Niedawno dziennik „Rzeczpospolita”, ogłosił w swoim dziale naukowym, „świeżutką” (bo nie dalej jak z 2008 roku) teorię dwóch naukowców, profesorów (braci Bohumila i Vladimira Böhm) związanych z Uniwersytetem w Dreźnie, że ...

Data dodania: 2011-03-30

Wyświetleń: 3286

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

w dotychczasowych wyliczeniach korelujących kalendarz Majów z kalendarzem gregoriańskim popełniono pomyłkę.

Domniemana pomyłka Goodman’a, Martinez’a i Thompson’a, podobnie jak sam kalendarz Majów, posłużyła setkom a może i tysiącom ludzi żerujących na ludzkim strachu i niewiedzy, do tego, aby zbijać fortuny i/lub zyskiwać popularność na taniej sensacji.

Celowo użyłem określenia „domniemana pomyłka”, ponieważ teoria braci Böhm, podobnie jak kilka innych propozycji modyfikacji korelacji kalendarzy Majów i gregoriańskiego, nie zdobyła dotychczas akceptacji świata nauki. Nie, nie – nie oznacza to wcale, że korelacja GMT jest bezbłędna ponad wszelką wątpliwość. Z mojego punktu widzenia, oznacza to jedynie, że redaktorzy działu naukowego „Rzeczpospolitej” (zwanej w skrócie „Rzepą”) kolejny raz dali pokaz swojej beztroski i nierzetelnego podejścia do prezentowanych zagadnień. Kolejny raz poszli ścieżką charakterystyczną dla tabloidów, niegodną poważnego dziennika z ambicjami.

Jakiś czas temu, także w dziale naukowym „Rzepy” przeczytałem np. że dieta doktora Jana Kwaśniewskiego jest odmianą diety Atkinsa! Podobne bzdury mógł napisać jedynie człowiek, który nie zadał sobie nawet odrobiny trudu by dowiedzieć się czegokolwiek na temat obu tych diet. Nie chce mi się komentować tego typu zachowań, tym bardziej, że tematem na dzisiaj jest koniec świata a nie koniec inwazji niekompetencji.

A propos końca świata, trzeba tutaj jasno i dobitnie powiedzieć, że tak samo jak koniec roku (czy wieku) w kalendarzu gregoriańskim nie oznacza żadnego końca świata, tak samo nie wróży go (tj. końca świata) koniec tzw. „Długiej Rachuby” (czyli, najprościej mówiąc, najdłuższej jednostki czasu) w kalendarzu Majów.

W wielu przekazach odnajdujemy informacje na temat tzw. „końca świata”. Tyle w nich jednak prawdy, ile w stwierdzeniu cioci Stasi (lat 77 lub 88, 99 – do wyboru …), która po raz pierwszy widzi w telewizji relację z „Love Parade” i zgorszona woła „koniec świata!”. Dla przykładowej cioci Stasi to istotnie koniec świata, ale dla ludzi, którzy wyszli z ukrycia by zamanifestować swoją odmienność, jest to „początek nowego świata” i „koniec starego świata” a nie „koniec świata w ogóle”, czy koniec świata w sensie jakiejkolwiek apokalipsy!

Apokaliptyczni wieszcze, muszę Wam powiedzieć wprost: Wypchajcie się sianem!

Polecam wszystkim lekturę artykułu Wojciecha Pastuszki (Link „Rzepa daje plamę” – poniżej, w stopce) na portalu „archeowieści”.

Namaste

Greg Ka

Licencja: Creative Commons
1 Ocena