Ile widziałeś ogłoszeń różnego rodzaju coachów i trenerów w ciągu ostatniego tygodnia? Ile razy zastanowiłeś się, czy nie warto z kimś takim pogadać, żeby znaleźć w sobie więcej sił do tego, aby z uśmiechem iść przez życie. A czy pomyślałeś, że nikt taki nie jest Ci potrzebny?

Data dodania: 2014-04-03

Wyświetleń: 1636

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Praca nad sobą poprzez muzykę

Wyprawa do coacha

Znam gościa, który jakoś sobie nie radził. Typowa pierdoła, choć dobry dla innych, miły i zawsze chętny do współpracy. Często jednak łapał doła, więc kiedyś udał się do coacha, pogadał tam na temat rozwoju osobistego, a następnego dnia mówi mi, że mu się poprawiło. Coś ty, zgłupiał? Raz poszedłeś i już ci się poprawiło? Nie kupiłem jego opowieści. No tak – odpowiedział – przecież nie będę płacił komuś za to, że powie mi, że mam się więcej uśmiechać, bo tyle to mogę sam.

No tak, to fakt – uśmiechać się może każdy sam z siebie. Pracować nad sobą też można zawsze i żaden trener rozwoju osobistego nie jest do tego potrzebny. Potrzeba jest inspiracja i tak zwany kop na zapęd, żeby zacząć robić cokolwiek.

Co to jest praca nad sobą?

Pierwsze pytanie i już klops. Nie można zdefiniować pracy nad sobą. Nie można podać spójnej definicji samorozwoju. Można oczywiście rzucać mniej lub bardziej trafionymi określeniami z podręczników psychologii, ale to do niczego nie doprowadzi. Abstrakcyjne definicje bowiem mają się nijak do rzeczywistości – każdy z nas jest inny i każdy inaczej postrzega ten samorozwój. Inne będą też metody pracy nad sobą, choćby cel w przypadku kilku osób był dokładnie taki sam. A jakie mogą być cele? Może być wzrost asertywności, może być zdobycie silniejszej motywacji, może być wreszcie wykształcenie pożądanych cech charakteru – tak naprawdę rozwijać można wszystko.

Od czego zacząć?

Warto zaczynać pracę nad sobą samodzielnie. Masz swoje indywidualne predyspozycje i przede wszystkim musisz je odkryć. Odkrywa się je razem z pokładami optymizmu, bez którego jakiekolwiek samodoskonalenie nie może mieć oczywiście miejsca. A do tego potrzeba raptem pary słuchawek – piosenki dla optymisty to punkt wyjścia. Posłuchaj paru piosenek z treścią, a któraś z nich stanie się (przynajmniej na czas jakiś) Twoim credo albo hymnem. Na dobry początek proponuję Ci twórczość Jacka Bąka. Nie słyszałeś o nim? Żaden problem – już słyszysz. Po prostu piosenki z treścią nie mają szans na przebicie się do kultury masowej, ale mają szansę pomóc Ci w pracy nad sobą.

Praca nad sobą przez budowę pozytywnego spojrzenia

Wiesz, ile prac zostało napisanych na temat wpływu muzyki na ludzkie ciało? Jeśli wiesz, to już jesteś w czymś lepszy ode mnie, bo ja wiem tylko, że strasznie dużo. W dodatku autor każdej z tych prac zupełnie inaczej widzi mechanizm tych oddziaływań: a to jakaś nieznana forma energii, a to podniesienie temperatury i ożywienie do działania, a to jakieś tam biorezenansy – tak naprawdę jednak nie ma to najmniejszego znaczenia, bo co do jednego wszyscy są zgodni: muzyka wpływa na nasze samopoczucie i może je zarówno poprawić, jak i pogorszyć. Wszystko zależy tylko od naszego nastawienia.

Piosenka, której słuchasz kilka razy dziennie, staje się swoistym bodźcem wyzwalającym energię. Codziennie otaczają Cię miliony różnych bodźców, ale mało które z nich wywołują tak pozytywne skojarzenia i działają tak korzystnie jak dobra piosenka. Nie pozwól więc, żeby ktokolwiek mówił Ci, jak masz się rozwijać. Pierwszym krokiem w samorozwoju jest opracowanie własnej metody pracy nad sobą. To, co dostałeś teraz, to jedynie punkt zaczepienia, z którego możesz skorzystać na samym początku samokształtowania.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena