Jakie błędy zdarzają się w procesie tworzenia i prowadzenia zarabiającego bloga? Jak ich uniknąć? Jak w ogóle cokolwiek zarobić?

Data dodania: 2007-05-15

Wyświetleń: 8048

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 15

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

15 Ocena

Licencja: Creative Commons

Z początku w ramach wstępu informacja, że zarabianie na prowadzonym przez siebie blogu to właśnie między innymi wykorzystanie reklamy kontekstowej oraz programów partnerskich.

Więc zacznijmy może od tego, jakie błędy zdarzają się w samym tworzeniu i prowadzeniu blogów, na których da się zarobić.

Aby na blogu dało się zarobić, muszą go odwiedzać czytelnicy. To samo dotyczy wszystkich innych komercyjnych witryn internetowych. Sklepy internetowe muszą mieć klientów a blogi muszą mieć czytelników. Z tego względu pisząc bloga z zamiarem zarobienia na nim trzeba koniecznie zadbać, by ktoś go czytał.

Nie wolno więc pisać rzeczy nieciekawych. W potocznym rozumieniu blog jest internetowym pamiętnikiem. Wydawałoby się, że na takiej stronie powinno się wpisywać to, co do zwykłego dziennika. Tymczasem dobrze zarabia się przede wszystkim na blogach tematycznych. Taka strona nie różni się wiele od zwykłej witryny tematycznej. Podstawową różnicą jest forma publikowania treści – regularne pisanie artykułów. Ta forma skłania gości do regularnego powracania na stronę i czytania nowych treści. Łatwiej więc zdobyć regularnych czytelników na blogu niż zwykłej witrynie na ten sam temat.

Błędem jest zakładanie, że na blogu o życiu osobistym można zarobić. Być może w szczególnych przypadkach jest to możliwe, np. gdy bloga pisze znany sportowiec czy uznany autor artykułów bądź polityk. Opisywanie własnego życia, kłopotów w szkole, pogody w drodze z pracy do domu czy spóźnienia autobusu raczej nikomu korzyści finansowych nie przyniesie. Pamiętaj o tym, by pisać o czymś, co zaciekawi szersze grono odbiorców niż Twoi najbliżsi znajomi!

Oczywiście konieczne jest regularne pisanie tekstów. I nie mam tu na myśli publikowania czegoś często, ważna jest regularność. Jeśli z początku publikujesz nowy wpis co tydzień, zmniejszenie częstotliwości na raz w miesiącu spowoduje stratę części czytelników. Kto dwa razy wejdzie na Twój blog i nie zobaczy na nim nic nowego, zapewne nie odwiedzi go już później.

Zaniedbaniem co najmniej jest niewykorzystanie wszelkich dostępnych sposobów do przywiązania czytelnika do bloga. Mam tu na myśli na przykład zachęcanie do zapisów na newsletter, którym będziesz powiadamiać o nowościach. Łatwiej skłonić kogoś do powtórnej wizyty niż zdobyć jednego nowego czytelnika.

Nie należy też pisać bloga na wiele różnych tematów. Osoba, która przyszła na Twój blog zaciekawiona wpisem o wycieczce rowerowej do Lasu Kabackiego zapewne nie będzie zainteresowana przeczytaniem o tym, co spaliło Ci się w komputerze. Popularne powiedzenie, że "coś co jest do wszystkiego, jest do niczego", doskonale tu pasuje. Dopiero gdy będziesz koncentrować się na danej tematyce masz szansę na przebicie się wśród innych i zdobycie stałej rzeszy czytelników. Dodam, że im węższy temat, tym łatwiej jest zdobyć czytelników. Niestety, tym samym zawęża się również ich liczba.

Z całą pewnością nie bierz się za pisanie o czymś, o czym nie masz pojęcia. I to nie dlatego, że w sieci nie ma materiałów, z których można korzystać. Nie jest kłopotem założenie bloga o odchudzaniu komuś, kto nic na ten temat nie wie. Można się douczyć. Jedynie witryna o czymś, na czym się znasz, co jest Twoją pasją, może być wartościowa z punktu widzenia czytelnika. Przy tej ilości informacji, które są w Internecie, wszystko praktycznie można już znaleźć. To tylko kwestia poszukania. Więc jeżeli zamierzasz się wybić i znaleźć dla siebie miejsce, przygotowuj dla czytelników unikalne treści, których nie znajdą nigdzie indziej. Nie ma już znaczenia, czy będą to relacje z wycieczek w ciekawe miejsca, subiektywne testy proszków do prania czy Twoje przemyślenia o nowym systemie operacyjnym. Ważne, by nie było tego na innych stronach / blogach. Wyszukiwarki uwielbiają unikalną treść, więc łatwiej na strony z taką treścią zdobyć gości.

Jeśli zaś chodzi o same możliwości zarabiania na blogu, jest niestety wiele miejsc, w których popełniać można błędy. Niestety niektóre te błędy wprost uniemożliwiają dalsze zarabianie, stąd trzeba do sprawy podejść ostrożnie. Bez strachu, ale z rozwagą.

Z punktu widzenia prywatnej osoby piszącej bloga, do zarabiania wykorzystywać można przede wszystkim tzw. systemy reklamy kontekstowej oraz programy partnerskie. Ten pierwszy system polega na umieszczeniu na blogu (stronie) reklam, które same dopasowują się do treści. Operator systemu (przykładem systemu niech będzie Google AdSense, Onet Kontekst, Adkontekst Wirtualnej Polski) dostarcza reklamy dopasowane do treści i zajmuje się zdobywaniem reklamodawców. Działanie autora bloga sprowadza się tylko do umieszczenia fragmentu kodu dostarczonego przez operatora. Reklamy dopasowują się automatycznie, więc na blogu o motoryzacji będą pojawiać się reklamy sklepu z felgami i częściami samochodowymi a na blogu o turystyce reklamy tanich linii lotniczych. W takim systemie wynagrodzenie otrzymuje się za kliknięcie w reklamę. Sprawa programów partnerskich jest nieco inna. Operator takiego programu to najczęściej sklep internetowy. On wynagrodzi partnera (Ciebie) za każdego poleconego klienta. Najczęściej od operatora dostajesz specjalny adres strony, unikalny dla każdego partnera, który niejako przypisze złożone zamówienie do Ciebie i pozwoli na wypłacenie prowizji. Adres ten nazywany jest linkiem partnerskim.

Podstawowa sprawa przy zarabianiu na blogu (i na innych witrynach też) jest fakt, że ludzie nie lubią reklam. Nikt nie lubi być zachęcany do zakupu czegoś. Gdy gość strony widzi reklamę automatycznie zapala mu się w głowie lampka z podpisem "uważaj!". Link partnerski powinien być ukryty w zwykłej treści strony a nie być wielkim, kolorowym, migającym bannerem z napisem "kup mnie!!". Część bardziej świadomych gości z kolei przejawia tzw. syndrom psa ogrodnika – wiedząc, że za ich zakup otrzymasz wynagrodzenie, złożą zamówienie unikając wchodzenia do sklepu przez Twój link partnerski. Stąd warto go ukrywać na różne sposoby, informacje o tym można znaleźć np. w Google szukając hasła "maskowanie linków partnerskich".

Blogi mają to do siebie, że przekazują najczęściej bardziej personalny przekaz niż oficjalne strony www. Z tego względu stosunkowo łatwo jest "przemycić" do wypowiedzi reklamy programów partnerskich. Możesz np. napisać recenzję jakiegoś produktu, z którego korzystasz i podać miejsce, w którym można go zamówić. Odnośnik do sklepu będzie oczywiście linkiem partnerskim. Być może będziesz musiał coś właśnie w tym celu kupić, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej będziesz mieć wtedy pewność, że sprzedawca jest wiarygodny. Nie ma nic gorszego niż tłumaczyć się z tego, że sklep, któremu poleciłeś klienta, na przykład spóźnia się z dostawą lub wysłał niewłaściwy towar.

Reklamy wszelkiego innego typu, np. reklamy AdSense, koniecznie muszą być dopasowane do wyglądu strony. Jeśli reklama wygląda jak reklama, odróżniając się od treści strony, trzeba to poprawić. Tło jednostki reklamowej musi być takie, jak tło strony, kolor linków taki sam jak kolor linków na witrynie. Dobrze jest umieścić reklamy w taki sposób, by wyglądały jak element witryny, np. w pobliżu menu ze spisem działów.

Jeśli chodzi o reklamy kontekstowe, najważniejszą sprawą jest zachowanie możliwie wąskiej tematyki bloga / witryny. Gdy na stronie pojawia się treść na różne tematy, dobre dopasowanie reklam jest trudniejsze. Gdy reklamy są źle dopasowane pod względem treści (np. reklamy wycieczek na stronie o komputerach) goście klikają niechętnie (reklama ich nie zainteresuje) a autor zarabia niewiele. Zwłaszcza dla blogów, które na stronie głównej wyświetlają kilka ostatnich artykułów, jest to istotny problem. Z tego względu lepiej pisać blog tematyczny niż blog o własnym życiu, na którym będą pojawiać się najróżniejsze wpisy.

Regulamin systemów reklamy kontekstowej (np. wspomnianego Google AdSense) jest zazwyczaj skomplikowany. Jest w nim wiele kwestii, które mogą być przyczyną zamknięcia konta w systemie. Przede wszystkim autor strony nie może generować "nieprawidłowych kliknięć". Wskazywanie reklam np. strzałką z podpisem "kliknij tu, wspomożesz mnie finansowo" jest niedopuszczalne. Nie wolno również umieszczać reklam tak, by ktoś mógł w nie kliknąć przypadkowo. Z punktu widzenia firmy, która płaci za emisję reklam, taki gość nie jest potencjalnym klientem a pieniądze zapłacone za kliknięcie to czysta strata. W interesie administracji systemu jest ochrona interesów reklamodawcy (bo na nim zarabia). Dla tej ochrony może on zablokować Twoje konto w systemie. Z tego względu trzeba koniecznie przeczytać regulamin i najlepiej całość dokumentacji przed rozpoczęciem emisji reklam. Wszelkie wątpliwości najprościej wyjaśniać z operatorem systemu, można np. poprosić o audyt strony i ocenę zgodności z regulaminem.

Należy w tym miejscu wspomnieć, że w regulaminie mogą być zapisy o niedozwolonej tematyce stron, na których nie wolno umieszczać reklam danego systemu. W przypadku Google AdSense są to np. strony o hazardzie, erotyczne, propagujące przemoc i inne niezgodne z prawem. Ponieważ jednym kontem można "objąć" kilka stron www, konieczne jest pilnowanie, by nie pojawiły się na nich niezgodne z regulaminem treści. Może się bowiem zdarzyć, że ktoś złośliwy w komentarzu na Twoim blogu wpisze coś, czego operator systemu nie akceptuje. Ważne, żeby przez czyjąś złośliwość nie stracić całego konta i zarobków.

Skoro mowa o zarabianiu, warto wspomnieć o podatkach. Podatki płacić trzeba, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. O ile programy partnerskie stosunkowo łatwo rozliczyć (podpisujesz umowę, wystawiasz rachunki, otrzymujesz PIT od zleceniodawcy), o tyle Google AdSense jako program zagraniczny jest już trudniejszy do uwzględnienia w zeznaniu podatkowym. Tu warto skorzystać z pomocy doradcy podatkowego, urzędu skarbowego czy choćby przeszukać informacje w Internecie. Czytałem kilka historii o tym, co stało się, gdy urząd skarbowy dowiedział się, że ktoś ma nieopodatkowany dochód z działalności internetowej. Nie były to wesołe opowieści...
Licencja: Creative Commons
15 Ocena