Tak, za moich młodych lat nie było w domu telefonu. Może niewygodne, ale wtedy normalne. Mimo to życie rodzinne i towarzyskie kwitły - ludzie spotykali się, często odwiedzali. A na spotkanie czekało się z ciekawością, aby dowiedzieć się co nowego słychać. I powodów było więcej, bo co chwila nie przekazywano sobie nowych wiadomości.
Dziś każdy ma telefon w domu i przy sobie, najczęściej w ręce. Spotkania są o wiele rzadsze, bo przecież pogadaliśmy już przez telefon. Znikają więc spotkania towarzyskie i rodzinne - już wszystko wiemy na odległość.
Ale za to gadamy bez przerwy. Celowo piszę 'gadamy', bo inczej nie potrafię tego zjawiska nazwać. Popatrzmy jadąc w środkach komunikacji - prawie wszyscy dzwonią lub odbierają telefony. I teraz następuje magiczny moment - bez względu na tłok, osoba z telefonem przy uchu jest sama na świecie. Bez dyskrecji, skrępowania, głośno wyraża swoje myśli i uwagi: o pracy, szefie, przyjaciółce, znajomych, miłości, kochankach czy planowanych zakupach...
Luzik górą! Płacz i rozpacz po rozstaniu - proszę bardzo - posłuchajcie sobie... Tajemnice służbowe - aż żal, że brak adresu dla szpiegostwa przemysłowego... Instrukcja obsługi programu w Excelu - pomożemy na miejscu i za darmo... Szczegółowy opis szafy i półki z domową kasą - nie podano piętra, jaka szkoda...Wszystko mamy - włącznie z chamstwem i wyrazami na literę 'k' w charakterze przecinków...
Gadając przez telefon nie znamy tematów tabu. To czarodziejskie urządzenie rozwiązuje ludziom języki i pozbawia rozumu.
I tak się cichutko zastanawiam - o czym ci ludzie rozmawiają w domu? Czy dobrze myślę, że w domu...milczymy? Mamy przecież jeszcze funkcję sms.
P.S. A że podróże kształcą (jak wiemy - przysłowia są mądrością narodu) na koniec zasłyszany w tramwaju fragment:
- Jak to dlaczego? - mówi facet do aparaciku - dlatego, że ja tak chcę. Wszyscy czegoś chcą, a ja chcę tak.
I tyle w temacie.