Szczególnie ciekawe są stworzone przez nią akty kobiece. Jest ich dziewięć. Rozmywają się w unikalnej formie, bez punktu oparcia. Są jak szereg tych niedocenianych za życia niezwykle utalentowanych kobiet - zaklęte w przestrzeni, czasami tylko wchodzące do czasoprzestrzeni historii sztuki, nobilitowane

Data dodania: 2010-09-02

Wyświetleń: 2481

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

  Szkoda, że do tej pory nie powstał fabularny film o jej życiu. Katarzyna Kobro to nie tylko wizjonerka i genialna twórczyni, ale też postać głęboko tragiczna. Jej życie przypomina nieco smutne przejścia Camille Claudel.

Była Rosjanką, ale zakochała się w Polaku, a Polska stała się jej drugim domem, jak się okazało dosyć niewdzięcznym.

Artyści Rewolucyjni

Spotkała go w 1917 roku. Była wówczas młodą studentką rzeźby w Moskiewskiej Szkole Malarstwa, Rzeźby i Budownictwa, a także wolontariuszką w moskiewskim szpitalu, gdzie opiekowała się rannymi żołnierzami. On był inżynierem, jako żołnierz pełnił funkcję oficera saperów. Był kaleką. Wojna pozbawiła go ręki, nogi i wzroku w jednym oku. Władysław Strzemiński, bo o nim mowa, przy niej poszedł w kierunku, który był dla niego stworzonym - stał się rewolucyjnym malarzem i teoretykiem sztuki. Nazywany jest dziś pionierem konstruktywistycznej awangardy lat 20. i 30. XX wieku. Tylko nieliczne przekazy nadmieniają jak duże znaczenie w rozwoju jego talentu miała awangardowa twórczość jego żony. Przekazy głównie feministycznego ruchu wspominają o tym, że dzisiaj mamy tak mało rzeźb i konstrukcji Katarzyny Kobro, w dużej mierze dlatego, że brakowało jej wsparcia męża.

Sytuacja kobiety-artystki w dwudziestoleciu międzywojennym nie była łatwa. Kobro miała o tyle sporo szczęścia, że z Warszawy trafiła do robotniczej, rewolucyjnej Łodzi. W stolicy założyła Grupę Artystów Awangardowych "Blok". Jak się okazało sanacyjna, biurokratyczna Warszawa nie sprzyjała rozwojowi rewolucyjnej sztuki konstruktywicznej, była daleko w tyle za nowymi trendami w sztuce. Potwierdziło to potem odrzucenie przez Muzeum Narodowe prac Kobro i grupy "a.r". Pod tym skrótem kryła się następna grupa artystyczna, w której działała Kobro, już w Łodzi - Artyści Rewolucyjni. W jej ramach małżeństwo Kobro i Strzemiński wydawało przełomowe dzieła, m.in. "Kompozycja przestrzeni. Obliczanie rytmu czasoprzestrzennego".

Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński

Sztuka, miłość i nienawiść

"Myślałam, że potrafię zagłuszyć instynkt macierzyński. Nadeszła jednak chwila, kiedy zrozumiałam, że i ja muszę spełnić naturalne prawo kobiety. Długo przemyśliwałam za i przeciw. Wreszcie stanęło na tym, że starczy mi moralnych sił, aby dać społeczeństwu pełnowartościową istotę" (Strzemińska, 1991, s. 50). Na trzy lata przed wybuchem II wojny światowej rzeźbiarka zdecydowała się urodzić dziecko - jedyną córkę, Nikę. Miała 38 lat. Za sobą 20 lat wytężonej pracy twórczej i myślowej, która zaowocowała w przypadku jej męża stworzeniem teorii unimizmu, w jej przypadku - jak twierdzą badacze - próbami przełożenia malarskiej teorii Strzemińskiego na formę rzeźb. Lata 40. stały się sprawdzianem dla siły uczucia artystycznej pary. Ona zajęła się dzieckiem, malarz odrzucił rolę ojca na rzecz rozwijania się jako artysta. Ich córka i główna propagatorka ich twórczości wspomina w książce "Sztuka, miłość i nienawiść", że był to okres przemocy domowej, ciągłych awantur, które kończyły się obijaniem matki przez Strzemińskiego przy pomocy protezy.  Po którejś z awantur o brak opału, Kobro porąbała swe drewniane rzeźby z lat 1925-28.  Próba połączenia dwóch ról  - matki i artystki, skończyła się rozwodem i brzydkim procesem o prawo do wychowywania dziecka. Kobro odniosła pyrrusowe zwycięstwo: "w sytuacji artystek w zmaganiach tych dwóch rywalizujących ze sobą tożsamości: kobiety/artysty najczęściej wygrywa ta pierwsza, ta druga zaś ponosi klęskę" (Izabela Kowalczyk, Edyta Zierkiewicz, Sztuka codzienności - na wybranych przykładach twórczości polskich artystek, artmix, nr 6.). Trudności te przypominają nieco historię Camille Claudel - genialnej rzeźbiarki, nieco starszej od Kobro, kochanki Rodina, która inspirowała wielkiego malarza, a jednocześnie została przez niego zniszczona i jako kobieta, i jako artystka. Gest niszczenia rzeźb wykonały obydwie i choć zmusiły je do tego inne okoliczności, przesłanka - w moim przekonaniu - była podobna. Był to mianowicie protest przeciw dominacji mężczyzny, który miał milczące pozwolenie społeczeństwa na to, aby hamować rozwój kobiety.

Łódź Kobro

Rzeźbiarka poza trudnościami rodzinnymi, miała też ciągłe kłopoty z przynależnością państwową. Została zmuszona do podpisania tzw. listy rosyjskiej, za co w 1949 r. została oskarżona o "odstępstwa od narodowości polskiej". Skazano ją na więzienie, wyrok na szczęście anulowano. Rodzący się komunizm nie sprzyjał awangardowym twórcom. Kobro została doceniona w Polsce dopiero po śmierci (w 1951 r. zmarła na raka). Jest szczególnie ważna dla Łodzi, w której spędziła dużą część swego życia. Na podstawie jednej z jej kompozycji jest stworzone logo łódzkiego urzędu marszałkowskiego, w Nowym Centrum Łodzi ma powstać Rynek Kobro. . Łódzka Galeria Wschodnia co roku przyznaje Nagrodę im. Katarzyny Kobro za postawę progresywną i poszukującą. Dzisiaj jej rzeźby są niezwykle cenne. Większość, bo 17 rzeźb (całość jej dorobku to ok. 30 przestrzennych obiektów i rzeźb), znajduje się w założonym przez nią Muzeum Sztuki w Łodzi, jedno dzieło jest wyeksponowane w Centrum Pompidou w Paryżu. Szczególnie ciekawe są stworzone przez nią akty kobiece. Jest ich dziewięć. Rozmywają się w unikalnej formie, bez punktu oparcia. Są jak szereg tych niedocenianych za życia niezwykle utalentowanych kobiet - zaklęte w przestrzeni, czasami tylko wchodzące do czasoprzestrzeni historii sztuki, nobilitowane.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena