"Co z tego będę miał? Czy to mi się opłaca? Ile zarobię? Ile z tego będzie zysku? Czy na tym nie stracę?" tego typu pytania pojawiają się coraz częściej lub praktycznie zawsze gdy ROZWAŻAMY czy coś zrobić lub nie. Sprawia to, że przestajemy być istotami działającymi z serca, a stajemy się automatami działającymi tylko wtedy jeśli z naszego działania jest zysk. 

Data dodania: 2020-02-19

Wyświetleń: 940

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wrzuć monetę...

Wrzuci Ci ktoś monetę i działasz, nie wrzuci, nie działasz. Do czego doprowadzi takie społeczne podejście?

Wszystkie wielkie rzeczy powstały z porywu serca, z porywu ducha, chęci zrobienia czegoś wielkiego, fajnego, dobrego. Ktoś miał natchnienie, pomysł, ideę, a później plan realizacji tego dzieła. Znajdywały się pieniądze, środki, ludzie aby stworzyć to czy tamto. Oczywiście, jest też masa rzeczy które powstały po to, aby przede wszystkim zarobić - ale takie rzeczy są zaledwie poprawne, nie ma w nich geniuszu, jest tylko poprawność trafiająca w gusty na tyle aby te gusty sięgnęły do portfela ale te rzeczy nie są ponadczasowe, nie zmieniają świata, dają zarobek, satysfakcję i nic więcej. Jeśli chcesz zrobić coś naprawdę dużego, coś co będzie miał większą wartość nie patrz na zysk, nie patrz na to co będziesz z tego miał lub czym Ci to grozi tylko działaj powodowany swym sercem, czyli tym co Ci Twoje Wyższe Ja przekazuje.

Większość z nas jednak usycha w oczekiwaniu na coś, co się opłaca. Pracujemy sprzedając nasz czas i umiejętności komuś kto lepiej potrafi je wykorzystać. Taki system swego rodzaju prostytucji jest tak normalnym, że zapewne oburzyło Cię nawet to porównanie do prostytucji ale zobacz sam, jeśli pracujesz w pracy, która nie daje Ci satysfakcji, do której idziesz tylko dlatego, że potrzebujesz pieniędzy to tak naprawdę sprzedajesz siebie... swoją energię, swoją niepowtarzalność. Jeśli Twoja zawodowa praca sprawia Ci przyjemność, spełniasz się w niej to jak najbardziej jest OK, ale jeśli jest tylko wysiłkiem i znojem, zmień  ją aby nie marnować swego życia. Problemem tutaj nie jest to, że praca jest "mało opłacalna" tylko problemem jest to, że praca nie daje Ci satysfakcji, nie karmi Twego ducha, nie buduje Cię długofalowo, a jedynie zasila Twój portfel, w zamian wysysając z Ciebie energię życiową. Po pracy jesteś zbyt zmęczony aby myśleć o czymś kreatywnym, fajnym, karmiącym Twego Ducha, więc włączasz ogłupiający telewizor albo wysysający energię ekran telefonu aby tylko uciec od myśli kwestionujących taki styl życia - nie masz na nie zwyczajnie sił.... (To nie jest oskarżenie... Znam ten stan osobiście i wiem, że bardzo łatwo w niego wpaść, a niełatwo wyjść.)

Tym bardziej chcemy znaleźć coś, co się będzie opłacało, bo nasze społeczeństwo tak jest ułożone, aby szczuć nas dobrobytem, tym co jest tam gdzieś, dobre ale odległe, drogie, trzeba kupić, a więc trzeba mieć pieniądze, a więc trzeba robić coś, co się opłaca, a nie spędzać czas na bzdurach. Znów wpadamy w pułapkę "chcę więcej i więcej", "to się opłaca, a to nie" i nasz oszalały umysł kreuje coraz więcej sytuacji, które ok, wyglądają, że dadzą nam "więcej" ale wymagają od nas jakiegoś wielkiego wysiłku, a więc sama myśl, perspektywa tego już męczy więc włączamy telefon, fejsa, coś w TV aby się pośmiać, zresetować... dać sobie ulgę czymkolwiek... ufff... i robi się jeszcze gorzej i trudniej.

Mamy bardzo ciekawe, wręcz fascynujące czasy. Na naszych oczach nasza cywilizacja degraduje się do cywilizacji automatów płatniczych, kas fiskalnych, narośli na portfelach, które trzeba utrzymywać w stanie permanentnego podniecenia, niezadowolenia i stresu, które prowadzą do zmęczenia, depresji, nerwic, chorób aby nasz przemysł farmaceutyczny mógł dobrze zarabiać. Jesteśmy programowani debilną rozrywką - ogłupiani na potęgę technologią, polityką, wiadomościami. Do tego dochodzą namacalne dowody zmiany klimatu, te są widoczne doskonale za oknem, a my w tym wszystkim mamy zachować nasz spokój, naszą spójność, mamy przejść przez to umocnieni i wzniesieni na wyższe poziomy naszego Ja bo przecież po to się to wszystko dzieje na Ziemi. Te zmiany i okoliczności są dla nas nie przeciwko nam. Sami je kreujemy (powiedzmy że inspirowani mocno ;)) ale są dla nas... zbawienne, bo wymagają od nas przebudzenia. Wymagają od nas przypomnienia sobie tego Czym jesteśmy tutaj na Ziemi, po co tu jesteśmy. Wymagają wyjścia z roli automatu działającego tylko wtedy gdy wrzuci się do niego monetę i rozpoczęcia życia z Wewnątrz - od Środka siebie. Czyli wyjście z roli reagującego na to, co się dzieje na zewnątrz i objęcie tego czym się jest Wewnątrz i życie tym.

Dlatego jak najwięcej działaj bezinteresownie. Nie mówię tu o rzucaniu się na jakieś wielkie akcje charytatywne (które zazwyczaj mają na celu przede wszystkim być wielkie, a nie naprawdę pomagać) tylko o tym abyś działał w mikroskali bezinteresownie. Wystarczy życzliwy uśmiech, spojrzenie, chwila rozmowy, drobna pomoc sąsiadowi, koledze z pracy, szczere zainteresowanie się, bez żadnego "co z tego będę miał" inną osobą. Spontaniczne reakcje i zachowania - stać Cię na to? Czy jesteś wystudiowany, starannie wykreowany ja? Mamy, jako społeczeństwo ogromny problem z braniem i dawaniem. Nauczeni jesteśmy że nam się należy i że darmocha jest najlepsza ale podświadomie wiemy, że nie ma nic za darmo, dlatego bierzemy z poczuciem zagrożenia, z poczuciem obawy, że ktoś będzie chciał czegoś w zamian za to. Jeśli tak patrzymy na to, co ktoś nam daje, to podobnie patrzymy na nasze dawanie. Nie potrafimy dać bezinteresownie, tylko patrzymy, co będę miał w zamian za to. Tworzy się blokada bo nie ma swobodnego przepływu energii dawania i brania. To tak jakbyś oddychał i miał wyrzut sumienia że okradasz powietrze i innych i będziesz musiał coś w zmian oddać, a wydychając miał poczucie, że to co z siebie dajesz to tak właściwie jest Twoje i ktoś Ci powinien za to zapłacić. Lekka paranoja nie sądzisz? Uczmy się dawać i brać bez oczekiwań i obaw. Bezinteresownie. Lub, powiem więcej... z Miłością... :) ze świadomością dostatku.

Proste. Niełatwe ale proste. Łatwe będzie jak już zaczniemy to robić. Na początku wszystko może się wydawać trudne ale jak już się tego nauczysz będzie łatwe a Ty się będziesz zastanawiać dlaczego tak długo Ci zeszło w tamtym starym, szkodliwym stanie.

Powodzenia na Twej Drodze!

Krzysztof Kina 

p.s. "rozważamy" - czyli sprawdzamy co się opłaca a co nie, czy na tym stracimy czy nie. Ideałem jest działanie intuicyjne, instynktowne, szybkie, bez myślenia, po prostu działam, dzieje się ale... aby sobie pozwolić na taki stan trzeba mieć czyste serce i nie bać się że wyjdzie z nas coś "co nam się nie opłaca" lub co będzie wręcz szkodliwe bo np. możemy pozwolić sobie na spontaniczną wiąchę przekleństw - i tu jest "pies pogrzebany" (skąd się wzięło to powiedzenie? ;)) wchodzimy coraz bardziej w nasze wystraszone ego, bo boimy się samych siebie, swoich własnych reakcji. Więc kontrolujemy się coraz mocniej i mocniej... a że pieniądze to też i kontrola więc wszystko i wszyscy wokół się coraz bardziej materializują, chowają za bezpieczną kontrolą swoje "nieładne, niecacy, niepoprawne" oblicze. Brakuje nam pogodzenia z samymi sobą... samoakceptacji. Bez tego stan naszego społeczeństwa się będzie tylko pogarszał, bo "coraz więcej mamy za uszami" więc coraz mniej można być szczerym, spontanicznym, a więc trzeba się bardziej chować za ego, umysłowymi sztuczkami. Wszyscy przez to tracimy i robimy się coraz bardziej sztuczni. Wrzuć monetę...

p.s.2 i jeszcze mi przyszło do głowy poprawiając artykuł - nasza podświadomość na głębokim poziomie nie rozróżnia innych od siebie samej, dla niej jesteśmy jedno ciało, jedno życie. Pomyśl jak w takim razie będzie traktowała takie nieszczere branie i dawanie...sami siebie blokujemy i okradamy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena