Alkomaty tego rodzaju mają specjalny, odwrócony lejek, w który badany dmucha. Nie dotyka urządzenia ustami, więc nie trzeba lejka wymieniać. Efekt – jedno badanie trwa kilkadziesiąt sekund i jeśli wszystko jest w porządku, kierowca nie musi nawet wysiadać z samochodu. Dla policji to znaczne ułatwienie. Zamiast organizować, tak jak dotychczas, duże obławy polegające na zatrzymywaniu wytypowanych samochodów do kontroli, może ustawić się np. w pobliżu świateł lub w miejscu, gdzie auta jeżdżą wolno i zatrzymywać nadjeżdżające samochody.
Taka technika sprawdzania trzeźwości kierowców przynosi efekty. Jak podaje serwis mmsilesia w Dąbrowie Górniczej używając tego rodzaju alkomatów policja złapała o siedemnastu nietrzeźwych kierowców więcej. Policjanci wyposażeni w nowoczesne alkomaty mogą przeprowadzić nawet osiemdziesiąt kontroli w ciągu ośmiogodzinnej służby.
Nowoczesne alkomaty w niczym już nie przypominają tych, które zwykło się nazywać balonikami. Do przeszłości odeszło już dawno pierwsze urządzenie użyte do badania trzeźwości kierowców, zastosowane w 1938 roku w Wielkiej Brytanii.
Tego rodzaju alkomaty stosowane przez policję różnią się także od tych używanych przez zwykłych ludzi. Na rynku dostępnych jest wiele urządzeń, które mają za zadanie wskazywać stan trzeźwości kierowcy. Najpopularniejsze kosztują po kilkaset złotych i umożliwiają stwierdzenie przekroczenia dopuszczalnego progu. Najdroższe mogą osiągać ceny kilku tysięcy złotych. Do takiego alkomatu wpisać można dane osoby przeprowadzającej test, zapisać wyniki w pamięci urządzenia czy wydrukować.
Dla przeciętnego kierowcy spotkanie z policją wyposażoną w alkomaty to stresujące przeżycie. Nawet jeśli nie ma się czego bać, towarzyszy mu uczucie niepokoju. Nowoczesne urządzenia, niewymagające wysiadania z samochodu mogą ten stres zmniejszyć. Podobnie jak podręczny alkomat pozwala zmniejszyć ryzyko jazdy z niedozwoloną ilością alkoholu we krwi.
Takie założenie – jeśli czytacie ten tekst, to powinniście być już po studniówce. Swoją drogą, ciekawe ilu/ile z Was, miało przyjemność w swoim życiu „oddreptać” poloneza więcej niż jeden-dwa razy. Uczycie się go miesiącami dla tych kilku minut zabawy. Ale my nie o tym...