Nie lubimy strachu. Jest nieprzyjemny, psychicznie jak i somatycznie. Najchętniej unikalibyśmy go gdy to tylko możliwe. Tymczasem strach, jeśli będziemy mieć do niego odpowiednie podejście, może nas zmienić na lepsze i umożliwić to co wcześniej nam się wydawało niemożliwe.
Dr. Smiley Blanton, kolega dr. Normana Vincenta Peala – człowieka, który bardzo przyczynił się do rozwoju USA powiedział:
„Strach jest najbardziej wyrafinowaną i destrukcyjną chorobą dotykającą ludzi. Strach zabija marzenia, nadzieję, kładzie ludzi w szpitalach, może Cię starzeć, może Cię powstrzymać przed zrobieniem czegoś, co wiesz, że możesz, ale on Cię paraliżuje. To wygląda jakbys był zahipnotyzowany.”
Nie brzmi to optymistycznie, jednak nie jest to droga bez wyjścia. Oprah Winfrey powiedziała, że „wszystkie nasze decyzje opierają się na miłości albo na strachu.” Miłość to odwaga, działanie, strach to rezygnacja, bierność, poddanie się.
Każdy z nas wie kiedy się boi. Jest to bardzo specyficzne odczucie.
Dla mnie jest to zielona lampka do działania. Strach traktuję jako szczeble w drabinie mojej osobowości, na które należy wejść, nawet a zwłaszcza gdy się tego boję.
Czy można uczynić z tego regułę i postanowić, że zawsze będę robił to czego się boję?
To ambitne podejście, wymagające i trudne. Dlaczego?
Strach tworzy niekiedy (zależy od sytuacji) bardzo mocną barierę, którą (zależnie od etapu rozwoju na którym jesteśmy) może być bardzo trudno pokonać. Może się to wydawać wręcz niemożliwe.
I to jest nieprawda. Strach nie jest w stanie Ci czegoś uniemożliwić ponieważ za każdym razem gdy mu się poddajesz podejmujesz świadomą decyzję, że czegoś nie zrobisz, czegoś nie powiesz etc.
Tak, to kwestia przesunięcia dźwigni działania.
Nie piszę, że jest to proste, jednak nie jest to niemożliwe.
„Odwaga jest jak mięsień – silniejszy kiedy jest używany” – Ruth Gordon.
Oznacza to, że możemy zrobić z odwagi swój nawyk. Myślę, że nie muszę mówić ile to może przynieść korzyści. Życie w strachu to namiastka życia, trwanie w obawach i poddawanie się im czyni nas nieszczęśliwymi.
Natomiast odwaga do działania (od rozmowy z obcą osobą do spełniania marzeń) może uczynić nas szczęśliwymi i spełnionymi. Biorącymi od życia to co nam się należy. Życia po swojemu, zgodnie z własnymi regułami, zasadami, nie pod dyktando innych, przede wszystkim – zgodnie z głosem naszego serca (intuicją), którego lekceważenie niejednego zaprowadziło do grobu lub uczyniło życie ciężkim, trudnym do przełknięcia.
To nie jest łatwa droga. Strach jest nieprzyjemny. Mając do wyboru jednak poddanie się swoim obawom, życie nie w pełnym znaczeniu tego słowa, pójście na łatwiznę, nie korzystanie ze swoich możliwości, samotność, rezygnację z poznawanie siebie i swoich barier, brak wiedzy o tym do czego jesteśmy zdolni i co możemy zrobić – zdecydowanie wybieram bycie odważnym.
To satysfakcjonująca droga. Pokonywanie lęków daje bardzo pozytywną energię, która jest nam potrzebna niemal jak woda. Oczywiście, da się żyć bez niej, ale dla mnie to wegetowanie.
To Miłość, którą w sobie czujesz. Jakby Slońce zapaliło się w Twoim wnętrzu i raziło blaskiem wszystkich wokół. Czujesz się niezwyciężony. Czujesz się bohaterem. Bohaterem swojego życia.
Każdego dnia pokonuję strach. Pozwoliło mi to zmienić skrajnie introwertyczną naturę w ekstrawertyzm. Zamieniło depresję w radość, czasami euforię. Pesymizm w optymizm. Poddanie się w chęć walki o siebie. Bierność w pomaganie innym i życie pełnią życia. Bierność w odważne działanie.
Wspomnę jeszcze raz o porównaniu do drabiny. To jest droga do góry. Za każdym razem postaw sobie wyżej poprzeczkę, poprzeczkę strachu. Podam swój przykład:
Na początku walki z fobią społeczną, bałem się sam iść do marketu zrobić zakupy. Porozmawiać z kimś obcym? Chciałem, ale bałem się panicznie. Po jakimś czasie opanowałem to i zacząłem robić więcej, intensywniej. Jakby porwał mnie prąd rzeki. Obecnie, zagaduję kobiety w zatłoczonych miejscach i mam zamiar w najbliższym czasie wystąpić przed większą publicznością. Nie mam żadnego problemu z robieniem zakupów w publicznych miejscach, pokochałem konwersacje z obcymi osobami (jedna z moich pasji to small talk o czym więcej w artykułach na moim blogu), podrywam dziewczyny na ulicy, w sklepach, komunikacji miejskiej i innych miejscach.
M.in dla tej wspomnianej wcześniej pozytywnej energii biorącej się z przełamania strachu.
Jeżeli pozwalasz aby strach kierował Twoim życiem, tak naprawdę jest to tylko namiastka życia, o czym dobrze wiesz, bo czujesz to w środku. Strach ma różne oblicza.
Obawa przed zrezygnowaniem z ciężkiej, niesatysfakcjonującej pracy, poproszenie szefa o podwyżkę, odezwanie się do kolegi/koleżanki w szkole, zagadanie do dziewczyny, która Ci się podoba, poproszenie o pomoc, zmiana trybu życia i inne. Jest tego dużo.
Jak powinno być aby było lepiej? Jacek Walkiewicz powiedział:
„Kiedyś się bałem i nie robiłem, teraz boję się i robię”.
O to właśnie chodzi.
Strachu nie da się uniknąć. Jeśli jesteśmy bierni i tak obawiamy się o naszą przyszłość. Czujemy się smutni, czasami samotni, niespełnieni. Boimy się, że całe nasze życie będzie takie.
A wystarczy zmienić tryb z „pasywnego” na „aktywny” i zaufać Bogu.
Słyszeliście na pewno o postawie proaktywnej. Polega ona na braniu odpowiedzialności za swoje działania, życie.
Ponieważ musicie być świadomi, że przeciwstawianie się strachowi polega na działaniu. Na podejmowaniu, często odważnych decyzji i w razie niepowodzenia braniu odpowiedzialności za nie.
Mogę Was zapewnić, że dacie radę. Nawet jeśli popełnicie błąd.
Nie robi ich tylko ten co nic nie robi. A da się tak iść przez życie?
Sami wiecie.
Na koniec przypominam słowa Oprah Winfrey: każda decyzja polega na wybraniu strachu bądź miłości.