Hejtuję, czyli manifestuję, pokazuję swoją nieumiejętność życia, niedojrzałość, nietolerancję, brak wyczucia, nieżyczliwość, brak szacunku, wrogość, chęć ulżenia sobie, chęć wyładowania swej agresji, swej wewnętrznej frustracji. Ukazuje swoje kompleksy i niskie poczucie własnej wartości. 

Data dodania: 2020-03-24

Wyświetleń: 942

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Anatomia hejtu

To wszystko mniej więcej stoi za tak popularnym i powszechnym hejtem – czyli mówiąc bez znieczulających amerykanizmów – za nienawiścią. Wszystkie tego typu zachowania to odcienie frustracji, nienawiści do samego siebie wyprojektowane na zewnątrz, na kogokolwiek i na cokolwiek – byle by sobie ulżyć, byle by zaspokoić tę potrzebę agresji.

Skąd się to bierze? Z nieświadomości, z zagubienia, z zaznanych krzywd, z frustracji brakiem sensu w życiu. Z niewiedzy. Nie odczuwasz po co tu jesteś, nie wiesz czym jesteś. Kazali Ci wierzyć w jakieś bzdurne rzeczy że życie to zarabianie pieniędzy i robienie kariery albo, co ostatnio modne, że celem życia jest orgazm i robienie sobie dobrze. Twoje wewnętrzne Ja doskonale wie że to pic na wodę i tak zwana g. prawda ale że wszyscy wokół tak żyją „więc kurna,… widać tak jest, taka jest powszechna prawda do której się wszyscy odnoszą, więc i ja muszę”. Tylko wewnętrznie czujesz że to nie jest właściwe, frustracja rośnie. Trzeba ją rozładowywać. Na kimś.

Do tego dochodzi masa, wręcz OGROM programowania nienawiścią, hejtem, frustracją, szczucie karierą, rywalizacją, „sukcesami”, które nam są wtłaczane do głowy przez kulturę, media, przemysł filmowy z centrum dla jaj nazwanego „Hollywood” (powinno się raczej nazywać „Devil’s-shit” ;) – było by bardziej zgodne z prawdą).  Chodzi o to, że amerykański przemysł filmowy projektuje masy bardzo negatywnych programów, bardzo szkodliwej dla przeciętnej podświadomości treści. Jak to Kazik już wiele lat temu śpiewał „Na plakacie goła baba z karabinem maszynowym strzela do Arabów, oto produkt narodowy, Narodu amerykańskiego” – niestety to agresywne, straszące, aroganckie podejście rozwlekli po całym świecie. A to po prostu wszystkim obniża wibracje, straszy, wchodzi w podświadomość i wywołuje lęk… a ten rodzi agresję, agresja kolejną agresję i strach, wszystko się coraz bardziej nakręca, bo jest coraz więcej strachu i agresji w powietrzu. Słynne „seks and przemoc” (z filmu Superprodukcja) zdominowały wszystko. I teraz każdy prawie film musi zawierać sprawy przemocy, agresji, walki i oczywiście jakąś goliznę, seksualność – jako społeczeństwo zostaliśmy zdegradowani do podrygujących ze strachu lub podniecenia zombie… a to rodzi frustrację, to rodzi strach, to rodzi agresję czyli hejt na wszystko i wszystkich... zaczynając od samych siebie. 

Miliony, a teraz już miliardy umysłów trzęsie się teraz ze strachu. Wszyscy generujemy naszymi umysłami ogromne masy wystraszonej – nisko wibrującej energii. Strach musi się jakoś materializować – jak każda energia dąży do materializacji. Więc wychodzi w nowych konfliktach, wojnach, zmianach pogody czy… wirusach…. Tak, uważam, że obecnie szalejący wirus jest wywołany tym, że na naszej planecie panują tak niskie energie, że i taki organizm musiał się pojawić, aby rozkładać nasze gnijące od środka społeczeństwo. Czy się pojawił naturalnie, czy został stworzony to już nieistotne.

Każdy wirus, ten też, jest neutralny jeśli nie ma warunków do tego by się rozwijał w danym organizmie. Czyli, aby jakikolwiek wirus, których mamy cały czas pełno w organizmie a które są albo neutralizowane albo się nie rozwijają zaczął działać i aktywnie niszczyć nasze ciało musi mieć powód do tego, a tym powodem jest Twój strach, agresja, lęk, kompleksy, nihilizm, generalnie - niski stan świadomości – niestety, również podświadomy i społeczny. Powodem wzmożonej aktywności wirusa jest to, że jesteś wystraszony, że nasłuchałeś się, naoglądałeś że wirusy są straszne, że będą Cię zabijać, że jak się zarazisz to na pewno zachorujesz i umrzesz. Więc sam ten strach i to nastawienie aktywują tego i inne wirusy. Zaczynają działać, a Ty zaczynasz chorować. I jeśli masz w sobie silny strach, negatywizm kulturowy i społeczny oraz bardzo dużo tak zwanej masy konfliktowej, którą żywią się wirusy to może nie być miło.

Ważny jest Twój stan umysłu. To jak patrzysz na świat, bo jesteśmy bardzo sugestywni.

Słyszałem o eksperymencie w czasie którego osobie z zawiązanymi oczami powiedziano, że zostanie przypalona papierosem, była przekonana że tak będzie ale w ostatniej chwili, zamiast papierosa przystawiono jej do skóry ołówek, ale ona tego nie widziała. Jej ciało i ona cała zareagował tak, jakby naprawdę została oparzona. Krzyknęła z bólu, a na skórze pojawiły się ślady oparzenia.

Inna historia, pacjentom w szpitalu omyłkowo zamieniono badania. Chory otrzymał diagnozę że jest zdrowy a zdrowy, że jest chory – jeden wyzdrowiał a drugi się rozchorował. Taka jest siła sugestii naszego umysłu. Jeśli w coś uwierzysz to tak się będzie Ci działo. Słynny efekt placebo. Już w Biblii jest napisane „Według wiary waszej dziać się wam będzie” i mówi też o tym fizyka kwantowa. Nasza świadomość, nasza percepcja tworzy naszą rzeczywistość. Jak myślisz? Co zostanie stworzone przez takie rzesze wystraszonych umysłów? Już pomijając to, że możesz zostać zlinczowany jak kichniesz publicznie lub ludzie będą od Ciebie uciekać w panice, to gdy będziesz tak nasączony strachem, to pozytywny wynik testu może Cię po prostu zabić… nie będzie musiał tego robić wirus bo będziesz tak wystraszony, że sam fakt zarażenia sprawi, że się przewrócisz… Taka jest siła strachu, który nas teraz obezwładnia.  Dlatego dobrze by było zachować spokój, choć wiem że to wcale nie jest łatwe widząc co się dzieje wokół i niebezpieczne zachowania zdawałoby się mądrych ludzi.

Ale wróćmy do wirusów. One są trochę jak sępy krążące nad pustynią. Nie ruszą nikogo zdrowego, nikogo kto jest żywy, działa. Ale jeśli umrzesz, zlecą się aby rozłożyć padlinę. To samo jest z wirusami. One zdrowych mentalnie ludzi nie ruszą. Tak się dzieje zawsze. Są ludzie, którzy pracują wśród zakaźnie chorych, przebywają wśród trędowatych i wszystko jest z nimi w porządku – np. Św. Teresa z Kalkuty – całe życie się zajmowała chorymi, ale nie przyjmowała ich chorób, miała na tyle wysoką świadomość, na tyle otwarty umysł i silne i czyste serce, że nie przyjmowała żadnych wirusów, żadnych chorób. One nie mogły się rozwijać w jej ciele fizycznym ani w ciałach subtelnych. I takich ludzi jak ona jest dużo. Po prostu pracują wśród chorych i zachowują zdrowie, gdzie ktoś, kto naoglądał się telewizji, kto ma zaprogramowany strach przed chorobami zakaziłby się w 5 minut… Jeśli wierzysz, wręcz wiesz, że to bardzo zaraźliwy wirus i że bardzo łatwo się nim zarazić to się nim zarazisz i będzie się on w Tobie rozwijał. Po prostu dzieje się to w co wierzysz, to jak widzisz świat. (Ale uwaga! Nie chojracz! Aby Twoja naturalna ochrona zadziałała musisz być w 100% pewny. Jeśli gdzieś będziesz miał część która będzie się bała zarażenia, to ona sprawi, że się zarazisz. Szczerość przede wszystkim) Dlatego najgorsze co się dzieje w związku tym wirusem to ogólna panika, która wręcz zaprasza go do każdego z nas i daje mu dodatkową siłę do tego by nas niszczyć. On żywi się energią Twojego strachu. I jeśli patrząc pod tym względem to wszyscy jesteśmy już nim zarażeni... Chyba, że naprawdę się nie boisz. 

Ale o co chodzi z tym hejtem? Dlaczego piszę o korona wirusie pisząc o hejcie? Odpowiedziałem już wyżej ale powtórzę jeszcze raz – to nasza wewnętrzna agresja, strach, nienawiść sprawia, że wciąż i wciąż obniżamy wszyscy wokół wibracje życia i świata, który współtworzymy, a to wprost zaprasza tego typu zjawiska jak korona wirus i inne nieszczęścia społeczne. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za świat który współtworzymy naszymi umysłami i sercami – cały czas trwa mniej lub bardziej świadoma kreacja swego życia i świata wokół. Jeśli tych wystraszonych kreujących umysłów jest taka masa, to jak myślisz? Co się wydarzy? Korona wirus to tylko będzie początek do kolejnych materializacji naszej wewnętrznej agresji, nienawiści, hejtu i stojącego za nimi strachu. Będzie się on materializował w postaci pogody, wypadków, wojny, przemocy, trzęsień Ziemi, coraz durniejszych filmów czy szokującej „sztuki”. Będzie coraz gorzej chyba że…. Zaczniemy dostrzegać ten mechanizm i zaczniemy inaczej działać. Zaczniemy brać odpowiedzialność za naszą kreacje życia. Za nasz świat. I dobra wiadomość jest taka, że po to się to wszystko dzieje i że na pewno nam się uda (choć straty pewnie będą spore...)  

Przez tego typu wydarzenia mamy sobie zdać sprawę z naszej energetycznej współodpowiedzialności za świat którym żyjemy*. Mamy się obudzić do nowej świadomości. Mamy inaczej patrzeć na świat, inaczej wibrować. Tworzyć inne doświadczenia. Mamy przestawić się na to, co jest w nas, a nie reagować na to, co jest na zewnątrz. TO NA ZEWNĄTRZ JEST WTÓRNE, jest tylko odbiciem naszych wewnętrznych procesów, a my zbudowaliśmy cywilizację na tym co jest refleksem… nie może być dobrze.  Dlatego się to wszystko dzieje, bo mocno śpimy i trzeba nas z „fest kopa” pociągnąć abyśmy zaczęli „trybić” jak należy. Tylko, jak mówię, nikt inny niż my sami tego nie robi. Ok, jesteśmy inspirowani, aby się aż tak źle działo ale mamy wszelką moc i możliwość, aby wszystko to odwrócić i aby Ziemia w końcu odzyskała swoją siłę i należne jej miejsce w galaktyce i kosmosie – wydając dojrzałą cywilizację – że tak patosem pojadę… ;)

Więc co mamy robić? Nic :) Chodzi o to, że my nie mamy robić, my mamy być. Oczywiście, stosujmy się do zaleceń lekarzy, rządu ale przede wszystkim mamy być świadomi siebie samych w tym wszystkim i nie bać się. Czyli mamy zacząć postrzegać siebie we wszystkim co robimy, czym jesteśmy. Szukać śladów swej energii we wszystkim i we wszystkich. Po prostu, mamy odwrócić przepływ energii – z przepływu do nas – z TV, Internetu, innych ludzi, mediów i masy rozpraszaczy - „rozrywki” (która rzeczywiście jest rozrywką, bo rozrywa naszą energetykę, zaśmieca nasze biopola). My mamy teraz, jak najszybciej przestawić się na nasze Wewnętrzne Źródło, na Prawdę naszego innego niż te społeczne kreacje Ja. Nie musisz nic robić, a już na pewno nie powinieneś reagować strachem – wystarczy że skupisz na tym co się dzieje uwagę, wyrazisz intencję i pozwolisz aby się działo. Proces sam się zacznie. Uwaga! To droga jednokierunkowa! Jak wejdziesz na drogę wewnętrznego rozwoju to nie ma odwrotu. Nie da się nauczyć pewnych rzeczy, a później o nich zapomnieć ale, wszyscy jak tu jesteśmy po to się tutaj inkarnowaliśmy, aby wyruszyć właśnie tą Drogą. Nic innego nie da Ci szczęścia i satysfakcji w życiu. Więc… nie ma to tamto, w Drogę!

Proste nie? :)  No to heja i do przodu! :) Wysokich wibracji na Twej Drodze!

Z serdecznym pozdrowieniem

Krzysztof Piotr Kina

P.S. Uważam, że Hollywood to siedlisko niskich energii. Zgnilizna która się stamtąd unosi niestety ale infekuje wszystko wokół. Nie wierzysz? Posłuchaj co o tym mówią Ci którzy tam byli i zdecydowali się stamtąd wyrwać. Np. Mel Gibson – dlatego jest niszczony bo zechciał się wyrwać i opowiadać co tam się dzieje. Poczytaj np. o tak zwanej aferze Pizzagate… takich „kwiatków” jest tam pełno. Zresztą, widzimy jakie filmy są kręcone – z roku na rok coraz głupsze, bo takie mają być - mają nas ogłupiać i niestety udaje się to…. Dlatego uważaj jeśli oglądasz coś z tego miejsca. Zawsze uważaj jak coś oglądasz, jak coś wpuszczasz do swej świadomości bo staje się to Tobą a Ty w jakimś stopniu tym – zasilasz to swoją energią. Uważaj na co patrzysz.  ZoBaczyć się da ale odZobaczyć już nie. Ale…. Jesteśmy naprawdę niesamowitymi istotami i poradzimy sobie i z tym, a że jak wiemy nie da się grać w szachty tylko białymi pionami więc i to i każde inne okropieństwo jest potrzebne do tego aby wyłuskać z nas to co najlepsze. Zanim z kamienia powstanie piękna rzeźba trzeba go nie raz młotkiem porządnie…. ;)  Więc jeśli możesz to uśmiechaj się do swojej rzeczywistości i twórz ją najlepiej jak się da. Jeśli nie możesz się do niej uśmiechać to doprowadź ją i siebie do stanu aż będziesz mógł się do niej uśmiechać i wtedy, to co wyżej ;) (teoretycznie zawsze można się uśmiechnąć bo zawsze jesteś w idealnej chwili i sytuacji do tego by zrobić kolejny, świadomy krok w swym rozwoju. Teoretycznie...). Wtedy nie będzie już żadnego hejtu. Nie będzie nienawiści bo wysokie, generowane z naszych umysłów i serc wibracje rozpuszczą i nie pozwolą na zaistnienie takich zjawisk jak hejt i pochodne produkty nieświadomości. Żadne czary-mary, po prostu fizyka.  Kwantowa.

P.s.2. Co robić z tymi wszystkimi obrazami wirusa, z tymi wszystkimi wiadomościami, które nas zewsząd straszą? Najlepiej nie oglądać ale nie da się, bo zewsząd nas tym faszerują. Więc patrzeć na to nieco z boku, jak na coś co się przydarza dla nas, a nie przeciwko nam. Patrzeć jakie dobre rzeczy dzięki temu się wytwarzają. Bo nie ma rzeczy tylko negatywnych. W każdej złej jest coś dobrego i odwrotnie, we wszystkim dobrym jest też coś złego. Stosuj się do zarządzeń i zaleceń ale i patrz na większy obraz i szukaj pozytywów, szukaj jak możesz skorzystać z tego co się teraz dzieje. Innymi słowy – nie biadol i nie umieraj już jakbyś był, była w stanie terminalnym, szukaj rozwiązań, szukaj szans, dobrych rzeczy. „Allways look at the bright side of life” że Monty Pythonem pojadę. Tylko nie oszukuj się! Szczerość to podstawa. Jeśli się boisz to wyraź te emocje, popatrz jak stoją obok Ciebie. Zmniejsz je, przypraw im słoniowe uszy, trąbkę, ubierz w trykocik i powiedz ok, a teraz idź sobie, chcę teraz być świadomy kolejnych emocji, chcę teraz zobaczyć co następnego, fascynującego się przydarzy w moim życiu. Nie dawaj się panoszyć za długo ciężkim emocjom. Ty tu rządzisz…..  Właśnie tak się wchodzi na Drogę.

Tak naprawdę to tego nam teraz najbardziej potrzeba - ale mówię o wibracji a nie o romantycznych uniesieniach

*zamierzony brak "w". my żyjemy światem, a nie w świecie, nie jesteśmy odrębni, tylko współistniejemy. 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena