Wiadomo, że pierwszy dzień po Sylwestrze to huśtawka nastrojów. Nie wiem, czy już wstać, czy dać sobie jeszcze trochę czasu na zlokalizowanie w myślach mojego telefonu marki Samsung, który odzwierciedla nastroje całego świata na portalach rożnych, oraz odnalezienie mineralki (lubię Cisowiankę) – Gdzieś tu stała.
Dam sobie jeszcze chwilę i pobuszuję w tym czasie po duszy. Zamknęłam oczy. Postanowiłam w myślach zrobić sobie prezent i polecieć do Indii. Nie wiem dlaczego po wylądowaniu wywalono mnie z luku bagażowego razem z walizkami (może w tym czasie na chwilę przysnęłam). Wzięłam dwa głębokie oddechy i odzyskałam wizję. Znalazłam w kieszeni resztki suszonego banana i kartkę, na której wyrysowany był plan, w którą stronę powinnam się udać. Wiadomo, Samsung z nawigacją w Google został w domu. Gdzie chciałam się udać? Aha, do źródeł, do Garhwalu i do rzeki Bhagirati. Nie wiem jak długo szłam, trochę się czołgałam, aż zobaczyłam przed sobą reklamę „Aktywacja rogów obfitości”. Facet z tupecikiem i złotym zębem wyciągnął w moim kierunku szklankę wody i talerz z ryżem, na którym leżał kotlet sojowy. Poinformował mnie, że odzyskam po tym świadomość umysłu.
- Który mamy rok? – zapytałam.
- 2021 – odpowiedział gostek z sygnetem na palcu wielkim jak soczysta mandarynka, i ze złotą jedynką w uzębieniu. – Weszłaś na wyższy poziom. Nie pamiętasz mnie? Kopę lat! Poznaliśmy się na Sylwestrze w 2017.
- Możesz to doprecyzować – poprosiłam.
- Weszłaś ,dziewczynko, w inny wymiar.
- W inny wymiar czego? Możesz to doprecyzować - poprosiłam ponownie.
- Spójrz na siebie.
Spojrzałam.
- Jesteś oszałamiająca, perfekcyjnie dopracowana. Ten świecący, natłuszczony złotem dekolt. Ten grymasik zadowolenia na twarzy. Ten biust…
Nagle zobaczyłam, że jego stopy nie dotykają ziemi, a dłonie jak u kosmonauty lewitują w różne strony.
- O co se kaman, synek? – zapytałam - Kim ty jesteś?
- Twoim głównym tancerzem. Nie pamiętasz? W Sylwestra 2017 rozcieńczyłem twoje ego. Przekupiłem cię zimnym lodem. Nie było łatwo.
- Nie kumam – drapałam się po bląd lokach, na których wyczuwałam kilogramy lakieru .
- Dostałaś ode mnie pierścionek ze złotą głową świętej krowy. Trochę waży, dlatego weszłaś na wyższy poziom. Przejdźmy się po słońcu.
Kiedy odsłonił jedwabne zasłony w pająki zobaczyłam, jak wszyscy tańczą wokół nas; Jadźka, Marek, Zośka, Krzychu. To z nimi poszłam na Sylwestra w 2017.
- Możesz im wszystkim ogolić głowy jak chcesz, albo daj im po pięć euro, też się ucieszą.
- Dlaczego?! – wykrzyczałam swoje zdziwienie.
- Nie wytrzeźwieli od 2017. Spójrz, na sukience Jadźki wisi metka z wypożyczalni z tego roku. A w kieszeni Krzysia znajdziesz rachunek na 10000 zł do zapłacenia za tę noc.
Faktycznie, metka z wypożyczalni na Jadźce wisiała. A mówiła, że kupiła od Jacykowa.
- Lecimy? – główny tancerz ze złotym zębem otarł się o moje uda lewitującym rogiem obfitości.- Ciepły lód, czy zimny? Wiem, że chce ci się pić. Masz wybór; albo reinkarnujesz na moją żonę, albo teleportujesz do wyra jakbyś była po Sylwestrze 2017. I uznajemy, że nic się nie stało.
Obudziłam się zlana potem, bo zadzwonił w torebce Samsung. Wyświetlił się mój chłopak, partner z Sylwestra, ale nie odebrałam. Zasługuję na święty spokój i reinkarnację (cokolwiek to znaczy) po Sylwestrze 2017, dopóki sobie wszystkiego nie przypomnę.