W maju 2011 roku Rząd wprowadził zmiany w strukturze podziału składek na ubezpieczenia społeczne. 19,52% pobierane z pensji brutto pracownika do tego czasu dzielone było według proporcji: 12,22% pozostawało w ZUS, natomiast 7,3% trafiało do wybranego/ wylosowanego OFE (II filar). Po zmianach, składka do OFE wynosi 2,3% (intuicyjnie 23 zł z każdego zarobionego tysiąca brutto), natomiast składka do ZUS i na tzw. subkonto ZUS uzupełnia całość do 19,52% (do ZUS trafia 17,22%).
Wniosek nasuwa się dość wyraźnie na myśl: zwiększono wielkość środków przekazywanych do ZUS. Warto jednak spojrzeć na całą opreację z szerszej perspektywy, mianowicie: co dzieje się z pieniądzmi podatnika przekazanymi do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zgodnie z konwencją systemu repartycyjnego (czyli pokoleniowego) środki pobrane w formie obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne (19,52%) trafiają do instytucji, która redystrybuuje je na świadczenia emerytalne dla osób obecnie przebywających na emeryturze oraz na konta podatników w OFE (część składek, który musimy zapłacić ma niejako pracować pod naszym nazwiskiem w OFE i w ten sposób wrócić w przyszłości do naszego portfela). Sama zmiana proporcji podziału środków sugeruje gdzie obecnie potrzeba ich więcej: na wypłaty obecnych świadczeń. Skąd bierze się problem ZUS?
Sama koncepcja powstania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych lub instytucji mu podobnej sięga przełomu XVIII i XIX wieku (200 lat temu!) i nie działa niestety jak Konstytucja Stanów Zjednoczonych (która z poprawkami niezmiennie jest używana i użyteczna). Dlaczego? Ponieważ system zabezpieczenia emerytalnego jest nieodzownie powiązany ze strukturą demograficzną społeczeństwa (liczbą ludności w wieku produkcyjnym, emerytalnym, szkolnym, dzieci, liczbą urodzeń, umieralnością, etc) - a tej przewidzieć się niestety nie udało. Struktury społeczeństw w dzisiejszych krajach rozwijających się i rozwiniętych, do których należy także Polska, są diametralnie różne od tych z XIX, czy tym bardziej XVIII wieku...
Dziś, ze względu na wyższy poziom opieki medycznej i zmieniający się model rodziny (coraz częściej wybierany model: rodzice + 1 dziecko) oraz szereg innych czynników, które nazwałbym roboczo "ewolucją społeczeństw" coraz większa liczba obywateli dożywa późnej starości (musi być utrzymywana przez Państwo, czyli ZUS) przy jednocześnie malejącej liczbie urodzeń.
Obecnie, statystycznie 4 osoby w wieku produkcyjnym odprowadzają składki na Ubezp. Społ. (19,52%), czyli 4 osoby pracujące utrzymują 1 emeryta. Znamy także dane dotyczące liczby dzieci w wieku 0-15 lat. I właśnie ta grupa za 15 lat będzie grupą produkcyjną (opłacającą te same składki, jeśli system pozostanie niezmieniony). Proporcja wyniesie wóczas 2 do 1. Można to bardzo łatwo zinterpretować, intuicyjnie przybliżając wysokość składek do 20%. Dziś system emerytalny kuleje i zadłużenie ZUS wzrasta ze względu na fakt, że przy wypłacie każdej kolejnej jednomiesięcznej emerytury brakuje 20% środków ( które są permanentnie "dopożyczane" na różne sposoby: w formie dotacji z budźetu Państwa, w formie opóźnień zprzelewaniem środków do OFE, etc.). W tej chwili, by wypłacić pełne świadczenia potrzebaby 5 osób (przypadających na jednego emeryta) z podatkiem 20%, to dałoby 100% rozumiane tu jako pełne świadczenie. Niestety, obecnie tych 5 osób nie ma i w ciągu 15-20 lat nie będzie (Boom demograficzny nie spowoduje. że będzie więcej pięciolatków czy gimnazjalistów, niestety. Zwiększy się liczba urodzeń, a to ma odpowiednie przełożenie pokoleniowe.) Przyjmując obecne dane dotyczące umieralności, średniej długości życia, etc. dostrzeżemy, że pogarszająca się proporcja pracujących w stosunku do emerytów spowoduje zwiększenie niedoborów w wypłacie każdej miesięcznej transzy emerytur. Pytanie brzmi: jak długo ZUS może pożyczać? I skąd?
Jeszcze w 2007 roku zapotrzebowanie ZUS wynosiło ok 100 mld złotych, 70% tej sumy pokrywały wpływy ze składek, ok 20% kredyty bankowe i 10% dotacje z budżetu Państwa - już wtedy alarmowano o problemach.
Dziś zapotrzebowanie to wynosi prawie 130 mld złotych, a wpływy ze składek nie rosną i szacowane są na 60 mld (47%), 22mld (17%) dotuje budżet Państwa , a 47mld to zobowiązania wobec banków (36%).
Powyższe liczby rzucają światło na sytuację emerytalną Polaków. Czy ZUS może upaść? Trudno sobie to wyobrazić, ze względu na ogram problemu społecznego jaki stanowiłby gwałtowny brak środków do życia. Z drugiej strony pojawia się pytanie: czy można w nieskończoność powiększać dług?
Odpowiem: tak, zakładając, że w tej nieskończoności nastąpi równie nieskończony boom demograficzny i nasze dzieci, wnuki i prawnuki spłacą dług, który nasze pokolenie wygenerowało. Na koniec prognozy ONZ dotyczące ludności Polski w 2050 roku: 1) wariant optymistyczny 36 mln, 2) wariant pesymistyczny 29 milionów Polaków... Prognozy jednak mają to do siebie, że są weryfikowane przez rzeczywistość.