Jeśli nie masz parkingu, albo nie ma go w pobliżu możesz być pewna, że nie wielu klientów zechce do ciebie przyjeżdżać. Jeśli będziesz mieć gabinet usytuowany w dzielnicy niebezpiecznej (każde miasto taka ma) to również nie spodziewaj się tam klientów szczególnie wieczorem. Jeśli twoją grupą docelową będą kobiety bogate, a gabinet umieścisz w najstarszym blokowisku w mieście, nie licz, że któraś z biznesmenek odważy się tam dotrzeć. Miałam doświadczenie z gabinetem w pasażu Tesco. Do Tesco biegną ludzie po tanie jedzenie, a nie ekskluzywną usługę. Kosmetyczną. Rozczarowałam się bo mój piekny gabinet zupełnie na siebie nie zarabiał. Był podziwiany, miał piękny wystrój, styl, ale nie dla klientów Tesco. Vis a vis na dodatek swoje pomieszczenia zajmowała ochrona Tesco i od czasu do czasu prowadziła tam jakiegoś ancymona, który zwędził batonika. Tymczasem klientki, które były w gabinecie rezygnowały z odwiedzania go, bo bały się tych łobuziaków.
A jakże często lokalizacja jest wybierana nie ze względu na grupę docelową, a raczej miejsce zamieszkania kosmetyczki, szczególnie tej początkującej. A tu wypada pomyśleć o tym co dobre dla klienta a nie właściciela w tej oczywiście kwestii.
Zatem, jeśli jeszcze nie otworzyłaś swojego gabinetu to najpierw popracuj nad swoją grupą docelową, a potem zastanów się co jest dla niej dobre. Gdzie twoje klientki docelowe mieszkaja i czy ta lokalizacja będzie dla nich dobra.
Jedna z uczennic zapytała mnie kiedyś czy jest sens otwierać na ulicy, na której już ktos zakład kosmetyczny ma. Była zdziwiona moją odpowiedzią, kiedy powiedziałam, że to świetny pomysł. To jak ze sklepami z markowa odzieżą w centrum handlowym. Jeden obok drugiego, a klient się cieszy mając wybór, ale najważniejsze jest to, że taki punkt nie wymaga specjalnej reklamy, bo każdy wie, że w centrum handlowym zawsze znajdzie się sklep np. H&M. Gdybyś otwierała gabinet na pustyni musiałabyś wydać krocie na reklamę, zabim pierwsi klienci by tam dotarli.