Rozumiem, że każdy grosz cenny, że w przeciętnym domu nie za bogato i choć serce by chciało to kieszeń nie pozwala i jakoś wytłumaczyć sobie trzeba, że nie można mieć, gdy w grę wchodzi być.Tylko jedna myśl dręczy mnie wtedy strasznie. Jak łatwo takim stwierdzeniem zdewaluować godzinę pracy człowieka, zlekceważyć oryginalne, niepowtarzalne piękno i jak łatwo zapomnieć o włożonych w projekt materiałach i talencie.
Materiały
Czasami mam wrażenie, że panuje powszechne zapomnienie, że rękodzieło nie powstaje z odpadków, skrawków materiałów, srebra odzyskanego ze starych kolczyków, kamieni znalezionych na plaży. Wszystko jakby przez pryzmat patchworków i genezy ich tworzenia, której początki sięgają biedy i umiejętności gospodarowania materiałowymi resztkami. Zapominamy, że dziś i patchwork to sztuka łączenia materiałów o najróżniejszej strukturze, grubości, sztuka pomysłu i dobrania do niego produktów, a nie odwrotnie. Kolczyki, naszyjniki, bransoletki - handmade - tzn. robione ręcznie, to kompozycje gotowych lub wygiętych ze srebrnego drutu bigli, minerałów, szkieł, elementów drewnianych, srebrnych lub miedzianych blaszek. A wszystko kupowane na sztuki, wartościowane urodą kamienia, próbą srebra. A i tych antyalergicznych materiałów, nie srebrnych, choć są trochę tańsze (co widać i w cenie biżuterii) nikt nie otrzymuje za darmo. Każda technika tworzenia wiąże się z kosztami, z których mało który nabywca zdaje sobie sprawę. Specjalne lakiery, szkatułki, bazy kolczyków, glina, piece, jedwabie, farby... To wszystko złotówki składające się na dziesiątki, setki złotych... a to dopiero początek drogi.
Talent
Przeczytałam kiedyś wykładowe zdanie, które talenty artystyczne definiowało jako szczególną umiejętność przetwarzania postrzegania. Jak nie zabrzmiałaby definicja to i tak z pewnością talenty artystyczne nie dane są nam wszystkim. Bo tak to jakoś natura podzieliła, że jednym dała do ręki pióro (dziś może bardziej klawiaturę), innym pędzel, jeszcze innym cybernetyczną wyobraźnię, dar negocjacji i organizacji a jeszcze innym wyjątkową sprawność manualną i umiejętność przekładania tworów zainspirowanej czymś wyobraźni w artystyczne rozmaitości wychodzące z ich warsztatów rękodzieła.
Praca rąk
Czas jest niewycenialny bez względu na profesję jaką się wykonuje, trudno jednak dyskutować z prostym przeliczeniem możliwości wytworzenia ilości sztuk produktu w ciągu godziny w procesie masowej produkcji a ręko tworzenia. Trudno też porównać stopień zaangażowania w powtarzanie tych samych schematów a każdorazowe odkrywanie nowych wzorów lub podejmowanie prób powtórzenia czegoś co poprzednio udało się wyśmienicie. I tu kolejny aspekt - niepowtarzalność rękodzieła. Bezcenna to rzecz dla kobiety - świadomość, że posiadana przez nią ozdoba - szczególnie biżuteria, torebka, element stroju - jest wyjątkowa i pojedyncza. Ubierając się w nią - i ona czuje się wyjątkowa - niepowtarzalna! Tu rękodzieło nie ma sobie godnych porównań. Bo nie ma dwóch identycznych produktów wykonanych ręcznie, a czym trudniejsza technika wykonania tym stworzenie wyrobu z założenia identycznego jak drugiego kolczyka do pary - staje się bardziej skomplikowane. Podobno kolczyki robione techniką wire wrappingu robi się synchronicznie, obydwa na raz. Tak stwierdziła kiedyś na forum ekspertka w tej dziedzinie, w odpowiedzi na jedno z wielu pytań osób, które dopiero szkolą się w tej trudnej technice - co najlepiej świadczy o trudności powtórzeń, trudności osiągnięcia podobieństwa w ręcznym tworzeniu wyrobów, nawet, gdy jest ono wskazane.
Bo diabeł tkwi w szczegółach a bogactwo w trwałości
Gdy człowiek rozłoży sobie rękodzielnictwo na te podstawowe elementy zupełnie inaczej patrzy na cenę. Z innej perspektywy widzi też bezduszną, chińską tandetę za 5 zł, w której nikt nawet nie stara się maskować śladów odcisków i łączeń i od której paradoksalnie nie wymaga się z założenia trwałości dłuższej niż „na kilka razy". A podobno na tanie rzeczy stać tylko bogatych.
Moja babcia zawsze mówiła, zakładając jedną z dwóch par przepięknych kolczyków, które posiadała, że najmądrzejsze jest przysłowie mówiące, że „diabeł tkwi w szczegółach". Tak, jej kolczyki zawsze wyglądały elegancko i wytwornie bez względu na to czy podawała do stołu w fartuszku czy bawiła na przyjęciu urodzinowym u przyjaciół. Ich tajemnicą był brak wytłoczonego znaczka z napisem made in china i, co najważniejsze, skrupulatne i precyzyjne wykonanie polskiego artysty biżuternika, jak zwykła mawiać o ich wytwórcy.