Spójrzmy na wszystko nieco bardziej z góry, z poziomów energetycznych. Fakt, człowiek jest na końcu fizycznego łańcucha pokarmowego ale świat jest energią i wszystko wokół, również materia jest energią. Naszymi ogłupiałymi zmysłami postrzegamy przede wszystkim materię nie zwracając uwagi na świat energii, ewentualnie postrzegając emocje, a świat energii jest ogromny. Porównując do góry lodowej, to świat materii to czubek naszego świata, a energia, to cała reszta góry o której zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy, a ona jest i to zamieszkała i to wręcz bardzo zamieszkała.
Tak jak wspomniałem, to że jesteśmy na końcu fizycznego łańcucha pokarmowego nie przeszkadza nam być na początku energetycznego łańcucha pokarmowego i fakt jest taki, że jesteśmy konsumowani przez przeróżne istoty zamieszkujące tak zwany wymiar astralny. To, że my o tym w większości nie wiemy świadczy tylko o naszej ogromnej ignorancji ale też i tym istotom nie zależy na tym abyśmy o nich wiedzieli. Patrzą na nas, tak jak my na owce, hodują i prowadzą nas odpowiednio abyśmy dawali dużo tego pokarmu, którym się one żywią – niskie emocje, energią strachu, żalu, smutku, rozpaczy, bólu, przerażenie, wściekłość, zawiść, to niektóre z ich rarytasów. My się mamy po prostu wypasać, a oni nas energetycznie konsumują, pozyskują energię – strachu i jej pochodne. I jak teraz widzisz wokół… mają żniwa ;) Bo wystraszonych ludzi wokół jest masa i nie zapowiada się na rychłą poprawę – choć tutaj nigdy nic nie wiadomo. Jeśli kogoś zainteresował temat, to szerzej go opisuję w starym artykule „Jak owieczki 2.0”. W tym momencie chodzi o perspektywę, która pozwoli zrozumieć co i dlaczego się dzieje.
Świat jest zupełnie inny niż przyzwyczailiśmy się wierzyć że jest. Niedługo się przekonamy w jak wielkiej iluzji żyliśmy ale póki co, trzeba się ogarnąć i np. odmówić tym istotom, które nas konsumują papu czyli naszej energii. Bo świat działa w ten sposób, że jako ludzie posiadamy bardzo dużą energię i siłę ale ponieważ o niej nie wiemy, więc nieświadomie pozwalamy tym istotom nas tak podsysać, a czasami wręcz zabijać i robić paskudne rzeczy. Nie ma możliwości w tym tekście, aby opisać dlaczego to się dzieje – nie w tym miejscu, w artykule. Tutaj przedstawiam horyzont zdarzeń abyś łatwiej ogarnął tematy. Jedną tylko uwagę tu podam… wszystko idzie zgodnie z planem i tak jak jest, ma być…. Musi być ciężko abyśmy zapragnęli zmian. Skorupka musi zrobić się za ciasna abyśmy ją w końcu od środka rozwalili i wyszli na zupełnie inną przestrzeń życiową. Więc… witamy w Wielkim Procesie Przemiany
Wracając do tematu – o co chodzi z tym dzieckiem? Żyjemy w świecie spolaryzowanym. Dobro i zło to dwie główne, “ścierające się” siły. Obie są niezbędne i równie ważne w tym wymiarze do tego byśmy mogli się kształtować i doświadczać tutaj życia. Obie też są pełne istot z ich zakresu wibracyjnego. Te dobre robią dobrą robotę (tak zwane anielskie siły ale jest cała masa istot wyższych wymiarów, rozwiniętych cywilizacji), a te złe, złą (choć w ich rozumieniu życia, dobrą i też jest ich cała masa i to bardzo niesympatycznych istot). Po co ten opis? Chodzi o to, że i dobre i złe rzeczy inicjowane są przez ludzi, którzy są pod wpływem którejś z tych zakresów wibracyjnych – albo sami maja odpowiednio wysokie/niskie wibracje albo jakaś wyższa/”niższa” istota przez nich działa. Ci ludzie niosąc większy potencjał danej wibracji – jasnej lub ciemnej realizują jakiś projekt na Ziemi. I tutaj dochodzimy do religii.
Każda religia opiera się o jakiegoś świętego męża (mówię o tych największych) lub o jakieś święte księgi. Ci mężowie reprezentowali bardzo wysoki poziom energii, na tyle, że udało się stworzyć wielki ruch ludzi skoncentrowanych wokół danego mistrza. Zazwyczaj Ci Mężowie nie robili religii tylko nauczali, późniejsi naśladowcy stworzyli religie no i tu się zaczyna zabawa. Mistrz, inicjator danej religii był niewątpliwie potężną, oświeconą istotą (mniej lub bardziej) – niosącą w sobie bardzo duży potencjał Światła, czyli tej dobrej, życiodajnej siły. Siły z której stworzone jest wszystko w świecie. Po jego odejściu naśladowcy mniej lub bardziej natchnieni, zdolni, cwani czy też zachłanni tworzyli religijne zasady i obrządki i to się kulało aż do tych czasów. Teraz ludzka świadomość bardzo się podniosła i żaden „kit” nie przejdzie. A religie są ich pełne i na przestrzeni wieków ich ludzie tworzyli przeróżne „hiciory”, które kiedyś działały, teraz już nie ma nie miejsca bo zmienia się przestrzeń wibracyjna planety i ludzkości. Np. Katolikom nie przeszkadza to, że z Dekalogu zostało wycięte jedno przykazania zakazujące tworzenia wizerunków i oddawania im czci, a ostatnie zostało podzielone na dwa, aby rachunek się zgadzał – społeczność to łyknęła i ciągle wierzy w religię i księdza. Dlatego to niestety ale musi się to wszystko zatrząść i rozlecieć bo jest tak przesiąknięte kłamstwami i półprawdami, że nie może to spełniać innej roli niż tylko kontrola tłumu, zarządzanie społecznością co zresztą jest celem każdej religii w późniejszym etapie. Tylko, że niektóre religie są mniej, a inne bardziej zmanipulowane. Chrześcijaństwo jest bardziej ale…. I tu dochodzimy do „dziecka”. TA RELIGIA POWSTAŁA NA SACRUM, które jest potężne, czyste, życiodajne i które tak bardzo przeszkadza wszystkim siłom tej drugiej strony i koniecznie chcą usunąć to wszystko ze społeczeństwa.
Ludzie potrzebują wiary by żyć. Narkotyki i Sacrum to dwie niezbędne w każdym zdrowym społeczeństwie dziedziny ;) narkotyki teoretycznie są mało istotne ale one też są potrzebne do tego, by spojrzeć innymi oczami, natomiast Sacrum to azymut dla danego społeczeństwa, to kierunek rozwoju jednostek danej społeczności. Jeśli tego azymutu, świętego, wysokowibracyjnego celu nie będzie, społeczność się zdegeneruje. Teraz, chrześcijaństwo – jakie jest takie jest ale jest, daje jakiś azymut, kierunek rozwoju „do Czegoś Wyższego, Boga, Jakiegoś Ideału”, a jak tego zabraknie to w co ludzie będą wierzyć? W konsumpcje, hedonizm i Unie Europejską? W demokrację? Socjalizm? Komunizm czy wszelkie inne „imzy”? To wszystko to są bzdety mentalne, iluzje nie niosące w sobie żadnego wyższego ideału poza jakaś nieokreśloną „krainą wiecznej szczęśliwości” której wyznawcy będą w jakimś tam stopniu szczęśliwi ale Ci co nie daj Boże nie są wyznawcami, to dostaną czapę lub będą mieli srogo przerąbane.
Nie zrozum mnie źle. Nie bronię Chrześcijaństwa. Religie są passe – wszystkie są do odejścia, bo są potężnymi egregorami stworzonymi do kontrolowania społeczeństw ale trzeba je zdemontować, wziąć co dobre, a resztę odstawić na półki historii, a nie wywalać wszystko jak leci „bo to zabobon i średniowiecze”. W Tym jest wielka Siła i chodzi właśnie o to, aby tę Siłę odseparować od religii – wszelakiej i Nią żyć a religie, odstawić.
Tej ciemnej, negatywnej stronie zależy bardzo, aby ludzi odciąć od wszelkich wyższych idei, od ich czystych serc. Wszystko co dobre, co robione w miłości, radości i altruizmie jest negowane, atakowane. Religie, zwłaszcza Chrześcijańska ze swoim nadstawianiem policzka, miłowaniem bliźnich i wybaczeniem jest zdecydowanie nie w smak tym ciemnym siłom i chcą ją rozwalić. Z drugiej strony też jest coś takiego, że ta religia jest naprawdę tak zapaskudzona, tak pełna kłamstw i manipulacji, że jest niebezpieczna, bo zamyka swoich wyznawców w kręgu ciągłych reinkarnacji w tym samym obszarze a więc zupełnie już nie przystaje do obecnych czasów – musi odejść i odejdzie ale… nie wywalajmy dziecka z kąpielą. Weźmy to co dobre z niej.
Dlatego – nie daj się tak bezmyślnie manipulować, bo grają na nas jak na cymbałach. Robimy co chcą, lecimy gdzie chcą i wrzeszczymy co chcą. Nie daj się. Miej swoje przemyślenia, swoje refleksje, swoje zdanie. Pytaj, kwestionuj. Poszukaj innego ujścia dla swoich negatywnych energii niż tylko przyłączanie się do jakiejś rozhisteryzowanej grupy. Bądź sobą. Tylko i wyłącznie. Tego od nas obecne czasy wymagają. Bo jak będziesz sobą, to odnajdziesz i w sobie ten Ideał o którym wszystkie religie mówią.
Powodzenia na Twej Drodze!
KPK