Opowiadanie Elzbiety Walczak "Przepis na wielkanocną  kluskę w gardle"

Data dodania: 2018-03-26

Wyświetleń: 521

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

OPOWIADANIE

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Przepis na wielkanocną kluskę w gardle:)

Nie mogę się dostać do maku, zasiałam pod wanną. Widzę tylko grzyby. Dobre i to.

–  Kociu, może być grzybowa na Wielkanoc? Tak wiem, była na Wigilię. Mógłbyś mnie pociągnąć za nogi, bo się nie mogę wypchnąć .  Dobra, wylazłam sama!  – Ogłuchł, bo dmucha w balon, winko próbuje.  – Pamiętasz, że na litr moczszu przypadają jakieś dwa litry cukru?

– No właśnie – odezwał się Kociu – za słodkie. Za mało moszczu, za dużo cukru.  Posmakuj, czegoś tu brakuje. Myślę, że mocy. Pamiętam wigilię, pierdziałem potem żarem.  Tamto było za mocne. Z miłości do ciebie zrobię z tego likierek jagodowy, żebyś potem nie gadała sąsiadom, że się kończę jako człowiek.  Dawaj jagódki.

–  Nie wiem jak ci to powiedzieć.

– Nie mów. Daj truskawki są w pralce. Coś przede mną  ukrywasz kobieto? Gadaj, bo jak zacznę próbować to się nie wykręcisz.

– Nie urosły.

– Nie wierzę. Szczegóły poproszę.

– Nawoziłam nie tym, co trzeba.

– Kocim czy psim?

– Twoim.

– Właśnie takimi spostrzeżeniami doprowadzasz mnie zawsze do szaleństwa. Zmartwychwstania nie będzie!

– Będzie Kociu, zostało trochę  halucynogenków.

– Nie zostało kobieto.

– A co z nimi zrobiłeś?

– Dałem Maciaszczykom, na okoliczność nocy poślubnej.

– Szkoda, ale młodzi już nie byli. Idę do Żabki, chcesz coś?

– Ikry w postaci czystej małpki  i kupon  toto -lotka. Do świąt tydzień, wszystko się może wydarzyć.  Cygar nie kupuj. Skręci z tego, co zostało koło pieca.

– Gadasz jak ostatni żul.

– Mam to po ojcu.

– A po matce?

– Zostały mi tylko wspomnienia. Dlatego mam codziennie kluskę w gardle .

– I przepis Kociu na świąteczne potrawy i zacier.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena