W pokonanym polu pozostawiono Szejkowskie petrodolary (Al-Khalifa), akrykańskiego "Walenia Seksualnego" (Tokyo Sexwale) i francuskiego zastępcę zastępcy (Jerome Champagne), a i był też jakiś tam Książę Ali... Schedę po Szwajcarze (Blatterze), przejmie Szwajcar (Gianni). Teraz w rodzinie FIFA zapanuje ład i porządek, legalne interesy oraz wszechobecne poczucie zmian ku lepszemu jutro - za odpowiednią zapłatą. Przy takiej mieszance kandydatów z różnych regionów, aż szkoda żeby wpływy wędrowały poza Europę - kolebkę futbolu. Azja? Afryka? Bliski Wschód? Może jeszcze zaczną powtarzać, że futbol mają we krwi? Mają, ale jedynie interesy swoich regionów i chęć zmiany kierunku przepływów waluty na im znane konta. Dobrze, że wszystkie przekręty pozostaną na swoim miejscu...
Infantino szefem FIFA
Nie widziałem żadnego światełka w tunelu wśród kandydatów. Nie widzę szans na zmianę działań i interesów obowiązujących w federacji. To stół przykryty nowym obrusem, stare mięso odświeżone płynem do mycia naczyń. Reformy pod nowym okiem, jednak wciąż zalatujące starym systemem. To trochę jak z wyborami u nas. Jak się dorwą świnie do koryta to nie sposób ich przepędzić, a my mamy jedynie wybór który gatunek będzie miał więcej stołków przy korycie. Tak samo będzie i w FIFA, chociaż przynajmniej zyski z przekrętów pozostaną w Europie. Dość tej krytyki, bo jednak trzeba wierzyć, że coś się zmieni na lepsze. Głosy otrzymuje się za obietnice, więc czas realizacji tych obietnic.
Swojej aprobaty ze zwycięstwa Infantino nie ukrywał także prezes PZPN - Zbigniew Boniek, który już wcześniej przyznawał kto był jego faworytem na fotel szefa FIFA i na kogo zamierza oddać swój głos. Gianni jest jego kolegą, a swoją kandydaturą zastąpił wielkiego nieobecnego Michela Platiniego - wielkiego przyjaciela prezesa PZPN. Gdyby nie problemy Platiniego, to on byłby na miejscu Szwajcara i zapewne wygrał, a już na pewno otrzymał "polski" głos. Zbigniew Boniek przyznał, że liczy na maksymalnie długie rządy Infantino - czyli trzy kadencje, łącznie max 12 lat. Taką nową regułę ustalono tuż przed wyborem nowego prezydenta. Zmiany w statucie federacji to pokłosie afery korupcyjnej, która wybuchła wiele miesięcy temu.
Gianno Infantino szefem FIFA - dzięki czemu będzie chciał reformować federację, skupić się na jej dobrym zarządzaniu, zadbać o transparentność finansową w futbolu i kontynuować rozwój piłki na całym świecie. Ambitnie, ideologicznie, podniośle i z przytupem. Mówić a robić, to co innego. O tym wszyscy wiemy. Czy faktycznie przełoży się to na rozwój futbolu? Czy kibice poczują chociaż namiastkę nie robienia ich w balona za kurtyną? To dla nich jest tworzony produkt, dzięki nim kręci się cała piłkarska machina, w której pieniądze z tła stają się pierwszym planem. Futbolem żyją miliony ludzi na świecie, mnóstwo osób ma dzięki piłce pracę, a garstka ludzi próbowała zawłaszczyć dyscyplinę dla siebie. Zawłaszczyć kopertom rozrzucanym po Karaibskich hotelach, dotacjom dla krajowych federacji zgarnianych przez nimi zarządzających, przyznawanym turniejom za solidne datki na rzecz wsparcia piłkarskiej rodziny.
Teraz po zmianie władzy, oczy będą skierowane zarówno na działania federacji w kwestiach rozwojowych, a także w przejrzystość ogłaszanych decyzji. Jak nigdzie indziej, wszelkiego rodzaju kontrakty finansowe będą musiały być krystalicznie transparentne. Przekonamy się jak dużo nastąpi zmian kadrowych, jak wielu z "Fifowskiego betonu" opuści statek, czy powstanie nowe gremium rządzących. Wiadome jest, że nowe osoby i tak dostaną się tam po układach - to nie Państwo demokratyczne z wolnymi wyborami. Kwestią jest czy te nowe twarze zmienią obraz postrzegania FIFA jako organizacji sportowej nadzorującej i kreującej piłkę nożną, a nie przedsiębiorstwa w którym władza wykonawcza ma dodatkowe "ciche udziały", samemu decydując o kwotach dywidend. Ciekawe czy ktoś kiedyś wpadnie na pomysł spróbować tak przekształcić federację, aby mogła być notowana na giełdzie...
Fajnie jak FIFA generuje z piłki nożnej pieniądze, bo bez nich żadna dyscyplina nie mogłaby funkcjonować, ani się rozwijać. Kwestia żeby te pieniądze zostawały w futbolu, a nie w kieszeniach działaczy.
Zanim Infantino został szefem FIFA, udzielał się w wielu wcześniejszych reformach piłkarskich. Maczał palce przy tworze "finansowego fair play" - co akurat nie okazało się złotym środkiem i sam przyznam, że powinni tę ustawę zlikwidować (lub porządnie zaktualizować). Był za powiększeniem liczby uczestników w Mistrzostwach Europy - i chwała mu za to, bo pewnie Polska Reprezentacja znów by nie zagrała w tym turnieju. Swoje trzy grosze także dorzucił w pomyśle stworzenia Ligi Narodów - która ma zastąpić od 2018 roku spotkania sparingowe reprezentacji - i to akurat uważam za bardzo ciekawy pomysł, ale o tym napiszę w innym tekście.
Postulaty Infantino
Do najważniejszych postulatów "Łysego" należą: zwiększenie ilości reprezentacji na mundialu z 32 do 40 - nie wiem jak by to miały wyglądać w praktyce, ale szanse dla większej ilości reprezentacji to kusząca propozycja. Do tego będzie to dobra pozycja wyjściowa dla negocjacji kontraktów za prawa telewizyjne - więcej meczy, więcej zainteresowanych krajów, więcej osób zarobi na mundialu. Zarobią na gadżetach (z logiem!), na produktach spożywczych (z logiem!), zarobią też bukmacherzy (ale już bez logo FIFA). A ludność krajów grających na mundialu, zwłaszcza mniejszych krajów, które dostały się na turniej dzięki nowej ustawie - dozna raz na cztery lata zachwytu połączonego z orgazmem. Organizację mundialu ma dostać każdy kontynent, co było praktykowane już od wielu lat (chociaż za hotelowe koperty), a dodatkową wzmianką w mundialowym postulacie jest, możliwość organizacji w więcej niż jednym kraju - coś na wzór Euro 2020. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mi pomysł 40-stki na Mistrzostwach Świata się bardzo podoba.
Innym postulatem jest odzyskanie wsparcia i dobrych relacji ze sponsorami FIFA - czyli to co najciekawsze. Czas nakarmić krowę dającą mleko porządną paszą. Trzeba zaskarbić sobie firmy transferujące miliny do federacji, w zamian za wyłączność na wykorzystanie logo FIFA - na którym te "hojne" spółki zarobią jeszcze większe miliony. Wśród jego programu wyborczego było także co nie co wspomniane o wprowadzaniu nowych technologii - ale o szczegółach przekonamy się w trakcie trwania kadencji. No bo co tam można wprowadzić? Drony do relacji z mundialu? Byłoby wyśmienicie. Zobaczymy, sam jestem ciekaw.
Mnie bardzo ciekawi postulat odnośnie "Drużyny Legend". Drużyny, której kapitanem miałby zostać Luis Figo - człowiek FIFA. Wprawdzie gościa bardzo lubiłem jako piłkarza, miałem nawet jego koszulkę z czasów gry w Realu i często wzorowałem się na jego rajdach bokiem boiska. Co jednak ta drużyna legend z Figo na czele miałaby robić? Jak miałaby wyglądać? Cel widzę jeden - ocieplenie wizerunku i promocję futbolu znanymi twarzami. No niby ma to sens, szczegółów jednak w sieci nie znalazłem.
Czy Infantino zmieni oblicze FIFA?
No na to z oceną musimy poczekać. Na pewno dobrym wyznacznikiem jego działań, będzie pozostanie na stanowisku na kolejną kadencję, a to dopiero za 4 lata (chyba że sprawa korupcji w FIFA jakimś cudem dosięgnie i tego człowieka). Największą obawą w nowych rządach, są bliskie relacji Infantino i Blattera. Czy to nie będzie jak premier Szydło i prezes Kaczyński? Dowodzenie bez oficjalnego stanowiska, czyli pokrótce mówiąc - marionetka i sznurki. Chciałbym aby tak właśnie nie było. Jednak prawdy możemy się nigdy nie dowiedzieć. Snując teorie spiskowe, może to nowo wybrany szef maczał palce by obalić poprzednika i samemu objąć stery i obsadzić stanowiska swoimi głosami ludźmi? I może ktoś kiedyś o tym napiszę książkę?
Przyznam, że FIFA nie potrzebuje rewolucji na miarę przejścia z komunizmu na gospodarkę wolnorynkową. Potrzebuje reform uzdrawiających federację i jej podejście do futbolu. Transparentności w przetargach dla sponsorów i porządnego nadzoru finansowego - najlepiej zewnętrznego i regularnie zmienianego na różne firmy z różnych krajów.
Niestety walka o głosy poparcia przed losowaniem, trochę przypominała poprzednie wybory. Wiadomo było, że większość federacji Europejskich zagłosuję na tego, Afryka na innego, Azja na jeszcze innego. A argumenty stosowane w rozmowach z poszczególnymi federacjami pozostaną tajemnicą. Temat zdobywania głosów sprzed laty jest tak obszerny, że zainteresowanych odsyłam do książki FIFA Mafia - Thomasa Kistnera (link prowadzi do mojej recenzji tej książki). Dalej więc uważam, że zdobycie fotela głównodowodzącego FIFA odbyło się na starych zasadach (nie do końca przejrzystych). Mam tylko jeden argument, który nada temu pozytywnego wymiaru - być może nie do końca przejrzyście zdobyte stanowisko, pozwoli na solidne przestawienie federacji na właściwe tory i oczyszczenie z brudnych interesów. Jednak to tylko moje zdanie.
Zawsze jak pojawia się ktoś nowy, naturalnie są wielkie nadzieje na pozytywne zmiany. I tak też trzeba podchodzić w tej sytuacji. Ma facet 4 lata na udowodnienie sensu zasiadania na tronie FIFA. Ma czas, ma władzę, ma możliwości zagospodarowania ogródka. My kibice, będziemy świadkami rosnących (lub nie) plonów na tym ogródku. Zobaczymy czy plony będą okazałe, czy ziemia okaże się już nieurodzajem, spalona przez zachłanność poprzedników.
Zmiany są dobre. Nowe podejście, nowe poglądy, nowa twarz, nowe bodźce do działania. Nadchodzi nowa nadzieja dla futbolu i pozostaje nam wierzyć, cytując klasyka, że nie przejdzie na ciemną stronę mocy. Futbol jest zbyt piękną dziedziną życia. Nie można pozwolić na jego zniszczenie, zepchnięcie do rynsztoku - tam jest miejsce dla fałszywych ludzi, wyzyskujących piłkę dla bogacenia się. Pieniądze w futbolu zawsze pozostaną kluczowe. Ważne jednak, by nie przysłoniły piękna sportu. Pieniądze muszą być środkiem, a nie celem.