Praktycznie wszyscy czegoś w życiu pragniemy – miłości, szczęścia, sukcesów, bogactwa, spokoju itd. Gdzie jednak swoje źródło mają np. miłość i bogactwo? Gdzie należałoby ich tak naprawdę szukać? Na zewnątrz czy wewnątrz siebie? A jak Ty myślisz? Co czyni człowieka spełnionym i szczęśliwym? On sam? A może czynniki zewnętrzne?

Data dodania: 2015-10-16

Wyświetleń: 1652

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

W poszukiwaniu szczęścia i życiowego spełnienia

Człowiek w zasadzie spędza wiele czasu, poszukując na zewnątrz tego, co ma przynieść mu rzekome szczęście, spełnienie i lepszy żywot. Żeby to wszystko uzyskać, próbuje dosłownie zagarnąć dla siebie innych ludzi, różne rzeczy oraz dobra materialne. Użyję więc teraz dobrej metafory, która idealnie tutaj pasuje. Wygląda to tak, jakby chciał on upchać pusty worek różnymi cudami – pustym workiem jest oczywiście on sam. Czy jednak takie podejście do życia – i do wszystkiego, co istnieje – może rzeczywiście zapewnić doskonałe szczęście, sukces, miłość itp.? Według mnie jest to podążanie błędną drogą – dodam, że jest to tylko moje osobiste zdanie, z którym nie każdy musi się zgadzać. Wracając jeszcze na chwilę do wspomnianej metafory. Chyba lepiej byłoby być pełnym workiem niż pustym? Za chwilę wyjaśnię, dlaczego jest to o wiele korzystniejsze.

Bądź pełnym workiem.

Wybacz mi w tym miejscu, że używam słowa „worek” na określenie człowieka. Nie mam tutaj na myśli nic niestosownego – i nie stoją za tym jakieś złe intencje. Mam nadzieję, że nikt się o to nie pogniewa. Warto na to określenie spojrzeć z przymrużeniem oka i pamiętać, że jest jedynie metaforą, która będzie pomocna w wyjaśnianiu, o co tutaj chodzi. I prawda jest taka, że raczej dobrze jest być pełnym workiem – i to takim, który ciągle pozostaje napchany po brzegi, albowiem nigdy nie wyczerpują się jego zapasy. Do tego jednak jeszcze powrócę w dalszej części niniejszego artykułu.

Na pewno nie są Ci obce pewne zachowania ludzkie, jak i sposób myślenia, które nakierowane są na stałe poszukiwania czegoś, co ma zapewnić w życiu spełnienie, miłość, sukces, pomyślność itp. W tym celu ludzie poszukują partnerów, ponieważ uważają, że to właśnie ona lub on zapewnią im szczęście. Szukają także różnego rodzaju dóbr materialnych, które również mają sprawić, iż poczują się dzięki nim lepiej i będą bardziej usatysfakcjonowani, a ich życie nabierze dzięki temu rumieńców. Jest to jednak umiejscawianie źródła własnego szczęścia – jak i wszystkiego, co dobre – poza sobą. To jest mniej więcej coś w tym stylu: dopiero jak coś dostanę, to będę szczęśliwy. Nie ma oczywiście niczego niewłaściwego w poszukiwaniu tzw. drugiej połówki lub rzeczy, które chciałoby się posiadać – poważnym błędem byłoby stwierdzenie, żeby w ogóle zaniechać wszelkich działań, które doprowadzić mogą do urzeczywistnienia pragnień. Tutaj raczej większe znaczenie ma to, czym się człowiek kieruje przy swoich poszukiwaniach. Jeśli jest tym zwykłe pożądanie kogoś lub czegoś – np. chęć posiadania na własność innych ludzi – chciwość, zazdrość lub wydzieranie komuś jakichś dóbr, to jest to jedynie samolubne zachowanie. Nie ma ono nic wspólnego z okazywaniem prawdziwej miłości lub ze zdobywaniem prawdziwego bogactwa. Człowiek, który tylko „chce” i wydziera wszystko innym, pozostanie w istocie zawsze „biednym człowiekiem” niezależnie od tego, ile osób i dóbr zagarnął dla siebie. Taki człowiek próbuje wypełnić w sobie pustkę i zapewnić satysfakcję, myśląc jednocześnie, że właśnie w ten sposób uzyska prawdziwą pełnię życia. Jest jednak niczym pusty worek, który próbuje napełnić – jest to jednak dziurawy worek, który nigdy się nie zapełni, albowiem wszystko z niego wylatuje. Tak więc cały czas pozostaje on pusty i… niezaspokojony.

Natomiast człowiek, którego można nazwać pełnym workiem to taki, który daje, a nie żąda. Kiedy daje miłość, otrzymuje ją. Kiedy daje jakieś dobra, otrzymuje ich więcej. Kiedy jest życzliwy, otrzymuje życzliwość itd. Człowiek ten działa zgodnie z zasadą: co dajesz, to wraca. Zatem on jest kimś, kto zawsze daje pierwszy. I nie robi tego tylko po to, ażeby otrzymać jakiś większy zwrot tego, co dał – albowiem to cały czas byłoby wyrachowane działanie, warunkowanie i samolubstwo. On otrzymuje zwrot, ponieważ go nie oczekuje, gdyż dał z czystej dobroci serca. Dlatego zawsze jest szczęśliwy i nie musi niczego żądać, ponieważ już ma to, czego by pragnął – jest on takim magicznym workiem bez dna, zawsze wypełnionym po brzegi, albowiem co daje, to przecież wraca. Prawda?

„Zły Mikołaj” i „Dobry Mikołaj”.

Podam w tym miejscu taki oto przykład, który jeszcze lepiej zobrazuje temat poruszany w tym artykule. Wyobraź sobie teraz Świętego Mikołaja, który zabiera prezenty, zamiast je dawać, ponieważ stwierdził, że są mu one bardzo potrzebne i wręcz niezbędne do życia. W tym momencie zaczyna on być tym, który zabiera, a nie daje. I robi to tylko po to, żeby zaspokoić własne pragnienia i zachcianki. Chce także poczuć się przez to bardziej szczęśliwym człowiekiem. Jednak zagarniając wszystko dla siebie, traci on coś istotnego; traci on to, czym i kim w rzeczywistości jest. Wszyscy kojarzymy Świętego Mikołaja jako dobrodusznego człowieka z wielką brodą, który przynosi dary. Co byśmy jednak o nim pomyśleli, kiedy okazałoby się, że zamiast rozdawania prezentów, chodzi on od domu do domu i zabiera, co popadnie? I zamiast jego tubalnego śmiechu słyszelibyśmy: dawaj to!? Nasza opinia o nim nie byłaby zbyt dobra. Zapewne to przyznasz.

Przykład przytoczony powyżej nie odbiega wcale tak bardzo od codziennej rzeczywistości. W zasadzie dobrze ukazuje on to, co w większości przypadków robią ludzie. Zawsze czegoś oni chcą i zawsze czegoś żądają. Nie przystają nawet na chwilę, żeby zastanowić się nad tym, co tak naprawdę czynią i jakie to wywiera skutki – nie tylko na ich życie. Nie pomyślą o tym, dlaczego są nieszczęśliwi, tylko próbują to swoje „nieszczęście” załatać jakimiś żądaniami wobec ludzi i świata, utwierdzając się w przekonaniu, że to ich usatysfakcjonuje i naprawdę uszczęśliwi.

No więc widzisz teraz, jak wiele człowiek może mieć wspólnego z pustym workiem i „Złym Mikołajem”. I nawet dobrze to ze sobą współgra – pusty worek i „Zły Mikołaj”. Tak więc człowiek, który jedynie kieruje się żądaniami, kaprysami i egoistycznymi pobudkami jest właśnie takim „Złym Mikołajem z pustym workiem”, który przychodzi jedynie zabierać, aby się uszczęśliwić. A oto jedyne słowa, jakie zna: chcę tego, dawaj to.

Natomiast Ty dla odmiany bądź pełnym workiem i rozdawaj prezenty, zamiast je zabierać. To właśnie cechuje „Dobrego Mikołaja”. Zamiast żądać, dawaj. Uwolnij to, co w Tobie najlepsze. Zobaczysz dzięki temu, jak z czasem więcej tego, co dobre i piękne będzie napływać do Twojego życia. Wiele wspaniałych rzeczy może także przyjść do Ciebie w zupełnie niespodziewany sposób i z większą łatwością niż u kogoś, kto nastawiony jest jedynie na żądania i oczekiwania. Jesteś „Dobrym Mikołajem”, więc wykorzystaj to jak najlepiej – z pożytkiem dla siebie i innych. Jeśli tak postąpisz, nie będziesz już dłużej musiał poszukiwać szczęścia i życiowego spełnienia. Zrozumiesz, że już je osiągnąłeś i nie musisz za niczym gonić. Szczęście tkwi w Tobie, a nie na zewnątrz. Uświadamiając to sobie, nie trzeba już więcej szukać spełnienia w życiu, albowiem tym spełnieniem się już jest.

Człowiecze, przebyłeś tyle dróg w świecie zewnętrznym.

Udawałeś się z miejsca na miejsce,

Zbierałeś kwiaty i owoce

i oddawałeś się niezliczonym czynnościom.

Ale wszystko, co zdobyłeś, to znużenie.

Nadeszła teraz pora szybowania po

nieograniczonych przestrzeniach wewnętrznych.

To, czego szukasz, możesz tam znaleźć

w obfitości.

- Święty poeta z Maharasztry

Licencja: Creative Commons
0 Ocena