
Rozporządzenie eIDAS (UE) nr 910/2014 (art. 25 i 26) oraz Ustawa z 5 września 2016 r. o podpisie elektronicznym jasno wskazują, że podpis elektroniczny, w tym profil zaufany, jest równoważny podpisowi odręcznemu, jeśli zapewnia autentyczność i integralność. W polskim systemie prawnym powinien zatem wystarczyć do złożenia zawiadomienia o przestępstwie w prokuraturze. TSUE (np. sprawa C-355/12 Melloni) potwierdza, że przepisy te mają być stosowane jednolicie w UE.
W praktyce jednak po przesłaniu pisma elektronicznego prokurator wzywa do złożenia odręcznego podpisu. Następnie zgłaszający i tak jest kierowany na policję, gdzie składa zeznania i podpisuje klauzulę o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania (art. 233 KK) – obowiązkowo odręcznym podpisem. Powstaje pytanie: jaki sens ma żądanie podpisu w prokuraturze, skoro podpis na policji i tak jest wymagany? Eksperci sugerują, że może to wynikać z ostrożności organów ścigania lub braku zaufania do podpisu elektronicznego w sprawach karnych. W efekcie procedura staje się niepotrzebnie skomplikowana, podważając ideę cyfryzacji.
Podpis elektroniczny ma moc prawną równą odręcznemu, a mimo to zgłaszający muszą podpisywać dokumenty dwukrotnie – w prokuraturze i na policji. Wymóg odręcznego podpisu w prokuraturze wydaje się zbędny, skoro klauzula odpowiedzialności karnej jest podpisywana na policji. Ujednolicenie procedur i pełne uznanie podpisu elektronicznego mogłyby usprawnić system, eliminując biurokratyczne absurdy.