Jak je wykorzystasz? Czy wszystko to, co robisz ma sens?
Sukces w życiu, jeżeli mówimy o spełnieniu finansowym i zawodowym, można odnieść w rozmaity sposób. Znam ludzi, którzy „dorobili” się produkując, czy sprzedając rzeczy, o których nigdy wcześniej nie powiedziałbym, że będzie na nie większe zainteresowanie - przykładem niech będą spławiki, czy spinacze biurowe.
Możliwy jest jednak również brak sukcesu tam, gdzie dziesiątkom osób się udało. Jak tego dokonać? Szukać ciągle to nowych wymówek i z góry zakładać, że „się nie da”. A więc...
Nie jestem bogaty i zadowolony z życia, bo
Chciałbym, ale jest za drogo...
Zdecydowana większość osób, z którymi rozmawiałem na temat współpracy z MLM, jako argument powstrzymujący ich przed podjęciem decyzji podawała brak czasu oraz koszty, które trzeba ponieść na początku swojej działalności. Co do czasu, to cóż....
Każdy człowiek ma 24 godziny dziennie. Jak je wykorzysta, na co i w jakim zakresie - to już jego sprawa i jego wybór. Nawet jeżeli mówiłem, że wystarczy na początku wygospodarować średnio pół godziny czasu dziennie, to i tak dla niektórych osób było to zbyt dużo. Myślę, że jest to najczęstsza wymówka, z którą spotyka się każda osoba poszukująca dla swojej działalności kontrahentów lub współpracowników. A tak naprawdę, kryje się za tym niechęć do podjęcia jakichkolwiek działań, czyli wygodnictwo i lenistwo.
A jak wygląda w praktyce kwestia kosztów? Nie będę porównywał kwot, które trzeba zainwestować w jakikolwiek rodzaj „tradycyjnej” działalności gospodarczej, bo nie ma tutaj żadnego porównania. Skupię się na kosztach ponoszonych przy rozpoczęciu swojego biznesu w marketingu sieciowym.
Podejmując współpracę z firmą działająca w systemie marketingu sieciowego moja inwestycja wyniosła 30 zł. To był pierwszy plus tego biznesu.
Sporo osób mówiło, że nawet te 30 zł to za duży wydatek, bo „nie wiadomo czy się on zwróci”. Na początku próbowałem je przekonywać, że nie ma żadnego ryzyka, bo wystarczy zamówić i sprzedać 3 sztuki produktu oferowanego przez firmę i koszty się zwracają. Większości niezdecydowanych jednak to nie przekonywało. Wiedzieli swoje i żadne argumenty do nich nie trafiały. Dzisiaj, w większości przypadków, osoby te nadal są w miejscu, w którym były 5 lat temu, kiedy rozmawiałem z nimi. I nadal narzekają, że nikt ich nie docenia.
W miarę upływu czasu i nabierania doświadczenia, nie próbowałem nikogo przekonywać, bo to i tak nie miało to sensu. Skoro najbardziej racjonalne argumenty i tak nie docierały do ludzi, to szkoda mojego i ich czasu. Zwłaszcza, że bardzo duża część tych osób szukała pracy i koszty ich dojazdów do pracodawców na rozmowy kwalifikacyjne wielokrotnie przekraczały już kwotę 30 zł.
Chciałbym, ale jest za dużo załatwiania...
Minimalne koszty rozpoczęcia działalności to był pierwszy argument „za”. Kolejny to fakt, że całe moje „biuro” mieściło się w pudełku wielkości 20 na 40 cm + telefon komórkowy, (który i tak każdy posiada) + dostęp do Internetu.
Były też inne. Choćby to, że nie trzeba było zakładać na początku działalności gospodarczej (znów brak kosztów w postaci ubezpieczenia ZUS i oszczędność czasu, bo nie trzeba załatwiać swoich spraw w tej instytucji oraz w US), można było współpracować z firmą na podstawie umowy zlecenia, albo odbierać zarobione pieniądze w produkcie. Chociaż oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby działalność gospodarczą założyć od razu, albo dodać nowy profil działalności do już prowadzonej przez siebie.
Chciałbym, ale nie mam czasu...
Następnym, bardzo ważnym dla mnie aspektem było to, że mogłem zajmować się MLM poza godzinami pracy, popołudniami czy w weekendy. Nie musiałem denerwować się, że jest coś do zrobienia w MLM, a mi akurat wypadło dłuższe spotkanie w pracy i na odwrót.
Nie mając na głowie spraw zusowo- urzędowo-biurowych, mogłem skupić się tylko na tym, co przynosiło mi zysk, czyli na budowaniu grupy sprzedażowej. Popełniałem oczywiście na początku sporo błędów, próbowałem pewne rzeczy robić po swojemu, a nie tak, jak mówił mi mój lider, ale z błędów wyciągałem wnioski i starałem się nie popełniać ich w przyszłości. W ten sposób, powoli, wszystko to, co robiłem zaczynało mieć sens. Rosła moja grupa i wysokość kwot na fakturach, które przedstawiałem co miesiąc w firmie.