Znamy angielski na mniej więcej. Teoretycznie więc możemy tłumaczyć proste teksty z i na ten język. Problem w tym, że w takim wypadku rośnie ryzyko wpadki. Moglibyśmy ich uniknąć, gdybyśmy jednak skorzystali z biura tłumaczeń. 

Data dodania: 2010-06-08

Wyświetleń: 3515

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Znamy angielski na mniej więcej. Teoretycznie więc możemy tłumaczyć proste teksty z i na ten język. Problem w tym, że w takim wypadku rośnie ryzyko wpadki. Moglibyśmy ich uniknąć, gdybyśmy jednak skorzystali z biura tłumaczeń.

Zwykle z czegoś takiego, jak biuro tłumaczeń korzystamy wtedy, kiedy chcemy przełożyć na polski (lub obcy) jakiś ważny dokument i potrzebujemy tłumaczenia przysięgłego. Samodzielnie nie jesteśmy w stanie tego zrobić, niejako zmuszeni jesteśmy wydać pieniądze. W przeciwnym razie biuro tłumaczeń odwiedzane jest przez nas rzadko, co przynosi czasem konsekwencje bardzo dla nas niekorzystne. 

Kawałki w PKOl

Gdyby na przykład Polski Komitet Olimpijski skorzystał z oferty biura tłumaczeń, prawdopodobnie nie zostałby obśmiany w opolskiej Gazecie Wyborczej. Oszczędności PKOl zemściły się jednak skutkując tekstem wytykającym błędy językowe. I tak misją PKOl jest walka z dopingiem, promocją czystego sportu, edukacją". Taką logikę ma bowiem zdanie, w którym zamiast angielskiego spójnika "and" jest przecinek. Igrzyska są zdaniem PKOl czasem kawałka (piece zamiast peace).

Komentujący artykuł internauta zwraca uwagę na inny kwiatek: „their (naszych zawodników) starts which could disrupt a few hours ceremony (otwarcia igrzysk)” - cytuje. Co to oznacza? Można sięd domyślić, że udział polskich zawodników w ceremonii otwarcia mógłby ją zakłócić. Chyba jednak PKOl powinien skorzystać z usług, jakie oferuje biuro tłumaczeń.

Instytucje i dziennikarze

Z kolei na stronie krakowskiego biura tłumaczeń znaleźć możemy wpadki polskich instytucji publicznych. Przykłady? W Ministerstwie Infrastruktury Towarzystwa Budownictwa Społecznego to „Societies of Social Construction". Na stronie Banku Światowego „commercial dispute resolution” czy „settlement” jest „rozwiązywaniem dysput komercyjnych”. W tekście tłumaczonym na język angielski, dotyczącym sektora energetycznego tłumaczka konsekwentnie określała zakłady energetyczne mianem „power pants”. Dla tych, którzy nie znają angielskiego wyjaśnienie – pants – spodnie, plants – elektrownie. Gdyby urzędnicy korzystali z usług proponowanych przez biuro tłumaczeń takich wpadek by nie było.

Żeby nie pastwić się tylko nad instytucjami - także dziennikarze popełniają wpadki. W radiowej Trójce przetłumaczono kiedyś tytuł piosenki „So long baby” jako „Takie długie dziecko”. Choć pewnie w czasie audycji na żywo i na antenie nie ma czaus na korzystanie z biura tłumaczeń.

Pajero kontra Chirurdzy

Skrajny przykład wpadki związanej z tłumaczeniem przywołuje serwis tłumaczenia internetowe. Pisze o firmie Mistubishi, która wprowadziła na rynek hiszpański model Pajero nie zdając sobie sprawy z tego, że słowo to oznacza po hiszpańsku osobę masturbującą się. Na forum styl.fm pojawił się natomiast ranking tytułów filmowych tłumaczonych na polski w sposób nietypowy. Na pierwszym miejscu znalazł się znany powszechnie Dirty Dancing (czyli Wirujący seks). W czołówce są także: Grey's Anatomy - Chirurdzy, The bold and the beautiful - Moda na sukces, czy Prison Break - Skazany na śmierć.

Tych ostatnich wpadek biuro tłumaczeń uniknąć nie pomoże. Jeśli jednak chcemy tłumaczyć firmową stronę internetową na angielski warto z nich skorzystać, inaczej staniemy się pośmiewiskiem – jak PKOl.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena