Gdzie ten szczęśliwy Nowy Rok?
Gdzie podziały się te wesołe święta? Czy były radosne i pogodne, czy przytłoczył was napływający zewsząd nawał wiadomości o pogłębiającym się kryzysie? Przyzwyczajamy się już chyba trochę do złych informacji finansowych. Otaczają nas zewsząd. Wartość złotego spada. Euro w górę, przekroczyło magiczną granicę 4 zł. Giełda jeszcze istnieje, ale niemrawo pełzające indeksy nie zachęcają inwestorów do większego zainteresowania. Gospodarka rozwija się wolniej. Będzie mniej miejsc pracy. Podwyżki nie będą takie oczywiste, płace prawie będą stały w miejscu. Chociaż banki, dzięki skutecznym reklamom lokat, uzyskały niezłe efekty finansowe i podobno w sektorze bankowym szykują się dobre premie.
A przecież to nie recesja?
Gorzej radzi sobie sektor pozostałych usług finansowych, wielu agentów i doradców zmienia zawód, szukając nowej pracy. Trudniej otrzymać kredyt. Banki żądają dodatkowych zabezpieczeń, bo wartość nieruchomości nie zabezpiecza już ewentualnych roszczeń banku przy problemach ze spłatą rat. Spada produkcja. Spada sprzedaż aut. W dodatku firmy eksportowe straciły ogromne pieniądze niewłaściwie obstawiając opcje na zmianę kursów walut. Maleje konsumpcja, nawet w zakresie produktów żywnościowych. Sklepy Internetowe jednak zanotowały wzrosty obrotów przed Świętami. Rząd rozważa zmianę harmonogramu przystąpienia do strefy euro. A przecież to nie recesja. To zaledwie spowolnienie.
Szczeniackie oszczędności
Kryzys finansowy dotyka także zwierzęta, które ludzie wyrzucają z domów, nieodpowiedzialnie szukając sposobów na oszczędności. Portale Internetowe apelowały, aby nie kupować bezmyślnie szczeniaczków, jako prezentu pod choinkę. Wiele milutkich i uroczych, ale nie chcianych przez przyszłych właścicieli pupilków ląduje potem w boksach schronisk. Maleje w ten sposób szansa, że ktoś naprawdę je pokocha. A w przepełnionych schroniskach zapewne nikt nie liczy na szczęśliwy rok.
W okolicach Wall Street
W okolicach Wall Street jest lokal, w którym dziennikarze nie dostaną zamówionej kawy. W środowisku finansjery uważa się bowiem, że do obecnego kryzysu w dużym stopniu przyczynili się właśnie dziennikarze. Skala zawirowań na rynkach finansowych zepchnęła inne wydarzenia na boczny tor. Czy ubiegły rok był rokiem histerii? Czy w takim razie do zwalczenia kryzysu potrzeba nam dobrych ekonomistów, czy psychologów? Co nas czeka w najbliższej przyszłości? Jaki będzie Nowy Rok?
Źródło: CashFlow&You