Świat zawodowy wciąż bombarduje młodych ludzi modnymi przymiotnikami wskazującymi, jakimi ludźmi powinni być. Oferty pracy nasycone są epitetami, których obecność jest już niemal obowiązkowa, by prezentowany program mógł być atrakcyjny.

Data dodania: 2012-09-05

Wyświetleń: 1403

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kreatywny, spontaniczny, elastyczny, otwarty na nowe doświadczenia, mulityscyplinarny, konkurencyjny, a przy tym opanowany i „sprężysty psychicznie”.

Owszem, można się zgodzić z tym, że przemiany ustrojowe wymusiły na Polakach większe zaangażowanie w swój własny rozwój zawodowy – i bardzo dobrze! Ale czy absolutnie konieczne jest wychowanie takiego społeczeństwa, które będzie opisywało siebie przy pomocy zbioru właśnie takich epitetów?

Nie chodzi oczywiście o to, by biernie poddawać się temu, co przyniesie kolejny dzień w pracy, ale raczej o to, by nie wpadać w wir absurdu i w szalonym wyścigu o profesjonalizm nie zapominać, kim tak naprawdę jesteśmy.

Warto odpowiedzieć sobie na proste pytanie: czy chciałbyś/chciałabyś żyć w takim świecie, gdzie każdy jest kreatywny, elastyczny, spontaniczny, wesoły, ale również opanowany i zdyscyplinowany? Brak różnorodności, a przez to konfliktów i kryzysów, nie rozwija! Usypiamy swoją czujność i naturalność, jeśli nie zmuszamy mózgu do rozwiązywania problemów i szukania kompromisów. Czy można w takim razie mówić o kreatywności i elastyczności bez zróżnicowanych charakterów otaczających nas ludzi?

Nie chcę absolutnie podważyć znaczenia szkoleń i kursów doskonalących nasze umiejętności. Chodzi mi tylko o to, by w gąszczu wielu mądrych i ambitnych rad odnajdywać te, które zachęcają do samorozwoju poprzez wsłuchiwanie się we własne potrzeby i możliwości, bo nie tylko posada w dużej korporacji, kreatywność czy elastyczność czynią nas szczęśliwymi ludźmi.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena