Chiny to kraj, w którym pojęcie własności prywatnej nie istnieje. Nie chodzi tu tylko o ustrój, ale o całą wschodnią filozofię. Stąd też zupełnie inne podejście do gospodarowania przestrzenią- skoro każdy obiekt jest własnością wszystkich, trzeba tę wspólną przestrzeń zagospodarować w taki sposób, żeby dla każdego przyniosło to korzyści. Siłownie plenerowe to nie tylko sposób na zdrowie- to dla Chińczyków sposób na samorealizację. Oczywiście taką samą potrzebę samorealizacji i doskonalenia się mają ludzie we wszystkich zakątkach świata, jedynie sposoby zaspokajania potrzeb są inne.
Siłownie zewnętrzne w europie oczywiście nie wyglądają tak, jak te w Chinach, a cała idea projektu została przeniesiona i zmodyfikowana w taki sposób, aby w europie była zrozumiała. Siłownie plenerowe są więc wspólne, ale też są własnością mieszkańców osiedla, własnością gminy czy dewelopera. Inaczej zresztą nawet na gruncie prawnym być nie może. Nadal jednak zachowane zostało to, co jest w całym pomyśle najważniejsze- możliwość rozwijania się w towarzystwie. Ponieważ siłownie zewnętrzne są ogólnodostępne, rzadko ma się cały obiekt do wyłącznej dyspozycji. Zdrowa rywalizacja, ale także wzajemna pomoc i po prostu wspólne ćwiczenia osób, które do tej pory tylko mijały się na korytarzu to na pewno spory postęp w postawach przeciętnych Polaków. Choćby z tego powodu warto namawiać i gminy, i deweloperów do tego, aby coraz więcej inwestować właśnie w siłownie na świeżym powietrzu.
Oczywiście nie należy spodziewać się, aby z dnia na dzień nagle siłownie zewnętrzne stały się ulubionym sposobem deweloperów na przyciągnięcie klienta, tym bardziej że cała branża jest w niemałym dołku, ale warto wymusiść nawet powolne zmiany.