Woźny a coaching
Coaching brzmi obco i trudno znaleźć jakiś dobry polski odpowiednik, wszystkie dokładne tłumaczenia w rodzaju „trening” mają już zbyt wiele różnych innych znaczeń i skojarzeń. Pomijając pewne nieporozumienia, wynikające z obcobrzmiącego słowa (szkolny woźny zapytany o salę, w której odbywają się warsztaty Klubu Coach'a, odpowiedział: aa klub kołka to tam na prawo), coaching jest narzędziem szybkich i trwałych zmian oraz ścieżką, z której zejść nie można, jeśli się już raz na niej znalazło.
Intuicji woźnego nie należy lekceważyć - rzeczywiście jako narzędzie coaching przypomina kołek, który jak magiczny drewniany kołek na wampiry, skutecznie unieruchamia lęki przed działaniem, wszelkie „nie mogę”, „nie nadaję się”, „nie potrafię”, „inni mogą, ale ja to nie”, „to nie dla mnie”...
Nawet jeśli chór Loży Szyderców nadal w tle pobrzmiewa, to jakaś niepojęta siła pcha do działania i mówi "Idź". Na pewno nie pozbawia wątpliwości i wahań, to nasza egzystencjalna przypadłość, która czyni z nas istoty ludzkie. Coaching pozwala jednak iść do przodu i nie odkładać życia na później.
Tworzy wewnętrzną siłę, czy też raczej pozwala ją odkryć i w nią uwierzyć. Tworzy też bezpośrednie odnośniki do naszego wewnętrznego rdzenia, czyli rzeczy, które są dla nas najważniejsze.
Cuda, Panie cuda, ale czy na pewno?
W jaki sposób jest to możliwe i czy dla każdego dostępne? Często i we mnie pojawiają się takie wątpliwości, jaki stan gotowości wewnętrznej albo przymus zewnętrzny ma zaistnieć, byśmy byli w stanie odkryć się przed kimś, chcieć pracować nad zmianą. Podejście coachingowe jest podejściem indywidualnym, a więc i tutaj jest to w dużej mierze indywidualna kwestia. Każdy z nas ma coś, co chciałby zmienić. Czasami blokuje nas dziecięce poczucie omnipotencji - przecież jak będę chciał to sam zmienię, a jak nie, to nikt mi nie pomoże. Czasami jest to kwestia braku zaufania do świata i innych ludzi, brak wiary w to, że chcą dla nas dobrze. Bywa to też kwestia strachu przed pokazaniem własnej słabości i poproszeniem o pomoc, niechęć do przyznania się, że z czymś sobie nie radzimy i nie potrafimy przerwać błędnego koła. Jednym słowem, do coachingu trzeba dojrzeć, mieć już pewien stopień samoświadomości i dojrzałości, w tym sensie coaching na pewno nie jest rozwiązaniem "dla wszystkich" i "na wszystko".
Zrób to sam, albo poszukaj drzwi
Nadmierne poleganie na zdaniu innych i kompletny brak wiary w siebie też może być taką przeszkodą, bo coach niczego nie robi za nikogo, nie daje gotowych odpowiedzi, więc część klientów oczekujących magii, cudownych przemian i tak naprawdę braku wysiłku ze swojej strony, może być rozczarowana i szybko się zniechęcić. Pewien stopień poczucia sprawczości, czyli wpływu na zewnętrzną rzeczywistość jest warunkiem niezbędnym. Coaching nie pomoże też w przypadku emocjonalnego bólu, choć może być środkiem zapobiegawczym. Coaching jest jest procesem uczenia się o tym jakie stosujemy w życiu strategie i jakie mamy przekonania. Jest odkrywaniem naszych celów i wartości oraz sposobów, które pozwolą nam je osiągnąć, a także talentów i umiejętności, które w tym pomogą. Wszystko to tworzy wewnętrzny rdzeń pozwalający działać i cieszyć się życiem na przekór "pogodom i niepogodom".. Wzrasta nasze poczucie wpływu na rzeczywistość i otoczenie, poczucie możliwości wyboru i świadomość tego co dla nas rzeczywiście ważne.
Niektórzy mają też dosyć specyficzne oczekiwania wobec osoby, której byliby w stanie zaufać, oczekują kogoś, kto nie ma słabości, jest idealny pod każdym względem czyli przestaje być człowiekiem. Takie oczekiwania nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Czy można więc wysunąć tezę, że klient gotowy na coaching jest dosyć blisko z rzeczywistością lub też rzeczywistość niebezpiecznie się do niego zbliżyła zagradzając drogę ucieczki do drzwi z napisem EXIT? W dużym stopniu tak, niemniej nie da się przedstawić wszystkich zmiennych tego momentu, w życiu wewnętrznym czy też zewnętrznym. Czasami wystarczą czyjeś słowa, wystarczająco mocne. Czasem jakieś trudne wydarzenie. Może to być znużenie pewną powtarzalnością, nudną sekwencją wciąż tych samych błędów lub po prostu zdarzeń. Czasami bilans życiowy i nagły strach przed tym co dalej i czy zdążymy z życiem?
Czasami też dobijają się do nas nasze dawne marzenia, zarówno w snach jak w wydarzeniach życiowych.
Może jeszcze za późno?
Każdy ma swoją własną ścieżkę i właściwy moment. Jeżeli mówimy, że teraz już jest za późno to znaczy, paradoksalnie, że ten moment jeszcze nie nadszedł, że jeszcze musimy poczekać, że nadejdzie później i wtedy właśnie będzie w sam raz - później, ale nie za późno.
Blokuje nas też strach przed zmianą i nie jest to istotne jaki potencjał, negatywny czy pozytywny, ma zmiana. Jest to zmiana i jej konsekwencją zawsze jest zburzenie części naszych murów obronnych, nawet jeśli ma to pozytywne konsekwencje, to najpierw jest strach - co jest za tym murem, może jaki straszny zwierz zza niego wyskoczy, a w rzeczywistości często bywa to mała przerażona żabka.. skąd mamy wiedzieć jeśli nie spróbujemy? Nieustannie oczekujemy gwarancji i pewności i zabezpieczamy się na różne sposoby. Najtrudniejsze jest oczekiwanie lub moment podjęcia decyzji, ileż wtedy koszmarów wychodzi spomiędzy naszych przemęczonych szarych komórek (niewątpliwie można to potraktować jako oznakę kreatywności). W momencie działania najczęściej coś po prostu robimy, jesteśmy zajęci, nie mamy czasu na lęki, lęki powstają w stanie bezruchu i oczekiwania na to co nadejdzie.
Poprawczak czy szansa?
To samo dotyczy managerów, którym coaching jest proponowany jako ścieżka poprawy bądź rozwoju zawodowego. Nawet jeśli nie mają wyboru bo coaching jest warunkiem awansu, mogą przecież wzbraniać się przed zmianą, nie mieć wystarczających motywacji. Na szczęście wymaganie firmy jest tutaj tym czynnikiem zagradzającym dostęp do drzwi z napisem EXIT, niemniej nadal pozostaje kwestia zaangażowania w proces coachingu. Bez dwustronnego pełnego zaangażowania nie jest możliwy sukces. I być może osiągnięcie tego zaangażowania, odpowiednie przedstawienie korzyści z coachingu jest najtrudniejszym zadaniem coacha. Nawet jeśli konkretny cel coachingu jest wyznaczany przez zwierzchnika bądź dział personalny i może się zdarzyć, że coachee (osoba coachowana) z nim się nie zgadza (nie lubimy przyznawać się, ani nawet nie chcemy często uwierzyć, że z czymś mamy trudności), to w trakcie sesji często okazuje się, że trudności osobiste są w jakiś przedziwny sposób powiązane z trudnościami w pracy. Nie jest to odkrywcze stwierdzenie, że jeśli mamy jakieś słabości, to ujawniają się one w różny sposób w różnych obszarach, albo też mają swoje konsekwencje zarówno w życiu osobistym, jak zawodowym. Manager, który ma trudności z delegowaniem zadań, wszystko musi kontrolować, a najlepiej zrobić sam, cierpi na brak czasu, rosnący stres, niezadowolenie pracowników i ich słabnące zaangażowanie (malejące wraz z rosnącym poziomem kontroli). Przekłada się to na jego życie rodzinne, a właściwie jego brak i rosnącą frustrację bliskich.
Nigdy nie jest wystarczająco dobrze i moment też nie jest właściwy
Perfekcjonizm, częsta cecha wielu managerów, która doprowadziła ich na szczyt, ma również swoje ciemne strony i daje się we znaki nie tylko pracownikom, ale i rodzinie. Pan lub Pani „Nigdy Nie Jest Wystarczająco Dobrze” zamęcza innych i siebie nieustającą krytyką, wygórowanymi standardami, których nikt oprócz ich samych nie jest w stanie spełnić . Poprawiając z dobrego na lepsze tracą po drodze energię tworzenia i sympatię bliskich i pracowników. Perfekcjonista rzadko coś chwali (szczerze) bo od razu widzi co można by poprawić, zapominając o tym, że nie zawsze i nie wszystko warto jest poprawiać. Najtrudniejszym wyzwaniem dla Perfekcjonisty jest przyznać sobie i innym prawo do błędów. Bo przecież wszyscy je popełniamy, jest to jedna z charakterystycznych cech istoty ludzkiej.
Czasami wystarczy pokazać takiej osobie konsekwencje jej postępowania w różnych dziedzinach życia, bo choć często w głębi siebie zdaje sobie z tego sprawę to dopiero wyciągnięcie tego na powierzchnię i przyjrzenie się w obecności bezstronnego świadka uniemożliwia ucieczkę od bolesnej świadomości. Dla perfekcjonisty żaden moment może nie być wystarczająco dobry, ani też żaden coach wystarczająco profesjonalny, by zaryzykować zmianę.
Bliżej nieznana osoba, z bliska zupełnie do nikogo niepodobna, w pociągu nie wiadomo dokąd
Rosnąca świadomość jest początkiem drogi do zmiany i samopoznania. Często bowiem osobą, którą znamy najmniej, o której zaletach i słabościach nie mamy pojęcia, jesteśmy my sami. Samopoznanie oznacza przyjrzenie się swoim mocnym i słabym stronom, swoim strategiom i ucieczkom oraz życiowym celom i wartościom. Wszyscy kierujemy się w życiu czymś, niektóre teorie psychologiczne twierdzą, że jest to zasada przyjemności - tzn chcemy, aby było nam dobrze, unikamy bólu. Na szczęście na tym się nie kończy, wiele ludzkich historii pokazuje, że potrafimy poświęcić się dla innych, dla osiągnięcia jakiegoś celu bądź dla jakiejś wartości. Jednym z kluczowych pytań zadawanych w procesie coachingu jest "Co lub Kto za tym stoi?" Jakie wartości wybierasz, decydując się na to, lub na tamto? Czy to co robisz teraz przybliża Cię do celu? Co chcesz osiągnąć, osiągając ten lub inny cel? Cel w momencie osiągnięcia go, często traci swój urok w szybkim czasie lub nawet przestaje istnieć. Czasami nawet nie umiemy się nim cieszyć. Szukamy dalej, nie przestajemy dążyć do tego lub tamtego. Pytanie o wartości i o to Kto lub Co za tym stoi, pozwala nam zatrzymać się w tym biegu po Cel. Często konsekwencją jest przemeblowanie życia, uproszczenie go, eliminacja zbędnych zajęć i nieistotnych aktywności.
Wysiadamy z pociągu byle jakiego i byle dokąd.
Witaj na stacji - jaką nazwę ma Twoja?