Jakże uwielbiane przez kibiców race, przez ultrasów używane do wzbogacania opraw meczowych, a przez fanów piłkarskich jako atrakcja dla oka - lecz wciąż zakazane prawem, zagrożone karami finansowymi i okraszone ogólnym sprzeciwem społeczeństwa, a przynajmniej tak prezentują media takie poczynania kibiców...

Data dodania: 2015-04-24

Wyświetleń: 1136

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

FELIETON

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Felieton do szatni: race na stadionach, kto rzuci najdalej.

Zobaczyć race na stadionach jest czymś tak oficjalnym i normalnym, jak pogoda po wiadomościach, jak paragon po zakupach, jak okrzyk radości po strzelonej bramce. O tych odpalonych w Krakowie przez kibiców gości, jest trochę głośniej, czyli jak zawsze kiedy te race wylecą poza sektor w którym są odpalane. Jestem gorącym miłośnikiem rac na stadionach, ubarwiających oprawy meczowe. Bo przecież wszyscy lubimy fajerwerki, to na nie wyczekujemy w sylwestra, a miejskie pokazy jak Szczecińskie pokazy fajerwerków Pyro Magic, przyciągają tłumy miejscowych i przyjezdnych...

Prowokacja na race?

W Krakowie w okolicach 80 minuty, znów te ukochane stadionowe race rozbłysły pełnym światłem i dymem. Nomen omen, ryzyko przerwania meczu (a zawsze takowe istnieje) podjęli kibice gości, akurat w momencie jak ich zespół prowadził 1:0 i potrzebował zwycięstwa - nie walkowera! Zachowanie rozsądne? Wątpię. Głupie? Na pewno. Media podały przyczyny tego występku, jako reakcja na prowokacyjną flagę upamiętniającą morderstwo kibica Pogoni przez miejscowych fanów Cracovii, sprzed kilkunastu lat. Prezentacja takiej flagi, to czysty objaw bezmyślności i braku dobrego gustu, znieczulicy w sprawie ludzkiego życia i tragedii sprzed lat.

Prowokacja to jedno, a reakcja na nią to już inna sprawa. Dobrze, że skończyło się tylko na racach, a nie na awanturze międzysektorowej po której, potrzebne by były całe zastępy karetek i "milicyjnej" floty zmechanizowanej. No ale przynajmniej zarobiłby biznes produkujący stadionowe krzesełka...

Kto rzuci najdalej?

Przyglądając się sprawie głębiej, można wysunąć wiele hipotez. Przecież kibice piłkarscy, to po prostu grupa ludzi potrafiących się wspólnie dobrze bawić, jednocześnie pokazując sympatię do 11 panów biegających po boisku z takim samym znaczkiem na koszulkach, zwanych dalej piłkarzami jednego klubu.

A może kibice Portowców, odpalili race tylko z powodów czysto wizualnych? Ich klub prowadził, więc na trybunach odbywało się ich "małe święto". A jak już rozbłysły czerwone świece to przecież trzeba coś dalej robić. W Finlandii odbywały się kiedyś zawody rzutem Nokią na odległość, to i kibice może postanowili coś na ten wzór zrobić? Kto najdalej rzuci racą? Tylko zapomnieli ustalić wspólnego kierunku rzutu: czy to na murawę, czy na sektor gospodarzy, czy też za stadion... A może kibice Pogoni chcieli sprawdzić życzliwość gospodarzy? "Rzućmy coś na sektor kibiców Cracovii i zobaczymy czy nam to oddadzą" - wypalił przypadkowy człek z tłumu, a że w rękach mieli zapalone duże "zapałki" święcące na czerwono, to bez większego zastanowienia wybór padł na te przedmioty. Tak żeby mieli trudniej znaleźć coś w dymie...

Race na stadionach.

Race na stadionach to temat długi jak rolka papieru toaletowego i trudny jak fizyka kwantowa dla licealisty. Łatwiej ustalić wspólny projekt ustawy partii rządzącej z opozycją, niż znaleźć dobre rozwiązanie zadowalające kibiców, władze piłkarskie i służby porządkowe, jednocześnie dbając o bezpieczeństwo.

Race na stadionie zawsze będą, bo jak 200 kibiców będzie chciało je "po cichu" wnieść na stadion, to nawet przy bardzo dokładnych kontrolach, tym kilkunastu się uda. (No chyba, że wprowadzimy kontrole przypominające te z amerykańskich lotnisk po zamachach z 11 września...) Po prostu koszt oprawy z racami będzie większy. Już teraz przecież jest wliczany w budżet klubów, nieoficjalnie ale jednak. Niby kluby stanowczo protestują, ale jakoś nie dogadały się z kibicami na tyle, by race zniknęły. To jak kwestia drzew stojących przy drogach - niby wszyscy wiemy, że są niebezpieczne, ale nikt nic z nimi nie zrobił...

Zabawa droga, bo kary są wysokie, a i race też swoje kosztują. Nikogo jednak to nie zniechęca, znaczy ultrasów, dla nich wyprawienie oprawy meczowej o której będzie mówić cała Polska - to cel numer jeden. A kibice którzy przychodzą na stadion? Nie słyszałem żeby na meczu krzyczeli, buntując się przed odpalanymi racami, raczej słyszy się brawa, a im więcej rac tym głośniejsze oklaski.

Były sobie regulacje...

Skoro czegoś się nie da zlikwidować, to może warto to dobrze uregulować? Bezrobocia też nikt nigdy nie zlikwiduję, ale rządy starają się ograniczać je i niwelować negatywne skutki. Czy race na stadionie, też powinny zostać w ten sam sposób potraktowane?

Potrzebne są regulacje ludzi znających się na temacie, bez udziału mediów kreujących przesadnie ideologiczno-negatywny obraz kibiców odpalających race na stadionach.

Sam jak zrobię kiedyś tego syna, zabiorę go na stadion i będę chciał, żeby zobaczył przepiękną oprawę meczową wzbogaconą racami. I chciałbym, żeby te race były obiektem fascynacji a nie strachu, atrakcją meczu a nie powodem kar finansowych i konfliktów.

Autor: Kierownik


Zdjęcie: By HuBar (HuBar) [CC BY-SA 2.5 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons

Licencja: Creative Commons
0 Ocena