaczyć.

Zbyt często mylimy słowa „podoba się” z „jest dobre”. A przecież nie wszystko, co nas zachwyca, jest głębokie – i nie wszystko, co niezrozumiałe, należy odrzucić. Dzieło sztuki nie jest towarem. Nie powinno być pakowane w gusty, trendy i algorytmy.

Pisarz nie jest dostawcą produktu. Jest świadkiem. Opowiada światu to, co widzi. I jeśli nawet tylko jedna osoba przystanie, zadrży i powie: „to o mnie” – to znaczy, że misja się powiodła.

Nie każdy musi słuchać Mozarta. Nie każdemu zapachnie Dostojewski. Ale to nie znaczy, że oni się mylili. Prawdziwy twórca nie szuka poklasku – szuka prawdy. A prawda nie zawsze jest wygodna, łatwa czy piękna. Lecz zawsze zostawia ślad. I to jest miarą wartości sztuki – nie liczba zachwytów, lecz głębokość poruszenia. A jednak wszechobecna krytyka potrafi nakreślić błędny obraz.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena