I teraz wchodzi osoba, która ma nas uczyć... no i tu pojawia się problem, na którym chciałby się skupić, a mianowicie niezrównoważenie poziomu przekazywania wiedzy i niezrównoważenie sposobu jej przyswajania.
Należy zwrócić uwagę na to, że żaden z prowadzących wykład, czy szkolenie nie jest w stanie zapewnić jednakowego poziomu kształcenia. Jedne tematy są omawiane szerzej, inne bardziej pobieżnie, często z braku czasu lub innych indywidualnych przyczyn. Powoduje to nawet przy idealnym środowisku uczenia się i wyidealizowanym uczniu, posiadającym wszelkie zdolności powstawanie braków w przekazywanych informacjach, a co gorsze braku w umiejętnościach, które mają zostać zbudowane na przekazanej wiedzy.
Sytuacja studenta uczęszczającego na zajęcia, nawet w przypadku najpilniejszych jednostek jest bardzo podobna. Każdemu zdarza się mieć gorszy dzień i obniżoną percepcję, a wykładu powtórzyć się nie da.
W tym momencie, stajemy w miejscu, w którym osiągamy maksimum student nie nauczy się więcej, a wykładowca więcej nie przekaże.
Osiągają granicę, której przekroczyć nie można działając na zasadzie pojedynczego sprzężenia zwrotnego, którego działanie i tak jest zaburzone przez to, że uczeń bardzo często boi się o cokolwiek zapytać.
Widoczne maksima utrzymywane są w obowiązującym systemie edukacji od wielu wielu lat, a nie wiem nawet, czy ostatnio nie są pogłębiane.
Skoro jedno sprzężenie zwrotne przynosi bardzo ograniczone efekty to jeszcze gorzej musi mieć się sprawa e-learningu, w którym nie uczestniczy moderator, ekspert prowadzący szkolenie, gdyż wtedy granica dla nauczyciela pokazana powyżej spada drastycznie, gdyż ograniczona jest umiejętnościami przewidywania zachowań użytkownika.