W restauracji hotelowej Gerante czekał na Ewę. Nie spieszyła się, była spóźniona prawie godzinę. Siedział i popijał Martini z lodem i oliwką, ulubiony napój bogów. Zobaczył ją w wejściu. Była piękna. „Piękniejsza od tej szmaty Agnieszki” – pomyślał.

Data dodania: 2017-12-14

Wyświetleń: 590

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

LITERATURA - KOMEDIA - DRAMAT

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Karmiczny dług

Miała na sobie jedwabną sukienkę, którą widziałam przy zwłokach dziewczyny w fabryce zabawek. Ale taką sukienkę widziałam też u kelnerki na pokazie. To był prezent od seniora. Miała na sobie różowe jedwabne rękawiczki. Usiadła do stolika i zamówiła wodę.

– Dlaczego zabiłeś Markowskiego? – spytała.

– Nie ja. Jane. Zgwałcił jej córkę. Pozwoliłem jej na zemstę. Taki prezent. – Gerante wsadził oliwkę na wykałaczkę, wyciągnął język i lizał ją.

– To czemu zabiłeś ją potem? – kontynuowała.

– Robiła się stara i za dużo wiedziała. Poprosiłem, żeby strzeliła sobie w łeb. Lepsze to niż harakiri.

– Co zrobiłeś z synem Alicji?

– Darowałem. Kocham jego matkę. Nie zrobiłbym krzywdy rodzinie. – Połknął oliwkę i popił winem.

– Jesteś chory Gerante.

– Tak, słychać? Lekko przeziębiony. Zmiana klimatu. – Przetarł serwetką spocone czoło.

– Jesteś chory psychicznie. Kończę z tym. Możesz mnie zabić. Też się robię stara. A o tobie wiem prawie wszystko.

Ewa wstała od stolika.

– Zostawiam ci wizytówkę dobrego psychiatry.

Rzuciła wizytówkę na stół i wyszła. Wyrzuciła rękawiczki do kosza przy wejściu. Gerante wziął wizytówkę do ręki

– „Alex Kopitko. Treser zwierząt”? – przeczytał. Była podwójnie składana. Otworzył ją i zobaczył napis: „Estas echo polvo”. Wziął zapalniczkę i podpalił wizytówkę, położył ją na krawędzi stołu. Dziwny zapach – pomyślał. Dotknął rękoma twarzy, która natychmiast zaczęła puchnąć. Upadł na podłogę. Niski kelner biegł w jego stronę.

– Zawał! Wezwijcie karetkę!

*

W hotelu obok planu filmowego, Alex Kopitko siedział w fotelu i karmił psy.

– Uno, dos, tres… Zje cię motyl albo pies. Motyli zabrakło panowie. Misja skończona. Wracamy do domu.

Wstał i zasłonił kotary w oknach.

*

Alicja nie spała. Wstała i zapaliła świecę. Zobaczyła obraz, który całymi latami powtarzał się w jej głowie bez żadnej przyczyny. Nazywała to reinkarnacją.

Jako chińska dziewczyna, idzie przez most – który widziałam również w swoich wizjach – z małym chłopczykiem, którego trzymała za rękę. Biegli za motylami, byli szczęśliwi. W miejscu, w którym dzisiaj stoi willa Gerante, był w przeszłości jej dom. Weszła do niego z dzieckiem. Mały chłopczyk zapytał: Gdzie tato? Odpowiedziała: Myśli, że wrócimy jutro. Zrobimy mu niespodziankę. Chodź. Alicja, jako chińska dziewczyna, weszła do swojej sypialni, w której zastała swojego męża – którym wtedy był Czarek – z dwiema kobietami w łóżku w trakcie orgii. Czarek wstał i zdarł z Alicji ubranie. Do pokoju wszedł ich syn. Jedna z prostytutek wstała i rzuciła chłopca na łóżko. Zgwałciła go. Alicja budziła się zawsze w tym miejscu wizji z krzykiem i płaczem, który zawsze słyszała. Kiedy wszystko się skończyło, widziała, jak wstaje, wyjmuje broń i oddaje strzał w kierunku Czarka, prostytutek i dziecka. Zanim to zrobiła widziała, że mały umarł ze strachu i przerażenia. Przyłożyła pistolet do swojej skroni i wystrzeliła.

Alicja siedziała i patrzyła w płomień świecy. Nigdy więcej nie zobaczyła obrazu, który pokazywał się bez żadnej przyczyny, ale był przyczyną skutku.

– Zaprawdę powiadam wam: Kto powie tej górze: „Podnieś się i rzuć w morze” a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie” – powiedziała po cichutku, zdmuchnęła świecę i położyła się obok Borysa.

Ja, Jacek i Jakub wróciliśmy do Polski. Nigdy więcej nie zobaczyłam Alicji. Została na stałe w Tybecie.

*

Staliśmy z Jackiem nad brzegiem polskiego morza i patrzyliśmy na zachodzące słońce.

– Pobiegniemy plażą? – spytał.

– Dokąd? Może w stronę księżyca? Spójrz, jest równie piękny jak słońce.

– Trzymajmy się ziemi – powiedział.

Staliśmy i patrzyliśmy. Ja w stronę słońca, on w stronę księżyca. Ale pobiegliśmy w jedną stronę.

*

Alicja tylko raz poszła do miejsca, w którym zginął Czarek. Zeszła do dołu. Skuliła się i płakała. Palcem dotknęła kartkę, której fragment wystawał z ziemi. Wzięła ją do ręki i przeczytała:

„Tajemnica prawdziwego przebaczania polega na tym, że wystarczy jeden akt odpuszczenia”

Podarła ją i rozsypała. Zdmuchnęła pył z ręki.

– Wybacz mi – wstała i odeszła w kierunku nowego przeznaczenia.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena